Więc...
Więc to już jest koniec? Więc nie ma już nic? Więc jestem wolna? Więc mogę iść? Nie będę się dzisiaj silić na oryginalność i jedynie te słowa spowszedniałej, wyśpiewywanej przez większość uczniów w dniu wczorajszym, piosenki sparafrazuję. No szkoda, wielka szkoda, że własnie kończy się ten etap mojego życia, ale co robić, aż tak wielką miłością tej szkoły nie darzyłam, by zostać tam na rok kolejny;) Tylko już w dzień po zakończeniu czuję taki potworny niesmak, bo wiem, co mnie czeka w te wakacje. Wielkie puste, nudne NIC. Będę wstawać o godzinie 7, schodzić do salonu, włączać telewizor i czekać aż tato wyjdzie z biura (a propos wszystkiego najlepszego tato;)) później siedzieć do godzin popołudniowych czekając momentu, gdy odezwie się jakiś nieszczęśnik w przedziale wiekowym 19-23...a co ja się będę, w przedziale wiekowym 18-29 jak szaleć to szaleć. Okaże się, że jest wolny, Alutka wejdzie w rolę intrygującej kokietki i będzie wesoło szczebiotać aż w końcu osobnik złapie haczyk i postanowi się umówić z tym niezwykłym okazem. Co będzie dalej? Ala owszem umówi się, bo to przecież bedzie jej główna wakacyjna rozrywka, lecz na samym spotkaniu nie bedzie już potrafiła pozować na tą uroczą dziewczynkę z internetu, po części będzie ją też to nurzyć, a z pewnością w przypadku kawalera, będzie niezadowolona jego urodą, a tym bardziej sposobem bycia. Prawdziwi mężczyźni nie umawiają się bowiem przez internet. I tak a piać w kółko to samo. Być może wybierze się gdzieś pociągiem, być może przesiedzi ten czas w Nagladach, ale to i tak będzie nikły pierwiastek(tak, wiem, modne ostatnio słowo)tego jak pożytecznie mogłaby spędzić ten czas. Przy okazji, znowu wpadła na genialny plan. Tak, znowu niekontrolowany przez nikogo wyjazd. Długo by tłumaczyć...i tak zapewne z niego nie skorzysta. Ciężki żywot pustelnika. Ehhh, ja chcę do Torunia, oj tak ;) A właśnie, przy okazji. Wszystko się wydało odnośnie tej wyprawy. Ja- prawie, że już weteran w dziedzinie wagarów, popełniłam błąd rangi najgłupszego nowicjusza. Nie wyrzuciłam biletu. Tylko głupio, sentymentalnie, pozwoliłam żeby walał się po torbie. Z kolei torbę zmęczona rzuciłam, gdy tylko weszłam do domu pod kanapę i zupełnie o niej zapomniałam. Poszłam na komputer,a widocznie w czasie tym moja zmyślna i przebiegła Mutter postanowiła zajrzeć co tam słychać u jej córki. Czytaj, co obecnie nosi w torbie. Szczerze mówiąc myślałam, że taka inwigilacyjna faza już jej przeszła, a przynajmniej, że ogranicza się jedynie do sprawdzania moich szuflad, ale cóż...Zasadniczo jej wspołczuję, tak nagle ni stąd, ni z owąd dowiedzieć się, że mała Alutka samodzielnie wyruszyła do Torunia... i był szlaban...dopóki nie przyniosłam swiadectwa ;)
PS. Cudownym trafem ukończyłam gimnazjum z zachowaniem wzorowym. Co jak co, ale to był chyba szczyt miłosierdzia względem mojej osoby...
Dodaj komentarz