Alutka w krainie buraków cukrowych...
Crede, quod habes, et habes. Alutka wierzyła bardzo mocno, myślała intensywnie, nocami nie spała i stało się...Ahhh...rozpływam się...Ah...uśmiech samoistnie pojawia się na jej twarzy, a wszystko to dlatego....cichoooooo sza! Dlatego...że znowu go zobaczyła! Ah, nie, nie Aleksandra, nie Bartka, zobaczyła pierwszego mężczyznę swego życia(Alutka na pierwszego mężczyznę to ty jeszcze poczekasz, do ślubu:P), tego samego, nad którym pastwiła się bezlitośnie, że niszczy jej rzekomą delikatną dziecięcą psychikę. Grzegorza...ah! Już chyba do końca życia pozostanie we mnie ten potworny sentyment do niego...Właśnie wracałam ze szkoły rowerem, dzięki wspaniałomyślności Szanownej Pani Dyrektor, nie mielismy zastępstwa i zostalsmy wypuszczeni godzinę wcześniej. Ala jechała, cudowny wiosenny wiatr wiał w jej spoconą facjatę. Bez przeszkód pokonywała wszystkie zakrety, najniebezpieczniejsi byli bowiem przechodnie, a tych od czorta było na przystanku. Alutka zrecznie przystapiła do manewru omijania, zrobiła ładny slalomik. Przed nią jakiś przysadzisty chłopak również wykonywał ten manewr, właściwie nie zwróciła na niego większej uwagi do czasu...gdy stanął przy niej na światłach...Blondyn, okulary...oczy! Jego oczy, całe rozpoznanie przebiegło w ułamku sekundy, nie pozwoliłam sobie na to by myslał, że....że no właśnie co? Że znów jestem w niego zapatrzona jak w obrazek, że gotowa byłabym i zrobić to, lecz nie, to on ma pierwszy wyciagnać rękę (oj Alutka na tej swojej zasadzie to ty się tyle razy jeszcze spalisz). Odwróciłam głowę, on zresztą też niespecjalnie zareagował na moja osobę. Ciekawe, w którym momencie rozpoznał, że to ja, czy w ogóle rozpoznał. Boże, jak ja wyglądałam:P! Spocona, włosy spięte w kucyk i czapka, która fatalnie podkreśla kolistość mojej twarzy, fatalnie! To nie ta Alutka z rozpuszczonymi włosami, nie ta wyperfumowana...Może lepiej gdyby mnie nie poznał:P Jako, że oboje mieszkamy w tej samej dzielnicy spory kawałek jechalismy "razem". Na światłach staliśmy niemalże ramię w ramię, znów odwróciłam głowę, straszliwe dreszcze przeze mnie przeszły i duszno się zrobiło, ale odwróciłam tą cholerną głowę...Jechaliśmy, raz ja go mijałam, raz on mnie...do niczego to nie doprowadziło...i nie doprowadzi, odsunęliśmy się od siebie w milczeniu już dawno...Ale i tak, za każdym razem wracając rowerem bedę go wypatrywać, tak jak na kazdym spacerze wypatruję jego samochodu. To jest obsesja. Zawsze zastanawiałam się, jak zachowam się, gdy przypadkiem go spotkam, jak on się zachowa. Zawsze myślałam, że uśmiechnę się wtedy i obojętnie przejdę obok, nie zwracając uwagi na jego reakcję. Obojętnie jednak nie przeszłabym nigdy i gdyby tylko mrugnął do mnie okiem już bym skręciła w jego stronę. Sumienie da się zagłuszyć, to jest mój największy problem...A teraz ryczę na cały głos słowami piosenki:
"Halte jetzt die Fackel
An mein Gesicht
Ein Vogel gleitet bers Wasser
Doch er sieht mich nicht
Mein Schiff ist lngst gesunken
Ich bin am ertrinken
Ich kenne so viele Hilfeschreie
Doch kein Schiff in Sicht
Nur verlorene Stunden
Nur verlorene Tage
Verloren wenn wir sterben
Verloren an was?
Doch ich lebe
Ich lebe immer noch
Ich lebe
Als eine Lge
Und die Liebe
Eine Illusion
Du tanzt im Licht der Zeit
Du tanzt in Eitelkeit
Eine leere Flasche
Und ich sterbe vor Durst
Keine Kerze hat mehr Feuer
Doch mein Herz verbrennt
Ich hre den Schrei eines Babies
Lge im ersten Atemzug
Asche zu Asche - Staub zu Staub
Der snde sei vergeben
Blind vor Wut - Blind vor Schmerz
Taub aus Liebe - Stumm vor Angst
Kann ich mich nicht mehr halten
Verliere den Verstand
Ich kenne nicht deine Stimme -
Kann dich ja nicht verstehen
Weiss nicht mal wie du aussiehst -
Habe dich ja nie gesehen
Kann nicht mal zu dir sprechen -
Nicht mal diesen Satz :
Ich liebe Dich! (-może dlatego, że tylko ten zwrot znam:P)
Ich verfluche die Erinnerung und schicke
sie weit fort
Sie legt sich in mein Grab und wrmt
fr mich den Sarg
Gemalte Bilder schmeicheln nur
Denn wer malt schon was so Hsslich ist?"
Nawet się burak nie usmiechnął...