• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Pewna dziewczynka bez brwi

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Mała durnotka do szkoły iść nie chciała......

Po wczorajszych eksperymentach stwierdzam, jestem dzieckiem czwartej fali promieniowania czarnobylskiego. Nic mi zaszkodzić w stanie nie jest. Mimo, że słońce cudownie świeciło,cieszyć się całą ta atmosferą wiosny nie mogłam. Mój organizm odczuwał potworny deficyt snu, przytłoczony był także ostatnimi poczynianiami, rozstrojony był z powodu tego, że w piatek mam próbę w bartoszowym zespole i ogólnie odczuwał przesilenie wiosenne. Słowem mówiąc postanowiłam, w sposób legalny zostać w domu. Jako, że nie zdradzałam żadnych niezdrowych objawów, trzeba je było w sobie wyprodukować. Nie za bardzo chciało mi się udawać przeziębienie, czyli przez cały wieczór i znaczną część nocy wydawać dźwięki kaszlopodobne, a z samego rana przykładać sobie do czoła słoik z zawartością wrzątku. Ten plan wymaga precyzyjności i wytrzymałości (ciężko jest się pilnować by w pewnych odstępach czasu "kaszleć")Postanowiłam się poświęcić, czyli nie udawać, lecz cierpieć prawdziwym bólem brzucha i siedzieć z miską przy twarzy. Wybrałam sposób stary jak świat, ponoć sprawdzony, czyli konsumpcja surowego ziemniaka, żeby jednak mieć pewność spożyłam sobie łyżeczkę proszku do pieczenia. Efekt? Przez pierwsze 5 minut rzeczywiście czułam się potwornie, istniało zagrożenie, że pojawi się nowy wzrór na dywanie w salonie, lecz 5 minut minęło, zaczęło się 5 kolejnych, w których to czułam się jak syfon i ciagle mi się odbijało, ale wszystko to minęło bezpowrotnie, po wspomnianych kolejnych 5 minutach. I znów byłam zdrowa. Czyli z wagarów nici, wzięłam się ostatecznie za lekcje i jak kazdego poranka wyruszyłam do szkoły. W szkole jak w szkole, 7 godzin odczekałam i wróciłam do domu, i tak oto piszę dla was kolejną notkę. Morał z całej przypowieści jest taki, że jeszcze w tym miesiącu Alutka na wagarach nie była, a sądzac po wiosennej aurze nie uniknie swojego rytuału. Tyle, że, gdy słońce tak łaskawie nam się objawiło to i w pociągu się siedzieć nie chce. Chce się natomiast znaleźć jakiegoś towarzysza, a ten etat jak zwykle u mnie nieobsadzony. Ludzie, potrzeba mi jakiejś muzy, a raczej przystojnego muza, bo takie jakieś jałowe się to życie zrobiło i same głupie pomysły zwoje mózgowe Alutki nawiedzają, a testy do liceum już niedługo, już straszą, już nawoływują do nauki. Ejjj proszę tak na mnie nie naciskać, bo się w sobie zamknę. Kończyć, czy nie kończyć? Kończę i idę polować przez GG na swojego muza...

Ps. Powiem wam, kartofle na surowo wcale nie są takie złe, ale ten ich sok nie za bałdzo...

13 marca 2007   Komentarze (2)
ewa
13 marca 2007 o 19:06
czesc czytałam kilka twoich notek i widze ze miałas podobne akcje z kapłanami jak ja.. jestem troche starsza od ciebie ale moze pogadałybysmy o tym? odezwij si do mnie na gg mój nr 3701421 Pozdrawiam!
sang
13 marca 2007 o 15:27
Następnym razem spróbuj wypić z dwa kliny Domestosa.

Dodaj komentarz

Pewna_dziewczynka | Blogi