Jekież to niewymiernie dziwne uczcucie móc znów siedzieć tu, w wygodnym fotelu prezesa miast twardym bibliotecznym krześle, niewymierne, otóż to! Mamy zatem Wigilię, 1,5 godziny przed pasterką, zdawać by się mogło, że wieczoru tego już wszystkie spory są zażegnane, ale niestety odczuwam, że tak nie jest, trochę to wszystko naciągane, ale nie powinnam tego stanu rzeczy komentować, skoro sama do tego doprowadziłam. Właściwie Święta się jeszcze nie zaczęły, a już od kilku dni cała ta przedświąteczna atmosfera mi nosem (by nie powiedzieć dosadniej) wychodzi. Co ciekawsze, nie wiem co jest tego przyczyną. Nie wiem, czy drażni mnie to, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki rozmnorzyły się osoby rzekomo zbierające na dzieci biedne albo chore, albo i obie te rzeczy na raz dla wzmocnienia efektu, czy może to, że zewsząd atakowały mnie afisze informujące, że muszę coś kupić, bo w końcu Święta bez prezentów, to Święta żadne, a może te tłumy ludzi w hipermarketach, które nie pozwalały mi spokojnie pochylic się nad wyborem mrożonek, nie wiem, ale faktem było, że w ciągu tych kilku dni łatwo było ode mnie oberwać. Teraz zresztą też. Mikołaj co prawda rózgi mi nie przyniósł, wiedział już bowiem, że gdy uczynił to 9 lat temu rózga w szale została przeze mnie połamana w drobny mak i wyczuwając, że Mikołaj ma jakies dziwne konotacje z moimi rodzicami, postanowiłam wziąc na nich odwet, o atmosferze świątecznej można było wtenczas zapomnieć. Cóż...Nikt nie mówił, że byłam dzieckiem łatwym. Materialnie rzecz ujmując na całym tym swoim złym zachowaniu (mówię tu o obecnym czasie) wyszłam o jeden sweter do tyłu. Smutne... Ale jeszcze smutniej będzie w miesiącu styczniu, kiedy to będe miała kolejny szlaban. Skąd to wiem? Chciałoby się powiedzieć, że tak jak zwierzęta w Wigilię mają okazje przemówić ludzkim głosem, tak i Alutka potrafi przepowiedzieć swoją przyszłość, lecz w jej przypadku nie trzeba być prorokiem, by domyślać się, że za miesiąc z pewnością nawet przy chęciach najszczerszych zdoła powiedzieć o jedno słowo za duzo albo i przypadkiem nieopatrznie zostawi na swoim biurku kartkę z podrobionym zwolnieniem, jednak wiedząc, że w styczniu szykuje się kolejna wywiadówka, a w miniony czwartek Alutka była jedynie na dwóch pierwszych lekcjach nie trzeba być nawet człowiekiem szczególnie inteligencją obdarzonym, by najzwyczajniej te dwa fakty ze sobą połączyć. Co robiła w owym czasie - tajemnica. Zaśpiewać wam może jedynie Non! Rien de rien/Non ! Je ne regrette rien... Na pasterkę, matko...
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)
Dodaj komentarz