Bez tajemnic między odcinkiem 13 a 14, Jerzy...
Przyznaję się, zeżarłam połowę Pawełka, resztkę marcepanu w czekoladzie, 2 kotlety, trochę boczku i właśnie zaczynam sączyć kawę z 3 łyżeczkami cukru oraz szklanką mleka, co wykluczy mój sen tej nocy. Oglądam właśnie I sezon habeowskiego "Bez tajemnic" co typowe odnajdujac się w kolejnych postaciach i zastanawiając się jednocześnie na ile ten serial może być prawdziwy. Poważnie myślę nad wizytą u specjalisty tego rodzaju. Mam wrażenie, że wiele rzeczy nawarstwiło się do tego stopnia, że sama nie zdołam tego poukładać. Muszę stać się bardziej świadoma siebie. Wbrew pozorom nie chcę spędzić reszty życia w pokoju. Ale boję się, że sposób przeprowadzenia terapii okaże się nieskuteczny, boję się, że cała ta psychologia to szarlataństwo, a jedyne co z tego wyniosę to fantazje o terapeucie. Szczególnie intensywnie teraz mnie to męczy, bo... a) finansowo mam jakieś 450 zł z gwiazdki, jakbym się postarała to może bym miała jeszcze dodatkowe 100zł z błaznowania na (tak, tego , ale szczęśliwie ludzie tam czasem gotowi są płacić za wsadzanie sobie do nosa długopisów), co daje 550 złotych polskich. Wypatrzony przeze mnie psycholog (oczywiście najdroższy) życzy sobie 150 zł za pierwszą wizytę i 600 zł za 5 kolejnych wizyt (przy płatności z góry). To oznacza, że brakuje mi jakichs 200 zł. Kurde, kurde, a robić ni ma komu. Wystarczyłoby żebym poszła do jakiejś najgłupszej roboty i już bym miała na 10 spotkań, ale co poradzę, że gdy już wysyłam CV to boję się odbierać telefonów i przez tydzień mam wyłączoną komórkę. Muszę iść do tego psycho choćby spróbować, bo ostatnie dwa lata wybitnie pokazały, że ani sama się nie podniosę, ani nie ma obok mnie ludzi, którzy bezpłatnie chcieliby i potrafili mi pomóc. Skurwysyny jebane chuje wszyscy jesteście : ) A wczoraj napisałam do ariow ista (kochane google nie indeksuj mi tego), zostawiłam mu rzewny wpis na porzuconym przezeń przed kilkoma już laty photoblogu. Napisałam Ario wiście płaku płaku nie mogę o tobie zapomnieć, mój ty wymarzony menszczyzno, zaden ci nie dorownuje, wez mnie na stole kuchennym, ja niegodna ciebie, ale bede ci rodzic dzieci i pilnowac ogniska domowego, w ogole to cie sledze, niedlugo odwiedze cie na uczelni. No właśnie, uczelni. Deklaracje maturalne 7 luty ostateczny termin. Kim chcesz być ? Czy nadal twierdzisz, że jesteś humanistką. Jeśli byś zdała chemie na maturze to moglabyś iść na dietetyke na UWMie i proszę ja ciebie świetlana przyszłość by cię czekała na dziale warzyw i owoców w Realu. Nic się nie uczyłaś szelmo, ale to UWM przecież. Co biorą przy rekrutacji na kierunek semiścisły: język obcy, matematyka + coś ścisłego lololololo a próg taki, że z moim rozszerzonym angielskim i matematyką na podstawie o mały włos bym się nie dostała nawet bez chemii. Także 3 miesiące do matury, gdyby usiąść choćby trochę to z palcem w tej twojej pryszczatej dupie byś się dostała kochanie. No, tyle, że od dwóch lat w twoim przypadku usiąść do czegokolwiek jest wysiłkiem ponad wszelką miarę niemożliwym. Skarbie, a to już rok kolejny leci, już dzieci z rocznika 1995 (o kurdesz, nawet nie byłam świadoma) będą niebawem z wypiekami na twarzy odbierać legitymacje studenckie i narzekać na facebooku na rozkraczający się USOS. A może to przeklete prawo. Co nieco liznelaś już tematu, co nieco nabrałaś dystansu i dobrze wiesz, kto trzyma ciepłą posadkę w katedrze prawa rzymskiego na UWMie. Tylko te studenciaki od pierwszego roku strojne w garsonki i złote zegarki tak pewne siebie. Ty stara dupa bez przyszłości w tym zawodzie, bez bezczelności jawnej, tylko z ta swoją marną bezczelnością wewnętrzną. Ja wam powiem, ja się boję tych ludzi, ja się czuję gorsza, głupsza, ale wiem, że nie jestem, kurde. I niech ten terapeuta to ze mnie wydobędzie. Ja mam straszny apetyt na nauke, ale coś mnie blokuje i obawiam się, źe to nie lenistwo. A co ty możesz wiedzieć, twierdzisz, że sama sobie poradzę. Sory, musiałam to wykrzyczeć inaczej by mi przez gardło nie przeszło.
Dodaj komentarz