• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Pewna dziewczynka bez brwi

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2015
  • Lipiec 2014
  • Czerwiec 2014
  • Maj 2014
  • Luty 2014
  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2013
  • Listopad 2013
  • Październik 2013
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2010
  • Grudzień 2009
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Czerwiec 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006

Archiwum grudzień 2006


Wanda co zechciała Niemca...

Racja, teraz może być już tylko lepiej, lecz, gdy już raz zasmakowałam w czyichś ustach, tak trudno jest mi być samej. Jestem śmieszna...Dobra, stop miałam nie płakac przed pudłem. W ogóle to całe użalanie się nad sobą jest dość żałosne, więc mówię stop i zaczynam szukac kolejnej kanalii. Ale właściwie dlaczego kanalii? Przecież jest na moim horyzoncie conajmniej dwóch pożądnych, wręcz idealnych facetów. Dlaczego by nie wystartować do nich? Olo i Paweł(architekt) są idealni i zasługują na równie idealną osobę. KIm jestem ja? Jak się okazuje zwykłą małolatą, co gorsza fałszywą. Ale stop! Boże, nie mogę się opanować, by co chwila nie wtrącić jaka to ja jestem beznadziejna. W każdym bądź razie, tak! Chcę, aby Olo zwrócił na mnie uwagę. Jeśli mi się nie uda, możliwe, że jeszcze przez długi czas będąc nawet z kimś innym będę porównywała daną osobę do niego. Muszę się przekonać, czy ideały istnieją. Jednak, nie wiem, jak to zrobić. Mam jego numer gg, rozmawialismy nawet przed 2-3 dniami lecz to była jedynie taka grzecznościowa rozmowa, pytałam się go bowiem, czy zna jakies ciekawe zespoły niemieckojęzyczne. Polecił mi zespół "Lacrimosa" trochę ciężko grają, ale gdy usłyszałam jedną piosenkę, aż się popłakałam...Nie stop,to żałosne! Zresztą przez ostatnie 4 dni nie robię nic innego tylko ryczę. Chciałam oddać ten pocałunek komuś, kto by go docenił, Grzegorz zdecydowanie tego nie zrobił, potraktował to jako konieczność do dalszych kroków...Olo...Dobrze, ale wracając. Błagam was, chociażby na kolanach pomóżcie mi zwrócić na siebie uwagę cudownego Aleksandra!!! Podałabym nawet strony z jego profilem, ale obawiam się ,że mogłyby do niego wtedy dojść te moje traumatyczne zapiski, co na pewno nie podniosłoby moich notwań u niego...Coś mi się tu nic nie klei, ale błagam, proszę pomóżcie mnie! Pomożecie?

29 grudnia 2006   Dodaj komentarz

Zostawcie ją, to psychożka...

