A na deser ekler w Toruniu...
O jeju czarodzieju, FAS-CY-NU-JĄ-CE!!!! Jeśli na wagary to tylko z PeKaPe! Ależ Alutka ma teraz buźkę roześmianą, no proszę, no proszę jak niewiele do szczęścia jej potrzeba. Powiem wam szczerze, ja nie rozumiem ludzi, przecież polska kolej to najcudowniejszy środek transportu jakim kiedykolwiek jeździłam. Konduktorzy bardzo, ale to bardzo mili, atmosfera cudowna i te widoki....tak, te widoki. Śliczne, zlewająca się z niebem ziemia, niesłychane! Ale dobrze, kończę już z tym poetyzowaniem, i przechodzę do sumiennego sprawozdania. Jak widzieliście w poprzedniej notatce, pociąg miałam na 8:40, to też nie spieszyłam się zbytnio do szkoły. By nie wzbudzić podejrzeń nieiwiele jednak mogłam się opóźnić, kazdego poranka bowiem do szkoły jadę razem z mamą. Toteż punkt 7:20 byłam przy szkole. Okrężną drogą trafiłam na przystanek MPK (tyż całkiem fajna instytucja, ale PKP to poprostu poezja!) i wsiadłam w pierwszy lepszy autobus jadący na dworzec. Stamtąd (pisze się z tamtąd czy stamtad?) już droga niedaleka do kas po bilety, ale co się nagle okazuje? Okazuje się ,że mój pociąg rusza o godzinie 8:13 (no fajnie), a na bilecie i dworcowym zegarze jest już godzina 8:09 szybciuteńko więc trzeba udać się na peron....tak , peron, a w Olsztynie moi drodzy mamy tych peronów 4 (jak nie więcej). Alutka autentycznie spanikowana podbiegła na szczęście do pierwszego lepszego SOKisty , który na szczęście ją oświecił, że peron 3. No i jak tu nie kochać SOKistów? Biegusiem pędzimy na peron 3 ,ale chwila, który to właściwie pociąg? Znów w zdesperowaniu Ala zmuszona jest podbiec tym razem do konduktora. I ten cudowny człowiek również udzielił mi fachowej informacji, że pociąg, przy którym stoję. No powiedzcie mi, jak to możliwe, że wszyscy tak gnoją tych konduktorów? Przecież to są nasze narodowe złotka. Dobrze, wsiadłam w końcu do pociągu, jak się okazało, bezprzedziałowego i usiadłam w pierwszym lepszym wagonie. Oprócz mnie w tym oto pomieszczeniu siedziało już dwóch mężczyzn (nie to żebym specjalnie wybrała akurat ten przedział:P), niekoniecznie przystojnych, choć jeden całkiem, całkiem, a drugi żołnierz. I pociąg ruszył. Panna Alicja K. wyjęła książkę, zdjęła czapkę i udając, że czyta śledziła wzrok swoich sąsiadów. Chyba nie byli zainteresowani Alutką, to też ona oddała się lekturze. Gdy nagle, do pana wojskowego zadzwonił telefon. Dzwonka nie skomentuję, bo o gustach się nie dyskutuje, bo i niekoniecznie mój "Janosik" musi wszystkim pasować, ale o rozmowie chetnie opowiem, nie byłą zbyt skomplikowana :P. "Ty stary, ***** wypuścili mnie na przepustkę, no , ***** nie wiem jeszcze, ale ***** Maniek to już mnie tak *******, że myślałem ,że mu ******." O jaki ładny szlaczek nam wyszedł, w kazdym bądź razie Alutka wiedziała już, że raczej nie chce dokładniej poznać tego pana. Drugi pan udawał, że śpi, ja udawałam, że czytam (znaczy się coś tam czytałam). Stan ten nie zmieniał się aż do stacji w Iławie, gdzie miałam przesiadkę. Niestety godzinną, nie za bardzo wiedziałam co ze sobą zrobić, a na dworcu było straszliwie zimno.Wzięłam książkę i czytałam, gdy w końcu spostrzegłam, że ludzie eskortują się do innej części dworca, znaczy się nie masowo, tylko tak jeden po drugim znika, tak , myk, myk. Postanowiłam zajrzeć do tej tajemniczej części za drzwiami. Brawo Alutka! Tam było ciepło :P Niewiele się ogrzałam, bo własnie zbliżała się godzina przesiadki do drugiego ciopągu. Po upewnieniu się(tu pomogli zwykli dobrzy ludzie, chciałoby się zaśpiewać "lecz ludzi dobrej woli, jest więcej..."hihihi),że jestem w dobrym pociągu znów usiadłam na pekapowym siedzeniu, a właśnie! Moi drodzy, ja nie wiedziałam, że PKP takie luksusy posiada, jak podgrzewane siedzenia! To jest dopiero fenomen! Nie ma zmiłuj , ja się zapisuję do Klubu Miłośników Koleji! No dobrze,ale wracajac do relacji, jadę sobie tym pociągiem jadę, tym razem niestety znów bezprzedziałowym, w wagonie znów dwóch mężczyzn i ja :P Hihihi mój żywiół. Niestety mężczyźni jacyś tacy niemęscy...słowem mówiąc odpuściłam sobie kokietowanie odgarnianiem włosów, czy tez inne