Bozon Higgsa
Tak to to mi mija, że ciężko się zorientować ile to czasu minęło od ostatniego posta, a już wręcz niemożliwe wydaje się znalezienie jakiegoś tematu. Od czasu ostatniej notki 3 razy postanawiałam zacząć nowe życie i 6 razy mi się to nie udało. Aktualnie zawieszam moje sprawy olsztyńskie i z prędkością 80 km/h zmierzam do oddalonej o ponad 400 km wsi w województwie lubelskim, gdzie rzekomo ma mnie spotkać zrozumienie i miłość. Ale ja to chyba jednak głupia jestem i bardziej już z przyzwyczajenia czy może jakiegoś wrodzonego masochizmu wciąż i wciąż, niemal tydzień w tydzień jeżdżę te 800 km (w obie strony) tylko po to by siedzieć w obcym pokoju i bać się wyjść do łazienki, a później jeszcze być obrzuconą pretensjami dlaczego nic nie robię ze swoim życiem. Ja wiem, że złej baletnicy to coś tam, ale mam wrażenie, że gdybym każdego tygodnia nie rozpoczynała w innej miejscowości to może łatwiej byłoby mi się pozbierać. Może gdyby nikt mnie nie rzucał na głęboką wodę i nie kazał się przyjaźnić z jego matką i całym środowiskiem (podczas gdy z własną matką nie zamieniłam słowa już od kilku miesięcy po tym jak okazało się, że mnie szpieguje w internecie i w jednej z rozmów na gg z Maćkiem nazwałam ja kurwą, a właściwie głupią kurwą, bo zabrakło mi brokułów w lodówce - nie jestem z tego dumna, ale z tego szpiegowania mniej więcej zdawałam sobie sprawę stąd też wziął się mój gniew sformułowany w tych konkretnie słowach. To właściwie takie typowe dla niej. Takie bezpieczne orientować się w sytuacji bez konieczności tworzenia jakichś więzi. Oj tak, tak włąśnie charakteryzuję głupie kurwy. I już mam wyjebane po całości czy kiedykolwiek z nią jeszcze porozmawiam. Nigdy nie była dla mnie matką, w najmniejszym stopniu nie nauczyła mnie co to znaczy być kobietą, z upodobaniem za to starała się i wzbudzić we mnie poczucie winy, że spotykam się z Maćkiem. Gdy przypadkiem na niego wpadła, gdy pewnego razu wróciliśmy znad jeziora spojrzała na niego od góry do dołu i na moje nieśmiałe(pierwszy raz przyprowadzałam jakiegoś chłopaka do domu, więc było to dla mnie dość poważne wydarzenie)"to jest Maciek", rzuciła obojętne "aha" i sobie poszła.) to miałabym szansę opracować plan działania i się go trzymać. Niestety musiałam sobie wymyślić miłość na odległość, w którą inwestuję 80% energii życiowej a w zamian mam chłopaka narkomana-alkoholika-patologicznego kłamcę na psychotropach bez wykształcenia utrzymującego całą rodzinę co wyklucza jakiekolwiek nasze plany przyszłości "bez rodziny". A rodzinę to ma przeuroczą. Tak się składa, że wywodząc się z rodziny o silnych tradycjach szpiegowskich, bez większych rozterek moralnych udało mi się włamać na gg (ach to gg!) chłopaka siostry Maćka. W przypadku najnowszej wersji gg od jakiegoś czasu archiwum rozmów dostępne jest na serwerze gg, więc bardzo łatwo wejść w jego posiadanie. Wystarczy numer i przypisane do niego hasło. No, ale nie ma co wchodzić już w szczegóły techniczne. W każdym razie z rozmów Patryka (bo tak się nazywa ów chłopak, czy już może poważny 27 letni mężczyzna) z drugą siostrą Maćka (nazwijmy ją dalej Zuza. Zuza ma 19 lat, a Karolina - dziewczyna Patryka 28, ale Karolina tu akurat nie wsytępuje) dowiedziałam się, że jestem kaszalotem, głupią pizdą, złodziejką no i że zapycham kible. To z kiblem to w ogóle wieść się na całą wieś rozniosła i Patruś się chwalił kolegom. Spytacie się co trzeba zrobić żeby tak sobie u kogoś nagrabić, odpowiem wam, że nic szczególnego. Wystarczy nie chcieć interaktować z ludźmi i kryć się w pokoju swojego chłopaka udając nieśmiałą. No i jeszcze zapchać kibel, ale tutaj może nie wchodźmy w szczegóły. Uwierzcie mi, że zapchać kibel w obcym miejscu to prawdziwy dramat. Dobra, chyba na razie skończę te gorzkie żale bo jak tak dalej pójdzie to zamiast w Warszawie przesiąść się do autobusu jadącego na Lublin, schowam się w luku bagażowym autobusu do Pragi
Dodaj komentarz