Ali odbija...
Po długiej nieobecnosci witam wszystkich ,zostałam pdłączona do tego zdradzieckiego medium i po raz kolejny moge wam truc o moim zyciu. Ale po co tak ogólnie ,zacznijmy od dnia dzisiejszego. Mamy dzisiaj 7 kwietnia roku pańskiego 2006. Dokładniej piątek ,jak w kazdy piątek Alutka od samego rana była wysadzana energią ,bo przecież to właśnie w ten dzień ma ona lekcje z bokym zwierzaczkiem-księdzem.Aby jej emocje troche uszły postanowiła pojechać swoim pieknym srebrnym bicyklem do szkółki ,zmachała sie niesamowicie ,po drodze usłyszała kilka ofer matrymonialnych od elokwentnych men(el)ów leżących w krzakach przy drodze do szkoły... Mimo tak duzego wysiłku ,jak przejechanie ze swojego domku do szkoły ,to nie ostudziło emocji panny Alicji ,nadal promieniała ze szczęści ,że po 5 dniach znowu Go zobaczy. Gdy juz dojechała do szkoły do jej uszu dobiegła kolejna ,jakże wesoła nowina! Był pierwszy piatek miesiąca , co oznaczało w jej specyficznej szkole ,że na pierwszej lekcji pójdziemy na msze do pobliskiego kościoła. Dla Ali miało to jednak inne znaczenie ,przez jej ciało przechodziły dreszcze zachwytu ,ze zobaczy go o 4 godziny wczesniej.Jakaż była szczęśliwa ,gdy siedzac w koscielnej ławce zobaczyła zwierzaczka zmierzajacego szarmanckim krokiem do konfesjonału ,a jakże chciała tam podejść i wyjawic mu najskrytsze sekrety ,wiedziała jednak ,że nie prowadziłby ja tam zal za grzechy lecz zwierzęce pożądanie. Zawstydziła sie troszeczke i oddała modlitwie.Msza własciwie nie była dla niej istotna ,ostatni jak juz pisała ,bardzo wątpiła w istnienie Boga ,więc siedziała jedynie ,aby siedziec.Zwierzaczek schował się w konfesjonale więc nie miała jak go podziwiac ,ale miała nadzieje ,że pojawi sie znów ,udzielajac komunii.Niestety ,ci przekleci grzesznicy stali w dłuuuugiej kolejce do niego ,więc nie było szans ,aby wyszedł przed komunią,a nawet przed końcem mszy...Z racji tego ,że mamy Wielki Post po mszy odbyła sie droga krzyzowa i wtedy dopiero miałam okazje zobaczyc go ponownie lecz jedynie na ułamek sekundy.Pozostawała jeszcze lekcja religii ,więc Ala i tak była bardzo happy do momentu kiedy jej oczom miał się ukazać znowu...Lecz co się okazało??? Do klasy wparował jakiś nieokrzesany diakon...Z poczatku Ali serce zaczęło bić szybciej ,bo przeciez jak to? Gdzie jest Robert (gadaj co zrobiłeś z Robertem :P) przeciez jeszcze z rana go widziałam!Gdy juz wyszłam z szoku do mojej świadomosci doszła pewna myśl ,że może od dnia dzisiejszego to własnie ten diakon bedzie nas uczył religii...Przebigł mnie zimny dreszcz...lecz wkrótce odezwał sie rozsadek...nie mogliby nam chyba zmienic księdza tak w połowie semestru?...a przeciez i tak wszystko jest możliwe wiec ten głos rozsadku najmadrzejszy nie był ,ale w krótce zostałam uspokojona przez samego diakona ,że on ma z nami jedynie jedna lekcję...uffff szczerze odetchnęłam ,ale strach przed tym ,że kiedys go nie zobaczę został na nowo zasiany w moim sercu...Na szczęście niedługo poniedziałek:P....
Ps. Ten ksiadz tez nie jest niczego sobie ,ale Robert jest przystojniejszy i ruuuuudy :P
Dodaj komentarz