O psie, który zastanawia się, gdzie pojechać...
Gdy w mym sercu wygaśnie czerwień
Swe ostatnie, niemądre pytanie
Nie zadane, w połowie przerwęBędę znała na wszystko odpowiedź
Ubożuchna rozsądkiem maleńkim
Czasem tylko popłaczę sobie
Łzami tkliwej i głupiej piosenki
By za chwilę wszystko zapomnieć
Kiedy się dziwić przestanę
Kiedy się dziwić przestanę
Będzie po mnie
Kiedy się dziwić przestanę
Zgubię śpiewy podziemnych strumieni
Umrze we mnie co nienazwane
Co mi oczy jak róże płomieni
Dni jednakim rytmem pobiegną
Znieczulone, rozsądne, żałosne
Tylko życia straszliwe piękno
Mnie ominie nieśmiałą wiosną
Za daleko jej będzie do mnie
Kiedy się dziwić przestanę
Kiedy się dziwić przestanę
Będzie po mnie
Kiedy się dziwić przestanę
Lżej mi będzie i łatwiej bez tego
Ścichną szczęścia i bóle wyśmiane
Bo nie spytam już nigdy - dlaczego?
Błogi spokój wyrówna mi tętno
Gdy się życia nauczę na pamięć
Wiosny czułej bolesne piękno
Pożyczoną poezją zakłamię
I nic we mnie i nic koło mnie
Kiedy się dziwić przestanę
Kiedy się dziwić przestanę
Będzie po mnie
Dzisiaj, w ramach odchamiania pozowliłam sobie zarzucić tym wierszem. Dlaczego akurat tym, ano najtrafniej oddaje mój nastrój. Na dzień dzisiejszy stwierdzić mogę, nic w stanie zadziwić mnie nie jest. Na próżno zaczęłam opisywać wam tu moje dylematy odnośnie powrotu do Grzegorza. Problem rozwiązał się sam, słowem mówiąc zamilkł. Pewnie jedynie sprawdzał, czy można zrobić taki trik, że on się nie będzie odzywał przez jakiś czas (w którym to czasie powiedzmy albo uda mu się z jakąś inną panią, albo wykorzysta swój trik) i po pewnym czasie odzywać się zacznie. Ala na eksperyment nabrać się dała i z pewnością nabierze się raz następny i następny, dopóki nie pojawi się ktoś kto Alutką się zaopiekuje. Jestem tak bezdennie naiwna i ufna, że kiedyś za to beknę, cały czas za to bekam...Zostawcie mnie wszyscy w spokoju! Przecież jest tyle innych naiwnych, nie mających szacunku do siebie dziewczyn, dlaczego akurat na mnie trafiacie? Dlaczego bawicie się moimi uczuciami? Mam dosyć, chciałam się dzisiaj wytarzać w śniegu, nie potrafiłam...Jestem ograniczona, nie potrafię już robić tego na co mam ochotę, bo co sobie ludzie pomyślą? Nie potrafię nawet wyrażać swojego zdania, którego zreszta nie posiadam....W sobotę prawdopodobnie spotkam się z panem Sławkiem z przed kilku notek. Jutro prawdopodobnie nie będzie mnie w szkole. Będę siedzieć w szafie, dosłownie i mam gdzieś co o mnie myślicie. Mam wszystko gdzieś, bo i tak ja się nie liczę...Przecież to brzmi komicznie, wiadomo, że się liczę, ale na potrzeby odzwierciedlenia tego jak się czuję muszę przecież trochę podramatyzować. Nie mogę siebie słuchać, co bym nie powiedziała sama z siebie kpię...Kogo to obchodzi, od dwóch notek, piszę wszystko w tym samym tonie...Wracając do mojej jutrzejszej absencji. Niekoniecznie uśmiecha mi się spędzić cały dzień w szafie może macie jakieś pomysły? A może by tak pobawić się w psa, który jeździł koleją? Nie, nie juz mnie moi drodzy źle rozumiecie! JA NIE UCIEKAM Z DOMU, ja biorę pod uwagę (zaznaczam biorę pod uwagę, nie jestem zdecydowana i nie sądzę abym się zdecydowała) 8 godzinną wycieczkę koleją. Tak, żeby na obiadek już być w domu i opowiadać jak tam mi minął szkolny dzień. To jest myśl! Moi drodzy, to jest myśl! Po pierwsze, nie będę musiała siedzieć w szafie, po drugie nie bedę marznąć , gdzieś na dworzu gdybym zdecydowała się nie siedzieć bezczynnie w szafie, po trzecie przeczytałabym jakąś książkę w końcu,po czwarte, to idiotyczne...przecież konduktor może mnie zwinąć. Chociaż...cholera, chyba to zrobię! Dawajcie pomysły, gdzie się można udać. Przypominam , czas jazdy nie przekraczający 4 godzin (łącznie z przesiadkami)... Czyżbym umiała się jeszcze zadziwić? Będzi co dzieciom opowiadać....
Dodaj komentarz