• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Pewna dziewczynka bez brwi

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2015
  • Lipiec 2014
  • Czerwiec 2014
  • Maj 2014
  • Luty 2014
  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2013
  • Listopad 2013
  • Październik 2013
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2010
  • Grudzień 2009
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Czerwiec 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006

Archiwum wrzesień 2006


Wiadomosci kilka...

1.Wczorajszego dnia mój cioteczny brat ,Karol z domu Malinowski ,przyjechał do Olsztyna studiować na kierunku historia.Informacja to otyle ciekawa ,że pochodzi on z Ostrołęki i zamieszka w akademiku ,a nasza rodzina przejmie patronat nad kolegą Karolkiem.Dla mnie jest to wiadomość fenomenalna ,gdyż z owym chłopaczkiem kontakt mam całkiem ,całkiem ,on zna moje zamiłowanie do studentów i nie jest sadystą ,ergo myślę ,że tak po trosze wprowadzi mnie w ten studencki światek.

2.Znajomość z architektem okazała się epizodem ,a szkoda ,bo jednak miał w sobie coś ,co mnie fascynowało.Na przykład w poprzedniej notce zapomniałam wspomnieć ,że owy student miał taki nawyk ,że zawsze w towarzystwie kobiety szedł od strony ulicy.Jakoś dziwnie mi to zabrzmiało ,chodziło o to ,że został tak nauczony ,aby w razie ,gdyby jechał samochód i była kałuża,aby to jemu ,a nie owej damie dostało się błotem.Ot ,taki to dżentelmen.Naprawdę zaimponował mi swoimi manierami,ale cóż znajomość można chyba uznać za zakończoną...Z jakich powodów?A to chyba w punkcie następnym.

3.Ostatnio zauważam ,że cuś tak wolę przebywać bardziej sama niż z ludźmi.Znaczy się owszem ,lubię sobie pożartować w jakimś zacnym gronie lecz do czasu...Po kilku godzinach ,choćby niewiadomo jak serdecznej atmosfery nabywam humoru w którym mogłabym całe towarzystwo powystrzeliwać...Ot Aluś swoje humorki ma...Własnie też w związku z tym ,takie spostrzeżenie ,że może nasza panna wcale nie potrzebuje tej drugiej osoby i resztę swojego życia powinna spędzić w jakimś klasztorze ,albo na wygnaniu...Bo z jednej strony niby tak się rwę ,do tych żaków ,a tak z drugiej strony ,gdy przychodzi co do czego ,to zaczynam uciekać...może to kwestia wieku...tak ,muszę jeszcze dojrzeć...NO dobrz ,więc skoro musisz dojrzeć ,to po co im dupe zawracasz? Kup sobie bravo ,przyklej plakat jakiegoś żelmena na ścianę i wzdychaj do niego,a po nocach wyobrażaj sobie ,że chodzisz z nim za rączkę po łąkach kwiecistych lub bijesz go biczem w stroju dominy ,ale nie zawracaj dupy ludziom!To są dorosli mężczyźni ,oni wiedzą czego chcą i chcą nie tego co ty chcesz im dać! Spacery za rączkę...phi! też coś!

4.Wiwat szkoła i profesorowie ,niech nam długie lata żyją! Może jestem jakaś dziwna ,ale kocham szkołę!

5.Olsztyn jest cały rozkopany ,a wszystko dzięki Łunii i jej pieniążkom na modernizację dróg.Ostatnio wracając ze szkoły i trzymając w ręku gitarę ,przechodziłam obok panów w cudownym odcieniu pomarańczy i zostałam uraczona komentarzem w stylu "o na gitarę się panienka wybiera..." na co odparłam usmiechem ,oddaliłam się już jakiś kawałek i do moich uszu dotarł kolejny komentarz ,tym razem już mniej reprezentatywny ,mianowicie "Lepiej by na flecie się nauczyła,hehe chętnie bym ją pouczył"...ręcę opadają....Jak to spiewał pan Kazimierz Staszewski "Dalej jazda do roboty! Jebane nieroby!"...

30 września 2006   Dodaj komentarz

Brzydkie kaczątko z Krainy Czarów - duologia...

