Głowa rodziny...
Ja wszystko rozumiem,wszystko...i to ,że jestem w wieku kiedy rodzice nas najbardziej denerwuja i to ,że mój tata nigdy nie był pobłażliwy ,ale do jasnej cholery ile można to znosić?! Kocham mojego ojca i mam do niego wielki szacunek ,ale to co czasami ten despota robi z naszą rodziną to woła o pomste do nieba...Nie ,nasza rodzina nie jest jakąś patologiczną ,a może i jest?Przynajmniej nie jest tak ,że ledwo wiążemy koniec z koncem ,a rodzice urządzaja sobie libacje alkoholowe ,ale czasami ilośc decybeli podczas kłótni w naszeym domu potrafi ogłuszyć...Oczywiście to nie jest tak ,że kłócimy sie dzień w dzień ,ale o kłótnie miedzy ojcem i reszta rodziny (wytworzył sie taki podział)jest bardzo ,ale to bardzo łatwo..Starsi członkowie maja większe doświadczenie w nierozjuszaniu ojca ,ale ze mną sa jeszcze problemy...Dzisiaj przykładowo zostałam opieprzona ,że skoro sie pierwsza obudziła ,to nie zgasiłam światła na tarasie...W sumie słusznie ,bo to był niby mój obowiązek ,ale żeby się wydzierać o taką drobnostkę? Jednak ,gdy się wydziera to i tak półbiedy ,gorzej ,gdy jasniepan sie na nas obrazi i zamyka sie w swoim biurze na kilka dni ,wychodzi jedynie na posiłki z wielce obrażona miną ,dając nam do zrozumienia ,że jesteśmy tacy niedobrzy ,że go obraxiliśmy...Paranoja ,naprawde istna paranoja ,ale myslę ,że to będzie dobra szkoła życia i chyba juz żaden człowiek mnie tak nie zdziwi jak mój ojciec..z tym ,że moja psychika ,jak możecie zauwazyć jest przy tym już bardzo pokieraszowana...
Dodaj komentarz