Grrr...właśnie doszła do mnie świadomośc, że przypadkiem skasowałam notkę miedzy "Brazylijski..." a "O indianach..." pisaną 14 II. Dobrze, nie płaczmy jednak nad rozlanym mlekiem. Ogólny zarys był taki: walentynki są złe - jestem nieszczęśliwa - jestem nieszczęśliwa - jestem nieszczęśliwa - znowu wagarowałam. I to wagarowałam na olsztyńskim Zatorzu, dokładniej na jego kresach. Najsampierw pospacerowałam po parku, w którym kaczki bezwstydnie na moich oczach kopulowały, następnie trafiłam na plac zabaw, gdzie w wieku lat 6 dostałam huśtawką w głowę tym samym tracąc szansę na bycie człowiekiem normalnym;) Ajj szkoda mi tej notki... Tak jak i szkoda archiwum gadu-gadu, które w wyniku formatowania komputera zginęło w eterze niepamięci. To naprawdę przykra strata. Była tam własciwie zapisana cała historia mojego burzliwego dorastania. Te wszystkie nieudolne próby podrywu, Grzegorz, Aleksander i spółka, a teraz nie ma nic. Odzywają się do mnie ludzie, a ja nawet nie wiem, czy od razu ich zablokować, czy poczekać aż się przedstawią... tyle na chwilę obecną.
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)
Dodaj komentarz