"Dlaczego się tak na mnie patrzysz? Mam coś na twarzy?" dwie myśli ,które nie dawały mi spokoju,gdy jechałam autobusem do Częstochowy wysłana jako jedna z osób będących w delegacji z Katolickiego Gimnazjum nr 22. Blondynek z trochę nieunormowaną jeszcze gospodarką swojej twarzy ,na kazdym postoju nie omieszkał obdarzyć mnie dziwnym usmiechem.Na dworcu w Warszawie śmiał nawet łazić za mną i moimi "koleżankami" lecz jeśli mu się podobałam ,to dlaczego nie podszedł,nie zaczął rozmowy? Nie mamy 6 lat ,nie trzeba się wstydzić ,że koleżanka dwa leżaki obok Ci się podoba. W jednym z odruchów chciałam do niego podejść i tak może nawet trochę agresywnie wygarnąć żeby uchylił rabek tajemnicy lub przestał się usmiechać ,ale gdzie tam szare myszy umią się schować tylko pod miotłę i wypatrywać...Wysiedliśmy w Częstochowie ,on pojechał dalej,do Katowic. Nie to ,abym znowu plotła ,że się zakochałam ,bo nie był to specjalny okaz ,ale ten usmiech całkiem ,całkiem ,no cóż pies jeden,jego strata...Następnie mój klasowy kolega Filip, uczepił się mnie jak rzep psiego ogona...Ala to ,Ala tamto ,a słyszałaś o tym ,a jak byłem na obozie to teges i tak przez całe dwa dni naszej delegacji. Nie powiem żeby mi to było nie na rękę,bo Filip to najlepsza klasowa partia ,ale...za młody...Wiem ,wiem jak to brzmi. No dobrz ,ale idźmy dalej,podczas samego forum w Częstochowie ,nie było żadnych atrakcyjnych okazów...Wiem ,wiem znowu,nie pojechałam tam żeby szukać sobie męża lecz żeby kontemplować ,ale.....ale jestem małą ograniczoną dziewczynką....to nie jest wytłumaczenie....kurcze czyżbym zamieniała się w jedna z tych plastic girl? Nie nie,to raczej kwestia tego ,że na codzień nie obnoszę się z tym tak bardzo i na tym blogu ,że tak powiem "odreagowuję"...Wróćmy ,więc do tematu...Naczelna dewotka tej delegacji ,alias Alicja K. podczas jazdy pociągiem znowu była świadkiem dziwnych usmiechów skierowanych ku jej osobie. "Tym razem to juz przesada ,panowie,co jest?!"pomyślała...Stała na korytarzu przy oknie czerpiąc świeże powietrze (trafiła niestety do wagonu dla palących).Po jej lewicy stał klasowy kolega Filip i raczył mnie jakimiś specyficznymi tekstami po mojej prawicy ,przez sąsiednie okno wyglądał ,pan w wieku "krótkopostudenckim" sączący piwo,jednak nie wygladający menelowato czy tez dresiarsko , poprostu normalnie...Stanęlismy na stacji ,spytałam się więc Filipa czy wie może jaka to stacja ,niestety odpowiedzi nie otrzymałam ,gdyż wtrącił się owy pan mówiąc "Koluszki" ,wdzieczny dygnęłam i powiedziałam dziękuję,tym samym kończąc rozmowę lecz chyba nie zakończyłam jej według owego pana ,gdyż wciągnął mnie w dialog ,standardowe "Gdzie to się droga młodziezy wybiera?".Odpowiedź "aaaa wracamy z Częstochowy do Olsztyna" etc. Filip najwyraźniej poczuł się trochę w dialogu pominięty ,wiec wrócił do przedziału ,gdzie koczowała reszta delegacji wraz z naszą wychowawczynią ,a ja wciąż rozmawiałam z panem na korytarzu. Nawet mi się to podobało lecz szybko się przekonałam ,że chyba mi się podobać przestało. Owy pan po okomplementowaniu mnie stwierdził ,że już jestem zbajerowana i powiedział ,że czeka na mnie w toalecie. Alusia zrobiła tył w zwrot i weszła do przedziału ,a pan w wieku "krótkopostudenckim" w popłochu zwiał. Miał szczęśie ,że trafił na mnie ,gdyż nie chciałam robić naszemu zboczeńcowi afery i słowem nikomu nie pisnęłam,w kazdym bądź razie na pociągowy korytarz juz nie powróciłam tym razem kończąc już turystyczne perypetie...Jakoś jego propozycja mi jednak nie schlebiała ,przystojny co prawda był lecz najwyraźniej sie spił i nie zważał na to co i komu proponuje.Za tych co na morzu:P Tak ,wiec ciagle gnębiło mnie pytanie "o co wam wszystkim chodzi,mam napisane na czole ,usmiechnij się do idiotki?".Wróciłam do Olsztyna i znowu umówiłam się ze studentem ,tym razem architektury ,lat 25 (bije rekordy:P).Jednak nie w celach randkowych lecz ,że tak powiem miałam wystapić w roli przewodnika ,po naszym pieknym mieście. Paweł(ten oto student) ,wracał bowiem od swoich dziadków ,gdzie zbierał śliwki i w Olsztynie miał 2 godziny przerwy między pociągami ,zgodziłam się więc,nie robiąc sobie żadnych nadzieji ,nawet nie chcąc jakichś randkowych niuansów .Paweł wiedział,że mam 15 lat i też myślę ,że nie miał na myśli niczego zbereźnego w stosunku do mnie.Jedynie stopa koleżeńska i jeszcze dodam ,że nie widzieliśmy swoich zdjęć wczesniej. Umówilismy się pod cerkwią prawosławną ,w poblizu dworca.Jak zwykle przyszłam wcześniej no i zostało mi czekać.W krótkim czasie na horyzoncie pojawił się pewien młodzian z trochę przydługimi kreconymi włosami. Pierwsza myśl - uciekać ,nie uśmiechało mi się przez dwie godziny bawić jakiegoś niewyrosniętego hipisa,w końcu mnie nie znał...No ,ale znacie poczciwą Alutkę ,została... standardowe " Cześć"-"cześć" i w drogę po Olsztynie. Na szczęściwe zostałam zwolniona z obowiązku mówienia ,nasz hipis gadał i gadał ,jak radio ,a mi to pasowało.Nawet przekonałam się z lekka do jego osoby i w pewnym momencie okazało się ,że całkiem przyjemnie mi się go słucha ,a jemu całkiem przyjemnie się mówi do mnie ...A juz całkowicie mnie ujął ,gdy wpadła mi muszka do oka ,a on bohatersko wyjął mi ją chusteczką ,było blisko :Pgdy nagle okazało się,że.....przegapiliśmy pociąg ,dzieki Bogu ,następna relacja była za kolejne dwie godziny i mieliśmy wiecej czasu...A on zaczął mi się tak jakoś dziwnie przyglądać ,tak zatapiać w oczach i znowu myśl "paranoja!" ,ale pan Paweł tak powolutku ,tak dyskretnie zaczął mi dawać sygnały ,że mu się podobam,wypytywał się o mój ideał ,na odpowiedź ,że chciałabym ,aby był taki ,a taki ,automatycznie zadeklarował ,że posiada takie cechy...W końcu! W końcu panna Ala zaczęła kojarzyć ,dochodzić ,że to może rzeczywiście ,te wszystkie "dziwne" akcje ,to próby podrywu ,ale to niemożliwe! Jak to?! Przecież nigdy wczesniej takich sytuacji nie było!Nie ma tak ,że różdżką pyk i nagle wszyscy na Ciebie lecą! A może wczesniej nie chciałam tego zauważać? Nie przesadzaj! Nigdy nie uchodziłaś za piękność! Ale po wakacjach ,trochę zeszczuplałaś ,może to to...Wiesz co? Wszystko mi jedno co to.Byleby trwało...Wszyscy bowiem wiedzą ,jak jestem próżna ,jak kocham być doceniana i podziwiana...Niech przedstawienie trwa!

