Czarny chleb i czarna kawa opętani samotnością, myślą swą szukają szczęścia, które zwie się wolnością...czyli co kawa robi z człowiekiem, a co dopiero robi z Alutką...Ho ho, wesołych świąt i pomyślnej konunktury naszego państwa...mayday!mayday! W rodzinie wszyscy zdrowi...Wożdzu prowadź!
Ja to w sumie na chwilkę. Tak, dobrze patrzycie, jest 5:38 (choć wy zobaczycie godzinę po tym jak juz napiszę, ale nieważne). Jestem po jednej kawie, która zwaliła by z nóg i przyprawiła o palpitację serca normalnego człowieka. Mam oczy jak pięciozłotówki, ręce trzęsące się jak przed wystepem publicznym i kompletny brak wiedzy o II Wojnie Światowej. Oj, bo to jest tak, że jak wypiję tą głupią kawę, to mam tysiąc pomysłów na minute, gorzej, chcę je wszystkie realizować. Kiedy czytałam o Monte Cassino, przypomniały mi się jakieś urywki wiersza o żołnierzach spod Monte Cassino i oczywiście postanowiłam go odszukać w domowej biblioteczce. Powiem jedynie, że znając frazę że szli parami do nieba czy coś, no w każdym badź razie jakaś kompletnie wyrwana z kontekstu fraza. Odnaleźć tego wiersza nie donalazłam, może uda mi się zrobić to teraz, lecz najsampierw piszę do was. Tak mię jakoś natchnęło. Nie wiem, czy dzisiaj spałam, położyłam się na jakieś 3 godziny, ale większość tego czasu spędziłam chyba na szerokopojętym myśleniu. I cóżem wymyśliła? Ha! Inspirowana "Abecadłem Kisiela" postanawiam pod koniec roku wydać na blogu "Lustrację Krainy Traw". Bójcie się, bójcie:P Ale tak na serio, zamiary mam na prawdę dobre. Nie chcę nikogo obrażać, bo sprawianie smutku, niekoniecznie jest źródłem mojej satysfakcji (Alutka, powiedz to tym wszystkim przypalanym przez ciebie komarom;)). Jeśli chodzi o osoby lustrowane, to będą to jedynie członkowie i członkowie (płynąc z nurtem political corectness) klasy oraz grona pedagogicznego. Żeby jednak nie było tak słodko, zaznaczam, że będzie to dzieło dość subiektywne, ergo możecie się spodziewać, dość sporej części uszczypliwych komentarzy. Powiem wam, czuję się świetnie! A w rodzinie wszyscy zdrowi? A tak, dziękuję:P Ostatnio znowu przesadzam z muzyką Lacrimosy. No, no, kto by pomyślał, że Alutka się jeszcze będzie wsłuchiwać w takie mrrrrrrrroczne dźwięki. Zgadnijcie czego słucha teraz. Essssssska hity na czasie, kompletnie ją popaprało, ale w rodzinie wszyscy zdrowi;) Ale wracając do Lacrimosy, już kiedyś pisałam w pewnej notce, że z mężczyzną o głosie tego wokalisty (Tilo Wolf bodajże) poszłabym wszędzie. A gdyby powiedział mi tak, "Ich liebe dich" miałabym miękkie kolana:P Kto by pomyślał, że tak się zgermanizuję przez te 3 miesiące...Niemiecki to piekny język...mama mało co mnie nie ukamienuje za to uwielbienie, tak, my tak wzajemnie się lubimy:P Na serio, kocham moją mamę, kocham mojego tatę i czasami kocham swoich braci (gdy mi naprawią gniazdo w gitarze), teraz kocham ich jeszcze bardziej, bo odkryłam taki wynalazek, jak stopery do uszu. No i teraz, gdy oni chcą sobie oglądać telewizję o 4 nad ranem, bądź też myć żaluzje okienne o 23:00, a nawet użądzać sobie strzyżenie żywopłotu, ja nie mam nic przeciwko, bo gdy zakłądam magiczne zatyczki zapanowuje magiczna cisza. Moje myśli