Cyt, cyt powiedz szeptem. Cyt, cyt jak ta...
Dzisiaj Ala będzie się kajać. Znów czytałam swoje poprzednie wpisy, ten z "pieśnią o żołnierzach z Westerplatte" to masakra! Zresztą nie tylko on. Oj obniżyłam ja loty. Zero spójności logicznej, mnóstwo błędów merytorycznych, i językowych, o interpunkcji już nie wspominając. Przyczyna? No sama nie wiem, tak jakoś czuję jakbym straciła "coś" co towarzyszy tym wpisom z poprzednich miesięcy. A może to tylko moje idealizowanie przeszłości...a może to, że teraz czytają ten blog osoby, na których mi zależy, przed którymi chcę lepiej wypaść i tracę tą swoją pierwotną szczerość...a może to ja się zmieniłam, choć nie chcę tego brać pod uwagę...lecz widzę, że Alutka straciła trochę swojej beztroski, stała się taka...taka szara, bardziej milcząca. Buduje w okół siebie dziwny mur. Za szybko chciała dorosnąć w rezultacie zgubiła jakiś element poprawnego rozwoju. Nie potrafi budować podstawowych więzi. Jest sztuczna i pogruchotała sobie tak zwany kręgosłup moralny. Co zrobić z taką zdegenerowaną jednostką? Zapisać na jakąś oazę? Heh, zdemoralizowała by tam wszystkich, łącznie z księdzem. Wywieźć, tak wywieźć na jakieś odludzie, dać jej święty spokój. Niech sama dochodzi do tego co jest dobre, niech myśli, myślenie nie boli...I się ponuro zrobiło...Ja protestuję! Niech mnie ktoś wyprostuje, żebym była grzecznym dzieckiem! Rozsądnym chociaż...albo nie tak zakłamanym. Tu potrzeba superniani...Macieju, Macieju, tak mi się podoba do Ciebie pisać, lubię Twoją konstruktywna krytkę. Jeśli mieszkasz w Olsztynie, nie mam zupełnie nic przeciwko spotkaniu, lecz bez nazwisk, że tak powiem, czyli raczej na świeżym powietrzu, lub ewentualnie w kawiarni. A i proszę Cię, osobom w wieku 87 lat nalezy się trochę szacunku, więc nie nazywaj ich "podeszwami". Gdybym to ja miała 87 lat, może w końcu byłabym mądrzejsza, może wiedziałabym co jest ważne, może byłoby mi wszystko jedno co jest w komentarzach. Ale nie, gryzie mnie bardzo, że ktoś napisze, że jestem grafomanką, że komuś jest mi żal. I tak na prawdę skłania mnie to mimo tego co piszę do ogromnej refleksji, z której i tak wynoszę jedynie podły nastrój i chwilową chęć poprawy. Nie tak miała brzmieć ta notka, nie wiem co się ze mną dzieje, znowu się rozklejam, nie wiem co z sobą zrobić. Stop paranoji. Trzeba się cieszyć. Wiosna, taka pora, to się trzeb cieszyć, trzeba chodzić na spacery, trzeba żyć. Ja nie chcę...Nie cofajmy sie jednak w rozwoju, czas mysli samobójczych powinien mi już minąć, dorosnąć Alutka, trzeba dorosnąć. Ja nie chce dorosnąć. Ja chce być ciagle tą głupiutką, nieporadną Alutką! A zegar tyka i czas, który teraz marnujesz zalewając biurko, już nie wróci...tik tak Alutka, tik tak, nawet Alicja z Krainy Czarów musiała się obudzić. Im szybciej to zrobisz, tym mniej będzie boleć, bo nie ma nic cenniejszego niż czas. Idź na spacer, zrób coś ze sobą, przeczytaj książkę, umyj okna...
Dzisiaj odbył się "Mały Kompozytor" już gdzieś w odległych notkach wam o nim pisałam. Amatorski konkurs muzyczny w mojej szkole. Jeszcze miesiąc temu miałam brać udział. Napisałam tekst, miałam grać na basie,razem z moimi milusimi koleżankami coś tam poskładaliśmy. Nawet fajnie , ale tak oto na światło dzienne wyszła "bloggate" czyli myśli nieuczesane autorki wkradły się do świadomosci koleżanek i trochę nimi wstrząsnęły. Od tego czasu wiedziałam, że już raczej razem nie zagramy, co prawda nikt słowa o tym nie mówił, jak i o niczym innym, bo jestem wrogiem publicznym obecnie nr 1, a koncert się zbliżał...Pewnego dnia usłyszałam nawet, że dziewczyny rezygnują z udziału, na szczęście nasza nauczycielka odwiodła je od tego pomysłu. Głupio byłoby, gdyby jedynie z powodu mojej niecnej osoby odpusciły sobie, tym bardziej, że owy konkurs wygrały:)) Tak, tak gratuluję, cieszę się razem z wami, bo jakby nie było to i ja jestem ojcem tego sukcesu (mój tekst no i w linii melodycznej tez trochę mieszałam):P. To nic, że znowu w jury zasiadały osoby, które z muzyką mają tyle wspólnego, co ja z geografią, ważne, że tym zwykłym niezwiązanym z muzyka osobom się to spodobało. Bo to chyba o to chodzi, gdybyśmy miały grać razem, komercyjnie, procent wykształconych muzycznie osób byłby nikły, gralibysmy dla zwykłych ludzi. Tak więc dziewczynki dziękuję, że poszłyście po rozum do głowy, że zagrałyście ją cudnie, senkju. Zdradzę tylko tyle, że utwór zwał się "Szeptologia", a tekst jak wszystko co spod moich łap wychodzi na temat miłosci, był kiczowaty, dziękuję, to wszystko na dziś.