25 września 2006   Dodaj komentarz

Przypadki chodzą po ludziach i płodzą...

Wczoraj spotkałam się z jednym z przedstwicieli pokemonów naczelnych czyli Kazikiem ,w celu oddania książki. Niestety nie wypadało tak poprostu zwrócić jego własności i zrobic tył w zwrot ,więc przeszlismy się nad Skandę. Przypomnę jeszcze ,że pan Kazimierz spóźnił się tym razem pół godziny,jak wyjasniał wsiadł w niewłaściwy autobus. Właściwie to po 10 minutach czekania miałam już iśc ,ale doszłam do wniosku ,że to jest tak naprawdę nasze ostatnie spotkanie i jeśli teraz bym poszła ,to książki bym nie oddała ,straciła dziesięć minut i była zmuszona umówić się jeszcze raz i po raz kolejny czekać ,aż jasnie pan się zjawi. Przy okazji czekania ,pod Biedronką przyczepił się do mnie jakiś metal ,w wieku około studenckim i tak ,najpierw mnie minął za plecami ,przy czym wyraźnie czułam jego wzrok ,po czym przystanął i powiedział ,że metka mi wystaje z bluzki.Hehhe dziwny typ ,no ,ale cóż podziekowałam usmiechnęłam się i czekałam dalej...Na co on odszedł jakieś 4 metry ode mnie i tak ,aż do mojego odejścia tam stał...Jedna co się działo na spotkaniu? Jak zwykle śmieszne wywody pokemona ,wyciągnięte z tekstów jakiś podrzędnych lewicowych szczekaczy i moje w miarę dyplomatyczne wypowiedzi na temat jego poglądów...Z mojej strony kompletna obojetność odnośnie jego paplaniny,z jego strony przekonanie , że mówi coś słusznego ,tak ,tak ,nie miała serca wyprowadzać go z błędu ,w kazdym badź razie chciałam jak najszybciej kończyć to nic nie wnoszące spotkanie ,które ostatecznie czasowo trwało 2 godziny...I szczerze muszę podziękować mu ,że przez tyle czasu mnie przetrzymywał.Po naszym spotkaniu ,dziwnym trafem ,postanowiłam bowiem wracac na piechotę. Nastrój miałam całkiem w porządku ,mp3 na uszach ,więc właściwie moje potrzeby były zaspokojone :P.Ale oto przechodząc obok jednego z olsztyńskich hipermarketów ,moje szczęście sięgło zenitu. Tak,spośród tłumu czekającego na przystanku wyłonił się pewien młodzieniec ,o dość znanej posturze.Odległość jednak sprawiała ,że nie mogła poznać jego twarzy.Abstrakcyjnie nawet przez jej głowę przebiegła myśl ,że przypomina on sławetnego już Aleksandra i tak krok po kroku ta fantasmagoria stawała się prawdą.Bezdech ,tylko jedna myśl "Jak wygladam????" i....drgające kąciki ust ,które wyraźnie dostrzegały pewien komizm całej sytuacji. Stało się,usmiechnęłam się do niego ,wiedziałam ,że tym razem muszę zaznaczyć jakoś swoją obecność .Niestety bez skutku i ze świadomością ,że się zbłaźniłam. Co prawda napewno zauważył te moje wykrzywienie twarzy lecz albo mnie nie skojarzył albo uznał to za niestosowne,jego twarz bowiem była jak kamień ,zupełnie bez emocji. Dla mnie może się to wydawać dziwne ,że mnie nie skojarzył ,ale biorąc pod uwagę ,że on nie ma na moim punkcie takiej,a nawet jakiejkolwiek obsesji to i może niespecjalnie mu się spieszy do kojarzenia wszystkich faktów i osób,a szkoda...No ,ale chciałabym zauważyć ,że po raz kolejny wydaje mi się to dośc specyficznym zjawiskiem ,że tak często (znów wyolbrzymiam) zdarza nam się spotkać.Olsztyn ,miasto wojewódzkie ok.200 000 mieszkańców i to właśnie przy szańsie 1 na 200 000 udało mi się go spotkać...Teraz już codziennie bede wracać na piechotę:P

