Cóż "la donna e mobile" śpiewał...
Jeśli zwieszę smętnie głowę i powiem, że ciagle przecież dorastam w związku z czym narażona jestem na wieczne wahania nastrojów, czy przyjmiecie to jako godne wytłumaczenie na te moje odejścia i powroty? Może powiem wam jak to dokładnie jest. Zaczęłam zbyt dużą wage przywiązywac do tego bloga, co wbrew pozorom mu nie służyło. Więcej, zaczęłam dopisywać jakąś filozofię jego tworzeniu, co było kompletną pomyłką. Opublikowałam do tego kilka wpisów, które szczerze mówiąc mnie żenują niebywale. Nie chcę ich jednak kasować, bo skoro ma to być dokumentacja mojego zycia, to muszę pamietać za te lat X, że były chwile, gdy zachowywałam się jak smarkula i z różnymi dziwnymi, niewłasciwymi sprawami się afiszowałam. I jest jeszcze rzecz najbardziej mnie irytująca, tym razem niezależna ode mnie - edytor tekstowy portalu blogi.pl. Nie wiem co z nim jest nie tak, przy większej ilości spacji rozciaga sie niemiłosiernie i niektóre ikony znikają zupełnie, a ja mam taką moją fanaberię, że w windowsowym notatniku piszę w ostateczności, dlatego argument ten jest koronnym przy podejmowaniu mojej decyzji o wyprowadzce stąd. Ogólnie przeszkadza mi to, że jest tutaj (tj. na portalu) pełno wszelakiego śmiecia. Do niedawna było tu zupełnie inaczej, tak intymnie raczej. Przeprowadzam się na bloggera, który co prawda uzytkowników ma x - krotnie więcej, ale tak naprawdę jest tam trochę kosmiczna atmosfera. Atmosfera kosmicznej próżni, wydaje mi się, aczkolwiek nie wiem, bo jestem tam od tygodnia, że o ile nie zna sie konkretnego adresu bloga, to ciężko tam znaleźć kogokolwiek. No i jest tam cudowna funkcja "niewidoczny dla wyszukiwarek" takich jak google, przykładowo ;) Nie znaczy to oczywiscie, że mam w zamiarze bluzgać na każdego - dziwnie przeszła mi na to ochota - jedynie na wszelki wypadek, by nie ułatwiać niektórym życia. Zatem urządzę się tam trochę, podam wam adres i zaczynamy od nowa, o ile znów nie dostanę straszliwej depresyji, która dotyka mnie średnio co godzinę;)
Dodaj komentarz