ruchy, przypominające atak epilepsji i czytałam. Gdzieś tak w 2/3 drogi zrobiłam sobie małą przerwę i zapatrzyłam się w okno, nastawiając w komórkowym radiu jakąś lokalną stację. Bajecznie! Wprost nie do opisania! Przy piosence bodajże zespołu Raz Dwa Trzy ze słowani "trudno niewieżyć w nic.."aż przeszły mi dreszcze, brzmi banalnie, ale autentycznie na moich ustach w zupełnie naturalnym odruchu pojawił się uśmiech.Później radio złapało zakłócenia, ale ja wciąż jechałam nasycając się szczęściem. W tym nastroju dotarłam do Torunia i tu szok. Nie przypuszczałam, że macie tylko jeden peron! Ale pal sześć peron, nie przypuszczałam, że macie taki mały dworzec, przytulny to fakt,ale taki mały? Na prawdę spodziewałam się czegoś bardziej reprezentatywnego, w końcu miałam tam koczować godzinę,ale dobra, pal sześć, kupiłam sobie bułkę na obiad i tradycyjne toruńskie ciastko, czyli eklera :P No właśnie i tu też zaskoczenie! Dlaczego na TORUŃSKIM dworcu nie ma pierników? Toż nawet w górach, na dworcu oscypek można kupić!(no dobra, chyba przesadziłam:P). Fakt ten jakoś przebolałam, choć ekler nie za bardzo mi zasmakował(za dużo kremu!),a co najważniejsze w połowie jedzenia doszłam do wniosku, że chyba głupio robię jedząc ciastko z dworcowego straganu z KREMEM niewiadomego pochodzenia. Po konsumpcji postanowiłam zobaczyć co czai się za drzwiami dworca, też lekkie rozczarowanie...no, ale wiadomo, gdyby ktoś wyszedł za bramy dworca olsztyńskiego niewiele by z uroków miasta zobaczył. Następnym razem muszę lepiej zaplanować taką wycieczkę, zresztą jak już wspominałam czasu miałam niewiele, to też w poszukiwaniu atrakcji wolałam się zbytnio nie oddalać. W sumie szybcutko czas zleciał, wróciłam na peron i usiadłam na ławeczce. Z głośnika dobiegł do mnie głos jakiejś zapewne uroczej pani, że pociąg się spóźni 10 minut, a co tam , i tak was kocham! Ale głos tej pani poprostu mnie rozwalił. Nie opiszę wam go, bo wprost nie potrafię, ale do Torunia warto się udać chociażby ze względu na głos tej pani :P. Ok, środek transportu przyjechał (przynajmniej nie miałam problemu ze znalezieniem peronu;)), ku mojej radości tym razem z przedziałami. Wsiadłam więc i udałam się w poszukiwaniu takowego. Nieopacznie wylądowałam w wagonie dla palących. O zgrozo! Tyle tytoniu to ja się nawet u babci na imieninach nie nawdychałam! Wsiadłam do pierwszego lepszego wagonu i standardowo trafiłam na dwóch mężczyzn. Niestety nie w moim typie. Znaczy się jeden mógł być w moim typie jakieś 30 lat temu, a drugi był takim nażelowanym chłoptasiem z dyskoteki w remizie(Karolince by się spodobał). Pociąg ruszył, a ja niestety poczułam znaczenie napisu "wagon dla palących". Starszy pan bezwstydnie wyjął szluga, nawet okna nie otwierając i zionął tym dymem...ale ja twardo zamiast wyjść na korytarz, siedziałam zakrywając się chusto-szalikiem. Na szczęście owy pan szybko wysiadł i na niekoniecznie szczęście zostałam sam na sam z tym chłopaczkiem. Rozmowy mu się zachciało, spytał się co robiłam w Toruniu, ja mu na to ,że zorganizowałam sobie zajęcia edukacyjne na świeżym powietrzu, później pytanie co on tam robił i odpowiedź ,że pracuje w jednostce wojskowej i znów pytanie odpowiedź, pytanie odpowiedź i w końcu stop. Znaczy się chłopak chyba zrozumiał ,że wolę patrzeć w okno, tym sposobem kolejną godzinę jazdy spędziliśmy w ciszy, jeszcze tylko cześć na pożegnanie i sajonara. No, to jesteśmy już w Olsztynie? Tak, podróż się skończyła, a ja postanowiłam jeszcze pójść do sklepu muzycznego po kabel do gitary, który niechybnie zgubiłam na koncercie w LOV. Nie lubię tego blond sprzedawcy, taki trzeciorzędny cwaniaczek...Ale nie o tym chciałam rozprawiać. Słowem mówiąc, ta podróż baaaaaaaaardzo mi się przysłużyła. Ten błogi spokój i widoki pozwoliły mi się trochę na nowo poukładać. Ja wiem, że wagary są be, fe i de...ale teraz właściwie mogę wam obiecać, że jeśli na wagary to tylko z pekape, czyli nie więcej niż raz w miesiącu, bo przecież trzeba mieć bilety. Żartuju, nie wagaruję tak często ;) W kazdym bądź razie polecam każdemu!
A jutro spotkanie z panem Sławkiem...ciekawe...
Dodaj komentarz