Kurde ,nie chcę mieć obsesji na jego punkcie ,ale wszystko świadczy ,że już się takowej nabawiłam...Stop! stop! stop! Aluś ,uspokój się...

Ps. Dzisiaj chata wolna i nowe kanapy w salonie ,może by je tak wypróbować:P (Żenujące ,wiem)

16 września 2006   Komentarze (1)

Na głowie świat stoi ,nauczyciel ucznia...

Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Będę krzyczeć! Nie mogę dłużej tolerować tych bredni! Cały szacunek dla grona pedagogocznego i tego jak ciężka prace wykonują użerajac się szczególnie z nastolatkami ,ale ja już dłużej nie wytrzymam! Dwa lata to i tak ponad mój szkolny stoicyzm...Moja nauczycielka od WOS-u to idiotka i mówie to z pełną odpowiedzialnością za swoje słowa.Zachowuje się tak ,jakby ktoś co lekcję otwierał jej czaszkę (bo nie powiem żeby miała tam cos mózgopodobnego) wkładał political corectness i zamykał z zakazem myślenia! Ratunku!!! Łeb mnie boli od tych głupot ,które prawi. A juz najbardziej irytuje mnie jej maniera ,jakby za każdym razem kiedy mówi o demokracji przeżywała orgazm za przeproszeniem.Demokracja to ,demokracja tamto ,demokracja daje nam wolność,demokracja to róg obfitości! DUPOKRACJA! Pani magister, przynajmniej nie ta ,która mamy w Polsce i innych "rozwiniętych" krajach.Poza tym nikt nie powiedział ,że głos ludu to głos słuszny ,szczególnie ,gdy większość dzisiejszego społeczeństwa ma sieczkę zamiast mózgu i jedyne co wiedzą ,to to ,co usłyszą w mediach ,czytaj stronniczych mediach! Właściwie ,pani jest najlepszym przykładem ,dała pani sobie włożyć wszystko to co mówili pani profesorzy na studiach ,wszystko by było ok ,gdyby miała pani jednak jakieś sito(pardon ,pani ma sito w hmmm...no dobrze ,nazwijmy to mózgiem,ale nie takie o które mi chodzi) w mózgu,które ,by przesiewało informacje ,ale nie ,pani magister bezkrytycznie przyjmuje wszystko do swojego małego łebka i później naucza tych czasami nawet sprzecznych bzdur. Pamietam ,kiedyś była nastepująca sytuacja ,co prawda tematu nie pamiętam ,ale ustalmy ,że był on dowolny ,a poruszamy się w tematyce wosowskiej. Mój kolega niejaki Paweł G.(ma bardzo charakterystyczne nazwisko ,do tego udziela się społecznie ,więc nie bede go podawać) dodam ,że klasowy prymus z rzeczywistą wiedzą ,napisał wypracowanie na temat monarchii w którym to wypracowaniu niepochlebnie wypowiadał się na temat demokracji ,podkreśle ,że argumenty były jak najbardziej sensowne ,ale...ale pani Joanna stwierdziła ,że sa one surrealistyczne ,podczas ,gdy ich niepodważalność potwierdzały najprostsze fakty historyczne.No cóż pani magister nie miała tego na studiach ,przykro nam,ale Paweł nie opanował political corectness za co dostał ocene 3.Ja nie mogę ! Ja nie mogę! No ,ale na spokojnie panno Alicjo!Nie można tak tracić kontroli nad sobą! Poza tym czy twoja złość nie jest ,aby przypadkiem spowodowana tym ,że odrzuciła twoją pracę? Oj ,wiem ,wiem ,że to może tak wyglądac ,a może i nawet tak jest lecz moja niechęć ,mówiąc to najsubtelniej ,jak mi w chwili obecnej przychodzi do głowy trwa i trwa już 2 lata ,a dzisiejszy incydent jedynie sprawia ,że piszę takie notki.A więc o co chodzi w mojej sprawie? Ano o to ,że aaaaaa czekajta! Muszę wam odpowiedzieć od początku ,jak to świat stoi na głowie. Na pierwszej w tym roku lekcji tegoż przedmiotu ,ząsiadujący ze mną ławką ,kolega Daniel w odruchu nudy począł delikatnie mówiąc rozrabiać ,nie chcę mówić co robił ,bo jest to żenujące i świadczyłoby o moim infantyliźmie ,gdyż osobiście się z tego smiałam,a wszyscy wiecie jak Alutka lubi udawać dorosłą....Śmiałam się zresztą nie tylko ja ,ale niestety ja zostałam skarcona,została mi właśnie zadana wyżej wspomniana praca dodatkowa ,"prasówka" czyli streszczenie wydarzeń z całego tygodnia...Ok ,z tym się zgadzam ,zbrodnia i kara ,że akurat padło na mnie ,mówi się trudno ,nie uważałam tego za jakąś specjalną złośliwość....ale co się okazuje?....na przerwie podchodzi do mnie pani nauczycielka i najpierw mnie przeprasza ,a później tłumaczy się ,że musiała mnie skarcić ,bo straciła by autorytet! Świat stoi na głowie !Może niedługo to uczniowie będą krzyczeć na nauczycieli! CHociaż chwila ,chwila ,juz się zdarzają takie wypadki ,a nauczyciel nawet nie ma prawa gówniarza uderzyć! Szczerze nie zdziwię się ,gdy dojdzie do przypadku ,kiedy w świetle prawa uczeń będzie wymierzał karę cielesną (np.linijeczką ,jak to było jeszcze kilkadziesiąt lat temu) nauczycielowi...I widzą państwo do czego prowadzi państwa d***kracja kreowana przez media?

A ja bym chciała mundurki...

14 września 2006   Komentarze (2)

Młoda się napuszyła...

