...
Konstanty Ildefons Gałczyński - (...) Ale z nim rozmawiać, to była ciężka rzecz. Myśmy mieszkali pod nimi w Krakowie ze dwa lata. On jak nie pił wódki, to pił masę kawy. Zaczynał rano - po kilkanaście czarnych kaw potrafił wypić i był szalenie podniecony. Jak był podniecony, to musiał z kimś porozmawiać. Przychodził do nas. Przychodzi i mówi: "Słuchaj, ty jesteś muzyk". Ja mówię: "Tak", "No więc Bach". Ja mówię: "No Bach, to co?". "Geniusz?" Ja mówię: "Tak". "No to mówi". "Co ci będę mówił, ja nie mam czasu". "Mów! Bach! Bach! Bach!". W ogóle szaleniec był zupełny, zabawny człowiek. Ale wielki poeta.
Oto i fragment "Abecadła Kisiela", który wam obiecałam. Wybaczcie paranoiczny( jak to trafnie określił jeden z komentujących) wymiar poprzedniego wpisu, ale Alutka raz na jakiś czas ma takie odchyły;) Teraz sytuacja się ustabilizowała, już mi się literki nie mylą, źrenice są w normie i ogólnie wydaje się być taka jak zwykle...
Dodaj komentarz