są klarowne. Myślałam o takim rozwiązaniu podczas lekcji, ale niestety nauczyciele mają to do siebie, że często robią przypadkową łapankę do odpowiedzi i głupio byłoby bedąc wezwanym siedzieć niczego nieświadomym w ławce, ale na prace klasowe pomysł prima sorta, tym bardziej. I na czym to ja skończyłam, a jeszcze odnośnie Lacrimosy, nie powinnam jej tyle słuchać, fatalnie wpływa na mój nastrój, a tu wiosna za oknem to się cieszyć trzeba! Dobrze, że dzisiaj nie mam WF-u bo pewniem bym zemdlała z tego nadmiaru wypoczynku, choć nigdy mi się to jeszcze nie zdazyło, zawsze musi być ten pierwszy raz. Oł rajt, właściwie powinnam już kończyć, ale tak dobrze mi się z wami gawędzi. Aaaaaaaaaaa! Miałam wam powiedzieć, że rezygnuję z GG, że ci co powinni mają mój numer tel. i takie pierdoły, ale to było trzy godziny temu, kiedy akurat rozważałam swoje poczynania i znowu chciałam zmienić swoje życie. Pomysł bardzo ambitny, lecz....lecz co? Nie Alutka, przystopuj, odpowiedz na pytanie, co masz do stracenia? Czy w ogóle zauważyłaś, że więcej słów wypowiadasz wirtualnie niż w dialogach face to face? Dobra, Ala pozyjemy zobaczymy, co ta się zrobić. Tymczasem trzeba się zbierać do szkoły. Więc chciałabym pozdrowić, mamę, tatę, dziadka, babcię, wujka Mietka z Piszu, a także ciocię Jadzię z Lubawy i ciocię Jenny z Amełyki i Pawła z Bydgoszczy i Marcina z Poznania/Gniezna i Norbiego z Olsztyna, który właśnie w radiju śpijewa z Krzysiem Krawczykiem "piękny dzień, piękny dzień" (ah cóż za liryczna piosenka!), a także Grzegorza z Olsztyna, a takżę Marlenę, a takżę jej mamę, i babcię i dziadka i ciocię...Piękny dzień!
No i z tym wierszem to mi się całlkiem pomieszało. Po pierwsze, nie wiersz, lecz piosenka, po trugie (hehhe,już piszę "drugie" przez "t":P:P widzieliście kiedyś coś takiego? Jedynie "rómónów" może to pobić:P:P:P:czy ktoś mię rozumie? Niet? Jak zwykle. Sasza, gawarisz pa ruski? Ja wohl) to nie żołnierze z Monte Cassino, lecz Westerplate, jedyne co mi dobrze świtało, to, że autorem może być Gałczyński. Dobra, nie trzymam dłużej w niepewności, oto i on:
"Kiedy się wypełniły dni
i przyszło zginąć latem,
prosto do nieba czwórkami szli
żołnierze z Westerplatte.
( A lato było piękne tego roku ).
I tak śpiewali: Ach, to nic,
że tak bolały rany,
bo jakże słodko teraz iść
na te niebiańskie polany.
( A na ziemi tego roku było tyle wrzosu na bukiety ).
W Gdańsku staliśmy tak jak mur,
gwiżdżąc na szwabską armatę,
teraz wznosimy się wśród chmur,
żołnierze z Westerplatte.
I ci, co dobry mają wzrok
i słuch, słyszeli pono,
jak dudni w chmurach równy krok
Morskiego Batalionu.
I śpiew słyszano taki: - By
słoneczny czas wyzyskać,
będziemy grzać się w ciepłe dni
na rajskich wrzosowiskach.
Lecz gdy wiatr zimny będzie dął,
i smutek krążył światem,
w środek Warszawy spłyniemy w dół,
żołnierze z Westerplatte."
I czyż on nie jest piękny? Jest piękny! Tak, jest sliczny, jest cudowny, ja się go nauczę, ja wam pokażę! Ja wam zarecytuję! A propos jeszcze Gałczyńskiego, podobało mi się co św. p. Stefan Kisielewski. Jak dobrze pójdzie to wam to znajdę...chwila, już mię czas goni...no nie znalazłam, ale przepiszę za jakieś 8 godzin ;)