Dziecko negatywne ,dzieckiem negatywnym muss sein! Zapewne domyślacie się ,jak sprawa się potoczyła...Oczywiscie nie tak ,jak ta młoda siksa sobie wyobrażała...Pielgrzymka ,osób ponad sto ,a ona sobie myślała ,że go znajdzie...Srali muchy będzie wiosna,będzie trawa szybciej rosła! Jak to zwykła mawiać jej babcia.Ile jeszcze życia będzie musiała przezyć ,aby nauczyć się powściągliwości w swoich wyobrażeniach...Wiadomo ,teraz jej głupio ,bo już wielkimi czcionkami pisała ,że się z nim spotka ,że będzie z nim rozmawiać ,a tu duuuuupa! Eeeee tam ,daj spokój! Warto było sobie udowodnić ,że potrafi się zrobić te 22 km. na piechotę ,za rok powtórka of course...Zresztą ,o czym ty byś z nim rozmawiała? O sytuacji na wschodzie? Czy może o dziurze ozonowej? Daj spokój ,za wysokie progi dla ciebie smarkata...No dobra ,koniec z tym introwertyzmem...Wczorajszy dzień ,zaczął się trochę wcześniej niż planowałam,obudziłam się bowiem równo o 2:39 i nie wiedziałam co z soba zrobić.Postanowiłam pospać jeszcze ta godzine ,ale weź tu człowieku spij ,gdy w głowie ciągle huczy podniecony umysł pietnastolatki...dodatkowo ukochany brat ,własnie wrócił z imprezy i postanowił ogladać telewizję...Tak ,tak śpij słodko,gdy telewizor w salonie ryczy...Zeszłam do salonu ,nawet odechciało mi się upomnić(jak to delikatnie brzmi:P) brata o ściszenie tv i postanowiłam wziąźć prysznic...spakowałam się ostatecznie i zostało mi czekać...Czekałam ,czekałam i czekałam... wybiła 4:40 ,gdy zamknęłam za sobą drzwi wyjsciowe...Cisza ,ja i mysli...Ala myśli ,mysli i mysli , na szczęście niczego nie wymyśliła,ale przynajmniej dotarła już pod kościół. Krótkie błogosławieństwo i w drogę.tempo trochę szybsze niż w roku poprzednim lecz ciągle znośne. Wypatrywanie i drący się przez megafon proboszcz...droga ,droga ,droga....rezygnacja z kroczenia wraz z pielgrzymka ,na rzecz nastepnych pielgrzymek...I zaczęło się wyprzedzanie...wyprzedzanie ,wyprzedzanie ,przerwa ,wyprzedzanie i Gietrzwałd...Msza and come back with grandfather do pobliskiej miejscowosci zwanej Naglady ,gdzie na okres letni urzędują dziadkowie.Obiad i przyjazd mamy wraz z wyżej wspomnianym bratem ,odebranie mnie i pozornie droga powrotna.Lecz ,jak zwykle pozornie. Na grzyby im się jechać zachciało! No tak ,skoro już przeszłam te 22 km. to dlaczegóż bym nie chciała przejść jeszcze kilku? Łaskawie dostaję pozwolenie ,na koczowanie w samochodzi ,gdzie chyba zasypiam...Gdy się jednak budzę mojej rodzicielki wraz z pierworodnym nadal nie ma ,w związku z czym odnowowtuję nadczynność moich nerwów...Że niby nie wracają? Heh nie,nie ,że niby przez to ich grzybobranie ,nie zdąże odrobić lekcji:P Takam to ja egoistka...Dzwonię do brata ,bo mama lekkomyślnie zostawiła komórkę w aucie...Odzywa się pogodny głos,usilnie próbujący mnie uspokoić "ja Ci się uspokoję ,macie wracać ,nie bedę po nocy odrabiać lekcji!" Oczywiście totalna olewka i tym sposobem przesiedziałam w samochodzie kolejną godzinę.W końcu wrócili ,od razu swoim pretensjonalnym tonem prawie ,że zaczęłam krzyczeć lecz szybko zostałam stłumiona...argumentami słownymi zgrabnie to ujmując.."nie drzyj się gówniaro"...Eeeee co ja się będę ,za wrazliwa jestem na słowa...Coś mi tam pociekło z oka ,wzięłam się w garść i pomyślałam ,że powinnam być bardziej twarda...właściwie powinnam wysiąść wtedy z samochodu ,zamknąć drzwi i poprostu pójść na piechotkę ,"skoro wy mnie ignorujecie ,to ja nie będe tego tolerować" niestety tyłek mam za ciężki i pewnie bym tego nie zrobiła ,tym bardziej ,że do przejścia odległość była niemała.Jedziemy ,jak gdyby nigdy nic jest prowadzona rozmowa wśród przednich siedzeń ,gdy ten ponoć spokrewniony baran oznajmia ,że zajedziemy po jego dziewczynę...No ,ależ oczywiście ,może jeszcze wrócisz z nią na grzyby! Parkujemy przed jej domem ,a ja ostentacyjnie wychodzę z samochodu....z tyłu pleców słyszę jeszcze "Ala ,gdzie idziesz" ,ale postanawiam być twarda i nie udzielam odpowiedzi...Własciwie to w jakiś sposób jestem z siebie dumna ,że udało mi się zamanifestowac moje niezadowolenie ,idę spokojnym krokiem,gdy....zajeżdża samochód ,cała sytuacja zostaje obrócona w żart ,a ja oczywiście znaczącym tonem mam wsiąść do samochodu...Boże ,jaki cyrk! Nawet obrazić się nie można ,bo zaraz zostaje to obrócone w żart z ironicznym komentarzem"młoda się napuszyła"...I tak jest własciwie zawsze ,nikt w tym domu nie traktuje mnie poważnie i skąd tu się dziwić ,że jestem nienormalna?

11 września 2006   Komentarze (3)

Dziecko negatywne doświadcza szczęścia......

