Dżem porzeczkowy we wspomnieniach z lata...
Gdzieś zza szafki wyturlał się zakurzony flakonik po krymskim olejku różanym. Niepewna swojego stosunku do wspomnień z tego okresu schyliłam się poń i ostrożnie odkręciłam zakrętkę w kształcie róży. Przysunąwszy nos do miejsca skąd najintensywniej mogłam poczuć zapach olejku osunęłam się na łóżko obezwładniona historiami sprzed ponad dwóch lat. Zupełnie jakbym znowu stała w łazience u dziadka świeżo po kąpieli i wcierała ów olejek w co bardziej strategiczne miejsca z zamiarem uwiedzenia Mariusza, który w tym czasie leżał dwa pokoje dalej czekając na mój powrót. W tle zaś śpiewała Rummer w utworze "Slow". Widać nie do końca się jednak przejęłam nauką płynącą z treści owej piosenki, nie zwolniłam, parłam do przodu, byle jak najwięcej od ciebie dostać. Musiałam liczyć się z rabunkowym charakterem naszej znajomości, choć gdzieś tliła się nadzieja. Twoją kicią byłam, kicią, której robiłeś naleśniki. Oboje lubiliśmy dżem porzeczkowy...
BAAAAARDZO ŁADNIE ALICJO, BAAAAARDZO ŁADNIE ! ! ! ! POKAŻ TO KRZYSZTOFOWI NAJLEPIEJ, TY MAŁA NĘDZNA ZDZIRO.
Obawiam się, że jestem większą entuzjastką przygodnych znajomości niźli stałych związków. No bo... ta ekscytacja, ta niepewność, to zadowolenie i nieświadomość wad nowopoznanej osoby, ten brak konieczności angażowania się w jej problemy, absolutny brak potrzeby poznawania jej rodziny, zastanawiania się nad spuścizną genetyczną... a później HIV, kiła i pięcioletni Adaś, który ojca nie widział nawet na zdjęciach. Bardzo łatwo zapomniałaś, że Mariusz był groźnym marichuanistom, podczas gdy Krzysztof wiernie dotrzymuje złożonej ci obietnicy niepalenia zielska. Wciąż wierzysz w wyżość gołębi na dachu nad wróblami w garści. To stwierdzenie też źle zabrzmiało. Krzysztof nie jest jakimś tam wróblem, jest twoim najukochańszym skrzydlatym aniołem (z pewną dysfunkcją w kwestii empatii co prawda), który obrał sobie za cel twoje szczęście. Ciebie jednak wciąż pociąga to co nieznane, co nietrwałe, niepewne, przelotne jak sraka gołębia i tak ci się własnie wydaje, że ten Krzysztof to jakiś potworny nudziarz, który najchętniej zamknąłby cię w klatce ("...bo kocha na ciebie patrzeć"). Krzyszko kochany :3 Kiedyś mam nadzieję wydorośleję i zrozumiem, że co jak co, ale w miłości to mi się powiodło.
Dodaj komentarz