Że jak? Że się niby zakochałam? Nie, ja nie potrafię kochać. Jestem pieprzonym dzieckiem szczęścia adorowanym przez całą rodzinę, nie zdolnym do uczuć wyższych nastawionym jedynie na wyzysk. Miałam kiedyś przyjaciółkę? Miałam?! Chyba tylko tak sobie nazwałam spędzanie wspólnie wakacji i ferii. Nigdy nie miałam przyjaciółki. Kochałam kiedyś? Kochałam?! Ponoć swoich rodziców kocha się ponad wszystko, rodziców, rodzinę. Ponoć, bo ja pewnie byłabym zdolna sprzedać ich za wdowi grosz. Gdy jest mi wygodnie przebywam z nimi, gdy nie zamykam się w sobie i mam ich w swojej szerokiej dupie. Wynieść śmieci? A cóż to jest, przecież mam ważniejsze zajęcia, przecież nie będę się parać wynoszeniem śmieci, nie zostałam do tego stworzona. Więc do czego? Bo wydaje mi się, że zostałaś stworzona do dawania dupy...Kochałaś któregoś z tych mężczyzn, o których pisałaś słowami miodem płynącymi? Nie jesteś zdolna do miłości! Boisz się jej niczym szatan krucyfiksu. Kto Cię dziecko tak skrzywdził? A może jesteś tworem samodestrukcyjnym? Każdy jest. Grzegorz? Drogi Grzegorz, mój mistrz, nauczył mnie całować, otworzył nowy mistyczny świat, nauczył mnie walić konia. Boże, jak bardzo się skurwiłam! Dlaczego ciągle byłam karmiona bajkami o tym mistycznym księciu, który kiedyś przybędzie, zbudzi pocałunkiem do nowego życia. Dlaczego tak brutalnie musiałam się dowiedzieć na czym to polega. Jestem śmieszna, prawda, jestem komiczna, sama się w to wpakowałam. Studenci, bo przystojni, bo inteligentni, bo starsi, bo mający większe możliwości...bo mający większe potrzeby. Co ja sobie właściwie myślałam, że będę chodzić z nimi za rękę po parku? Że będziemy tarzać się na łące, a on mi kwiaty we włosy wplatał będzie? Boże, jaka ja jestem naiwna. Ja nie chcę żyć w takim świecie, bez zasad, nie chcę! Samobójstwo?! Nie bądźmy śmieszni to dobre dla jednostek słabych, niższych. Jak setki idiotek dałam się nabrać na to, że jeśli zrobię coś wbrew sobie, on będzie mi wdzięczny. Obudziłam się z ręką w nocniku, szacunek? Masz swój szacunek, sygnały puszczane raz na jakiś (dłuższy) czas i spotkania przekładane z dnia na dzień. Nienawidzę internetu, nienawidzę swojej łatwowierności, nienawidzę każdej swojej myśli, nienawidzę siebie. Chciałam jedynie poczuć czyjąś bliskość, było mi tak cudownie, gdy mnie całował. A teraz jest mi tak strasznie wstyd. Czy to prawda, że nie ma już mężczyzn? Nie, jest Olo, jest Paweł(?)...mój najdroższy Olo...śniłeś mi się dzisiaj...obudziłam się z uśmiechem mając zamknięte oczy, by nic mi z naszego spotkania nie umknęło. . .

27 grudnia 2006   Komentarze (1)

Notka z 9 XII 2006 r.