Nie tak dawno ,temu ,właściwie dwie notki wstecz zobowiązywałam się do nie pisania swoich żenujących przemyśleń i doświadczeń z życia uczuciowego ,chyba ,że spotkam się ze znanym wam (mam nadzieję) z poprzednich zapisów Olem ,alias chłopakiem z poczty.Niestety umowę złamałam ,opisując bodajrze spotkanie z panem Kazimierzem,a tymczasem muszę zakomunikować ,że od dnia jutrzejszego ,bedę mogła nie łamiąc żadnego zobowiązania pisać te swoje banialuki ,albowiem............albowiem......(chyba już się domyślacie)..albowiem jutrzejszego dnia SPOTYKAM SIĘ Z CUDOWNYM ALEKSANDREM!!!! Co prawda ,nie tak oficjalnie ,na randce lecz na pielgrzymce ,ale grunt ,że się z nim spotkam. Żajułcie ,że mnie nie widzicie ,bo mielibyscie niezły kabaret,zachowuję się wprost jak obłąkana ,śmieję się do monitora...Dziwne to uczucie...Właściwie boję się o tym pisać,nie, to nic strasznego ,ale boję sie opisać to co teraz czuję manierą nastolatki...Wiem ,że będzie to komiczne i bardzo "na wyrost". Bo on ,on jest właściwie idealny...I tu już zaczynam brzmieć tak ,jakbym nie chciała...rozumiem ,że śmiesznym jest nazywać kogoś ideałem , znając go w tak znikomym stopniu,ale...hm...sama nie wiem...nazwać to kobieca intuicją tez jest śmieszne...tak jakbym czuła ,że to właśnie ten od białego konia i zamka,ale dosyć ,dosyć tej farsy! Olo,Olo,Olo, uśmiałbyś się ,gdybyś miał okazję to czytac...No dobra Alicio , musisz się jakoś wyszykować na tę pielgrzymkę...Wiesz ,niewyzywająco ,ale tak ,aby zwrócić jego wzrok...aaaa tam ,daj spokój ,ubierz się tak jak zwykle ,będzie najlepiej i bądź sobą! Podszkól sie trochę w sytuacji politycznej ,bo ostatnio zaniedbałaś tę część ,a on pod tym względem prawdopodobnie bedzie chciał rozmawiać..."Najwyzszy Czas!" w łape i do pokoju marsz czytać! No i idź w mairę wcześnie wspać ,żeby przypadkiem nie zaspać..Hmm...własciwie powinnam wstać o 3:30 ,szybki prysznic ,ubrać się ,i biegusiem pod kościół...No dobra Aluś ,Aluś nie nudź więcej...jutro relacja!

Ps. Tytułowe dziecko negatywne ,wzięło się z opowiadań moich rodziców ,według ,których zawsze byłam niezadowolona mimo wszelkich ich zabiegów ,ku polepszeniu mojego humoru...zawsze byłam dziwnym dzieckiem...

09 września 2006   Dodaj komentarz

Zabetonowana...

