Jak stracić godzinę z życia...
Znowu w życiu mi nie wyszło - no, Ala śpiewaj! ...uciec pragnę w wielki sen. Jeeeeeezu! Jakie to życie jest parszywe, jak mi się żyć odechciało. Choć i tak powinnam się dzisiaj cieszyć, że cudem nie dostałam żadnej pały. Wszystko jest jakieś takie szare, rozmazane, niejasne. Za 10 minut powinnam być na lekcji basu, lecz nie mam siły. G****, tak się mówi "nie mam siły", w praktyce oznacza to jednak "jestem leniem śmierdzącym, który akurat rozczulił się nad sobą". Nie mam siły. Gdzie jesteś mój Romeo?! Do diabła, gdzie jesteś?! Jaki z Ciebie dżentemen, że pozwalasz by kobieta czekała?! Kisiel. Abstarkcyjne słowo, które akurat przyszło mi do głowy. Równie dobrze mogłabym napisać...(szukam niepospolitego wyrazu)...Deltoid. Piszę, aby pisać, by zapełniać kolejne linijki. Nie mam nic istotnego do przekazania. Dzisiaj dowiedziałam się, że z części humanistycznej jestem conajmniej 3 punkty w plecy. Nie robiłam akapitów. Mam ochote przeklnąć siarczyście, lecz po co...Chcę pisać tą notkę, lecz nie wiem, co mam w niej zawrzeć. Nie chce mi się żyć...i nawet nie chce mi się podkreślać kiczowatości tych wywodów...chcę, chcę, chcę, chcę aby ktoś wziął mnie za rękę...Tyle na dzisiaj niniejsza notatka miała wzbudzić w państwu zadumę nad moim wielkim cierpieniem w samotności. Pisałam ją równo 55 minut...
Dodaj komentarz