A co ty taka niewyraźna?
Gdyby ilość otrzymanych życzeń na dzień kobiet była dla mnie miernikiem mojej kobiecosci ,pomyślałabym ,że jestem obojniakiem. Hehe tylko mój ukochany tatus, braciszkowie i jeden baaardzo daleki kolega zauważyli ,że najwyraźniej jestem kobietą.Reszta nic ,ani widu ,ani słychu...Nawet nie pomyśleli o tym żeby sie zapytać jak się czuje ,bo przez ostatnie 3 dni nie było mnie w szkole.No ,ale cóż to z pewnością też i moja wina ,co prawda nie mam żadnych konfliktów,ale też i nie staram sie mieć przyjaciół .Uznaję ta instytucję za zbędną ,a przynajmniej w przypadku przyjaciółek.Nie chcę żeby wyszło ,że jestem jakąś szowinistką ,ale kobiety i przyjaźń miedzy nimi to coś co ze soba koliduje. Możliwe ,że tylko ja odnoszę takie wrażenie ,ale poprostu miałam juz niemiłe incydenty w związku z tzw. "przyjaźnią".Ogólnie ,patrząc z boku i wcale nie wykluczając siebie uważam ,że kobiety maja niezwykle skomplikowany układ myśleniowy,ale nie bedę się tu nad tym rozwodzić...Możliwe ,że moja ogólna niechęć do kolegowania i często brak zrozumienia dla mojej płci wynika z tego ,że mam 2 starszych braci i to oni ogólnie zajęli sie tym ,abym wyszła na ludzi.Oni nauczyli mnie bawić się w wojnę i nie mazgaić się w pierwszej lepszej ku temu chwili.Nastawili mnie też tak jakby na swój tok myślenia ,dlatego często nie rozumiem dziewczyn i przebywanie z nimi mnie irytuje. Nie,z moja orientacją seksualną wszystko w porządku.Sama z reszta wcale nie jestem jakimś babochłopem ,ale plotkowanie i inne typowe zajęcia ,mnie drażnią...Znaczy się wszystko jest ok ,tylko nie mam tzw."przyjaciółek" ,które de facto czekaja tylko az ci sie noga podwinie ,aby mogły o tym poplotkowac. Ale skończmy ten temat ,bo w ten sposób pewnie oburzy się znikoma część moich czytelników...Tyle na dzisiaj hasta lavista....