Zgadnijcie co wczorajszego dnia porabiała Alutka? Ano Alutka ,jak wszystkie dzieciaczki w jej wieku była na inauguracji roku szkolnego.Samo rozpoczęcie ,jak to z takimi imprezami bywa ,nie zaskoczyło mnie w żadnym calu.Standardowo msza i spotkanie w klasach w celu rozdania planu lekcji na kolejny dzień i rozdania świadectw osobom z poprawką. Szczerze cieszę się ,że rozpoczął się rok szkolny ,bo przez całe te wakacje czułam ciągle jakiś dyskomfort odnośnie tracenia czasu.Koniec laby i początek szkoły w moim wypadku rozpoczął się więc z uśmiechem na ustach :).Ale właściwie nie pisałabym notki jedynie ,aby zakomunikować wam ten powszechnie znany fakt.Otóż o godzinie 13 przy znanym sklepie wyzyskujacym biedne pracownice,które nie wpadną na pomysł ,że jest wiele innych miejsc pracy i z racji wolnego rynku nie muszą się godzić na te warunki,umówiłam się na spotkanie nr 2 z panem Kazimierzem.Z racji tego,że Olsztyn dostapił tego zaszczytu ,by przez kilka godzin były zablokowane jedne z ruchliwszych ulic na rzecz bandy kolarzów ,wszystko co miało silnik i chciało się poruszać po nawierzchni do tego przeznaczonej musiało stać w korkach.Tak też nieświadomy całego zamieszania Kazik wyruszył w kierunku miejsca spotkania o normalnej porze (czyli takiej kiedy Olsztyn nie jest raczony Tour de Pologne).Konsekwencje tego były takie ,że dotarł do celu pół godziny póżniej niż powinien.No cóż ,niektórzy zrobiliby z tego aferę ,jeszcze inny poprostu by sobie poszli ,ale poczciwa Alutka postanowiła nie robić z tej półgodzinnej absencji zamieszania.W końcu każdemu zdarzyć się to może,no chyba ,że spóźnianie się danego delikwenta stałoby się regułą.Jednak w końcu przyszło mi znowu zobaczyć jego i poszliśmy nad jezioro o nic nie znaczącej dla mnie nazwie ,Skanda. Pogoda była dość specyficzna. W jednej bowiem chwili świeciło słońce ,do tego stopnia ,że głupio mi było poruszać się w płaszczy ,a w ciagu sekundy potrafił zawiać silny wiatr ,a nawet pojawić się deszcz.Ogólnie atmosfera była już jakby mniej napieta ,ze swojej strony również się otworzyłam na dialog,co zostało nawet zauważone przez owego studenta.Szliśmy i szliśmy i nawet cisza nie była już tak natrętna ,gdy padła propozycja ,aby usiąść nad brzegiem wyżej wspomnianego jeziora."W sumie czemu nie",pomyślałam i takiej też udzieliłam odpowiedzi.Zdjeliśmy kurtki(tylko kurtki drodzy wyszukiwacze scen erotycznych :P)i spoczeliśmy na nich.Powoli rozmowa schodziła na tematy mniej ogólne ,a bardziej hmm...jak to określić intymne (i celowo nie używam tutaj słowa prywatne).Z początku udawałam ,że jakby nie wypada mi rozmawiać o takich rzeczach ,zresztą on się wcale nie narzucał ,ale czuć było ,że te tematy mogłyby wprowadzić jakiś nowy wątek w naszej znajomości,dlatego też pozwoliłam sobie na kontynuację tegoż tematu.I nagle z jego strony pada pytanie rodem z jakiegoś taniego amerykańskiego romansidła ,mianowicie "Nie jest Ci zimno".Z mojej strony pada uśmiech ,bo Alutka za dużo już się naoglądała i naczytała ,aby nie wiedzieć o co chodzi ,ale ciągle jeszcze chcąc zachować pozory odpowiada najzwyczajnie "z lekka",zapada chwila ciszy po czym pan Kazimierz oferuje się ,że gdybym mu pozwoliła to by mnie objął. Popatrz ,popatrz jaki dżentelmen:P Co miałam robić ,wszyscy chyba wiecie ,że tego właśnie chciałam.Jednak to nie koniec sytuacji ,w krótki odstępie czasowym pada stwierdzenie "wiesz,chciałbym Cię pocałować".Co ja jestem złota rybką? Spełnie Twoje trzy życzenia? Jak chcesz to całuj...Oczywiscie nie powiedziałam tego na głos.Pamiętacie może sytuacje z kortowiadą i Korkiem ,trochę ja podkoloryzowałam,o ile padło pytanie czy chciałabym iść do akademika,to sytuacji z całowaniem nie było.Tym sposobem ,Kazik byłby tym księciem z bajki ,który po raz pierwszy dotyka moich ust.Inaczej jednak wyobrazałam sobie owego księcia ,mój książe był przede wszystkim mężczyzną ,a nie takim chłoptasiem.Właściwie nie zastanawiając się odpowiedziałam ,że jeszcze nigdy się nie całowałam (żenada) ,na co zostałam uraczona jeszcze bardziej żenującą odpowiedzią "Ja też tego nigdy nie robiłem" (betoooooooon!). Umówiłam się z 21 letnim prawiczkiem ,który poprostu chyba wybrał sobie taką 15 letnią gówniarę na królika doświadczalnego.Myślałam ,że wybuchnę się ,zdążyłam się jednak opanować i mimo jego dalszych prób ,do niczego nie doszło. Może by coś z tego było ,ale nie da się przeskoczyć pewnych etapów znajomości ,dlatego też pal sześć ,że nie jest tym księciem z bajki ,ale żeby jeszcze to wszystko nie odbywało się w atmosferze takiej sztuczności! Wkrótce po tym incydencie zebraliśmy się i poszliśmy na swoje przystanki ,gdyż spieszyłam się na pierwsze w tym roku (szkolnym) zajęcia z basu.Byłam pewna ,że mam dużo czasu ,toteż bez większego pośpiechu pomaszerowałam na przystanek i wsiadłam w wyczekany w miarę pusty autobus ,jak się jednak okazało nie jechał on do końca swojej trasy ,gdyż specjalnie dla pedałujących panów ,jak już wspomniałam niektóre ulice były zamknięte.Tak też w połowie drogi do domu ,musiałam wysiąść i marszem dojść do swego miejsca zamieszkania.Jakoś ten fakt przebolałam ,jednak mój jeszcze w miare przystępny humor został wystawiony ,na kolejną próbę ,gdyż zorientowałam się ,że czasu mam niewiele ,a muszę się jeszcze przebrać ze stroju galowego i na dodatek autobusy dzisiaj nie kursują w takim porządku jak zwykle.W biegu więc zmieniłam ubranie ,chwyciłam gitarę i pobiegłam w stronę YAMAHY (my music school).Odcinek był to nie mały ,dodatkowo pech chciał ,że urwała mi się szelka ,więc nie mogłam już nieść swojej gitary na plecach lecz ,w jednej ręcę ,a dla niezorientowanych przypomnę ,że gitara basowa to ciężar nie mały ,tym bardziej ,gdy trzeba ją nieść przez godzinę.W kazdym bądź razie szczęśliwie na zajęcia zdążyłam lecz rowerzystów chetnie bym powystrzeliwała.

05 września 2006   Dodaj komentarz
Pewna_dziewczynka | Blogi