Zostawcie ją, to psychożka...
Że jak? Że się niby zakochałam? Nie, ja nie potrafię kochać. Jestem pieprzonym dzieckiem szczęścia adorowanym przez całą rodzinę, nie zdolnym do uczuć wyższych nastawionym jedynie na wyzysk. Miałam kiedyś przyjaciółkę? Miałam?! Chyba tylko tak sobie nazwałam spędzanie wspólnie wakacji i ferii. Nigdy nie miałam przyjaciółki. Kochałam kiedyś? Kochałam?! Ponoć swoich rodziców kocha się ponad wszystko, rodziców, rodzinę. Ponoć, bo ja pewnie byłabym zdolna sprzedać ich za wdowi grosz. Gdy jest mi wygodnie przebywam z nimi, gdy nie zamykam się w sobie i mam ich w swojej szerokiej dupie. Wynieść śmieci? A cóż to jest, przecież mam ważniejsze zajęcia, przecież nie będę się parać wynoszeniem śmieci, nie zostałam do tego stworzona. Więc do czego? Bo wydaje mi się, że zostałaś stworzona do dawania dupy...Kochałaś któregoś z tych mężczyzn, o których pisałaś słowami miodem płynącymi? Nie jesteś zdolna do miłości! Boisz się jej niczym szatan krucyfiksu. Kto Cię dziecko tak skrzywdził? A może jesteś tworem samodestrukcyjnym? Każdy jest. Grzegorz? Drogi Grzegorz, mój mistrz, nauczył mnie całować, otworzył nowy mistyczny świat, nauczył mnie walić konia. Boże, jak bardzo się skurwiłam! Dlaczego ciągle byłam karmiona bajkami o tym mistycznym księciu, który kiedyś przybędzie, zbudzi pocałunkiem do nowego życia. Dlaczego tak brutalnie musiałam się dowiedzieć na czym to polega. Jestem śmieszna, prawda, jestem komiczna, sama się w to wpakowałam. Studenci, bo przystojni, bo inteligentni, bo starsi, bo mający większe możliwości...bo mający większe potrzeby. Co ja sobie właściwie myślałam, że będę chodzić z nimi za rękę po parku? Że będziemy tarzać się na łące, a on mi kwiaty we włosy wplatał będzie? Boże, jaka ja jestem naiwna. Ja nie chcę żyć w takim świecie, bez zasad, nie chcę! Samobójstwo?! Nie bądźmy śmieszni to dobre dla jednostek słabych, niższych. Jak setki idiotek dałam się nabrać na to, że jeśli zrobię coś wbrew sobie, on będzie mi wdzięczny. Obudziłam się z ręką w nocniku, szacunek? Masz swój szacunek, sygnały puszczane raz na jakiś (dłuższy) czas i spotkania przekładane z dnia na dzień. Nienawidzę internetu, nienawidzę swojej łatwowierności, nienawidzę każdej swojej myśli, nienawidzę siebie. Chciałam jedynie poczuć czyjąś bliskość, było mi tak cudownie, gdy mnie całował. A teraz jest mi tak strasznie wstyd. Czy to prawda, że nie ma już mężczyzn? Nie, jest Olo, jest Paweł(?)...mój najdroższy Olo...śniłeś mi się dzisiaj...obudziłam się z uśmiechem mając zamknięte oczy, by nic mi z naszego spotkania nie umknęło. . .
Dodaj komentarz