Witam ,ah witam! I jeszcze raz witam! Dwa miesiące przerwy, kawał czasu należałoby się więc i jakieś usprawiedliwienie. Otóż straciłam dostęp do komputera wraz z pewną aferą taśmową ,wywołaną przez moją głupotę. Pisałam wam już chyba na tym blogu o Pawle,studencie architektury ,historia ta jest właśnie z nim związana. Smsujemy już tak sobie od dobrych 3 miesięcy i pewnego październikowego popołudnia owy osobnik poprosił mnie o kilka zdjęć. Spełniłam prośbę ,pozyczonym aparatem od kol. Justyny zrobiłam sobie kilka zwykłych (nie obscenicznych) zdjęć. Jednak czułam pewien niedosyt,chciałam dać mu coś więcej...postanowiłam więc nagrać krótki filmik ze swoją wypowiedzią ustną,takie swoiste orędzie:P niezrozumiałe dla osób postronnych ,mogące się wręcz wydawać niestosowne dla kogos kto nie znał naszych relacji. Po bodajże 7 dublach w końcu miałam nagranie.Jako ,że pora była późna ,a chciałam wysłać mu to jak najszybciej ,poprosiłam brata ,aby zgrał mi to na płytę. Mój brat najukochanszy ,największy,DEBIL jakiego oczy moje widziały. Of course postanowił sprawdzić co tam "siora" sobie chce nagrać.Go(r)zej! Gdy już zapoznał się z trescią poczuł najwidoczniej taki nagły przypływ ogromnego braterskiego zatroskania i postanowił przekazać owe nagranie rodzicom. A wtedy ,to już poszło jak domino...NIE BEDZIESZ MI SIĘ TU Z JAKIMIŚ PEDOFILAMI KONTAKTOWAĆ! CO TY SOBIE MYŚLISZ ,ŻE BĘDĘ PATRZYŁ ,JAK RUJNUJESZ SOBIE ŻYCIE?! etc. W sumie rozmumiem ich reakcję postąpiłabym tak samo...Jedynie moja głupota jest tu winna...Dobrze ,co dalej? Ano została mi zakonfiskowana również komórka ,a po szkole byłam od razu eskortowana do domu...hie hie żeby mnie jeszcze jakiś pedofil nie przechwycił.No dajcież wy spokój ,to było przesadzone ,jak na zawartość tego nagrania...Ale na Alutkę i tak nie ma mocnych...Udało mi się w chwili nieuwagi organu wyzszego odzyskać kartę sim.W krótkim czasie zorganizowałam sobie komórkę (koszmarnego Samsunga ,na którym pisanie smsów zajmuje wieczność) i nadal kontaktowałam się z moim pedofilem...Wszystko to jedna w wielkiej konspiracji ,gdyż oficjalnie komórki nie posiadałam. Sporów musiało jednak stać się zadość ,pewnego pięknego grudniowego wieczoru ,zostałam zaprowadzona do ojca dyrektora,gdzie udałam skruchę i przeprosiłam za swoje gówniarskie zachowanie. Przy czym zostałam zmuszona do wysłuchania upokarzającego mnie w pełni tego słowa znaczeniu kazania...Treści nie przytoczę ,bo próbuję wymazać to z mojej pamięci. Może tragizuję...Czy rzeczywiście czułam skruchę? Nie,bo niestety nie uważam mojego zachowania za niewłaściwe...Nie proponowałam w tym nagraniu żadnych usług seksualnych,nie byłam wulgarna...To oni skażeni brudami tego świata zinterpretowali je przez pryzmat domyśleń i nadinterpretacji...W każdym bądź razie spłynęło to po mnie jak po kaczce,może jestem beszczelna,ale nie czuję winy. Z Pawłem utrzymuję jeszcze kontakty ,ale coraz mniej intensywne...Odległość robi swoje....Odległość i coś co spadło na mnie jak grom z jasnego nieba. 6 grudnia dorwałam się w końcu do komputera, moje piwrwsze kroki były wręcz odruchem bezwarunkowym,sprawdziłam skrzynkę randkową. Ku mojej uciesze były dwie wiadomości. Jedna od chłopaka ,z którym pokłóciłam się o wykształcenie jakieś pół roku temu kończąc wszelkie kontakty i od pewnego Grzegorza. Obaj niemal w jednym momencie odezwali się do mnie na gg. Jednak ten pierwszy wydawał mi się blizszy,umówiliśmy się w piątek o 15:00 pod Tortex'em. Nie zjawił się jednak ,gdyż jak mówił zapomniał. Przykro mi panie Damianie ,ja zapomniałam o tej znajomości. Pozostawał ,więc Grzegorz,bliżej mi nieznany student Stosunków Międzynarodowych. Nie jestem przychylna do tego kierunku studiów ,więc to był pewien minus,ale miło sie rozmawiało ,dodatkowo powiedziałam mu o nieudanym spotkaniu. Na co Grzegorz odparł,abym spotkała się z nim. Po raz kolejny było mi wszystko jedno...Umówilismy się wczoraj pod H&B o 13. Oficjalnie miałam ten czas spędzić u koleżanki Magdy. Przyszłam jakieś 20 minut wcześniej ,bo wracałam z zajęć git. basowej ,które nieopacznie skończyły się trochę wcześniej,usiadłąm więc na murku i przypatrywałam się ludziom. Wyjątkowo nie byłam zestresowana,ale z kazdą kolejną minutą ten stan mi się odmieniał. W końcu ujrzałam...trochę tęższego niż na zdjęciach blondyna...Podszedł do mnie i poszliśmy rozmawiając....ekhm....on rozmawiał:P ja swoim starym zwyczajem przeważnie milczałam. Cisza nie była jednak tak uciążliwa jak w poprzednich przypadkach,zupełnie jakbyśmy się uzupełniali. Najcudowniejszy ,najwspanialszy Grzegorz zaprowdził mnie niespodziewanie w miejsce,które zawsze śniło mi się po nocach ,jako to wymarzone na takie spotkania...Na betonówkę :P Czyli drogę wyłożoną z betonowych bloków położoną wśród łąk ,a prowadząca do mojego domu. Szliśmy,Grzesiu mówił i w końcu okazało się ,że wychowywaliśmy się na jednym podwórku ,gorzej! Grzesiu zna moich braci! Gorzej! Grzesiu ostatnio widział się  z Bernardem! Tętno 120 na minutę,stan podzawałowy (Boże z kim ja się umówiłam!). Niesmiało zaczęłam ,żeby może nie rozmawiał z moimi braćmi o mnie ,ale widocznie wyczuł sytuację ,uspokoił mnie ,że nie rozmawiał z nimi od 8 lat,a kontakty są tylko na "cześć". "No dobra ,zmieńmy temat :P". Grzesiu się dostosował i szliśmy dalej racząc się monologiem.Wkrótce ,gdzieś w połowie drogi przystanęliśmy.Zbyt szybko doszlibyśmy bowiem do mojego domu. Rozmowa poczęła być dość specyficzną,Grzegorz zaczął się wypytywać ,jak oceniam to spotkanie. Oceniałam je najlepiej ze wszystkch ,ale swoim starym zwyczajem bałam się powedzieć co tak naprawdę myślę. Uciekłam do argumentu ,że pozytywnie ,a on cisnął dalej.Czy pozywytywnie bardzo ,czy pozytywnie mniej ,bo jemu to spotkanie podoba się bardzo pozytywnie. Nie wiem dlaczego ,ale mimo tych wyznań nie potrafiłam powiedzieć ,że mi podoba się jeszcze bardziej ,ale on wciąż drążył;) Wkrótce powiedziałam mu ,że jestem zestresowana całą tą sytuacją,on poprosił mnie abym zrobiła dwa kroki w jego kierunku.....O rany nie mogę tego opisać....byliśmy tak blisko...Co prawda musiałam odchylać głowę wysoko do góry żeby go widzieć (195cm wzrostu hiehie to lubię!),ale zauważyłam ,że przez całe to spotkanie wolałam patrzec mu w oczy niż ,jak zwykle speszenie na krajobraz okolicy. Poprosił mnie ,abym położyła dłonie nie jego dłoniach,CUDOWNE!!! Miał takie ciepłe dłonie,takie pachnące...Sytuacja się zacieśniała wiedziałam ,że już nie czas ,a centymetry dzielą nas od pocałunku,ale......uchyliłam się......IDIOTKA! IDIOTKA!AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! Chciałam go pocałować ,ale ,ale ja nie potrafię! Nie chciałam się zbłaźnić ,a wszyscy wiedzą ,ze mam do tego talent. No ,ale jakoś wybrnęliśmy z tej krepującej sytuacji wciąż trzymając się za dłonie. Patrzyłam mu w oczy ,jego piękne zielone oczy....Spytał się czy może mnie pocałować w policzek....może,może MUSI! CHociaż krzyczałam całym wnętrzem,cicho z usmiechem odpowiedziałam przytakująco...Wprost nie do opisania ,jego ciepłe usta na moim policzku...Ruszyliśmy dalej ,co prawda już bez kontaktu cielesnego ,ale każde miało banana na ustach :):):):):):):):):):):):):):):):):)Gdy wkroczylismy na moje osiedle ,musieliśmy się rozłączyć ,w końcu wracałam od koleżanki Magdy. Hiehie jednak moje zachowanie nie pozostawiało złudzeń ,że koleżanka Magda jest płci męskiej...

24 grudnia 2006   Komentarze (2)
Pewna_dziewczynka | Blogi