• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Pewna dziewczynka bez brwi

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 31 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2015
  • Lipiec 2014
  • Czerwiec 2014
  • Maj 2014
  • Luty 2014
  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2013
  • Listopad 2013
  • Październik 2013
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2010
  • Grudzień 2009
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Czerwiec 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006

Archiwum czerwiec 2006


Dlaczego przyciągam samych świrów???

Wakacje w pełni ,moja skrzynka randkowa zaczęła się zapełniać ,niekoniecznie jednak to stwierdzenie musi być pozytywne,bowiem primo piszą do mnie jacyś panowie w okolicach 40 lat ,secundo jeśli już napisze ktoś w wieku 19-23 to okazuje się ,że w swoim życiu upodobał sobie ideę "skóry fury i komóry" lub też jest tak zwanym mężczyzną metroseksualnym (czyt. pedałkiem),terti czasami zdarza sie jakis na pozór normalny student lecz tylko pozornie ,po wymianie 2 do 3 wiadomości okazuje się jakimiś ciepłymi kluchami...Na usta dziwnie ciśnie mi się pieśń kościelna "...Ludu mój ludu cóżem ci uczynił..."czy jakoś tak...Jak najbardziej ,facet powinien być romantyczny ,ale nie przesadzajmy ,musi tez trochę stapać po ziemii ,a nie walić frazesy "jesteś jak kometa ,która raz na milion lat przelatuje po nieboskłonie..." Innym typem świra ,który również do mnie pisze są panowie którzy słuchają black ,trash ,heavy itp. metalu czyt. dzieciaczki ,które maja problemy z osobowością...Ja chcę zwykłego mężczyzny! To znaczy no może nie takiego zwykłego ,poprostu dojrzałego...Jeszcze wyjdzie na to ,że powinnam rozpatrzeć oferty od panów w okolicach 40...Poprostu nie chce mi się wierzyc ,że mam jakieś kosmiczne i wygórowane wymagania. Poprostu ma byc pracowity ,ma byc elokwentny ,ODROBINĘ romantyczny i najważniejsze oryginalny...Przecież pełno takich chodzi po ulicy! No właśnie chodzi po ulicy ,a nie bawi się w portale randkowe...Tu jest pies pogrzebany ,bądź też tu siedzi sowa! Mogę z czystym sercem i 2 letnim doświadczeniem powiedzieć ,że na tych wszystkich portalach wysiadują same świry i panowie czychający na szybkie numerki w tym sponsorzy. Wiem ,wiem powinnam wyjść do ludzi ,poznac kogoś...Cały jednak sęk w tym ,że ja tak nie potrafię.W dodatku ten mój wyraz twarzy ,ktos mi kiedyś powiedział ,że jak mnie pierwszy raz zobaczył to az się przestraszył ,bo mam śmierć w oczach...Tragedia ,poprostu tragedia ;) Do tego jeszcze ten mój charakter ze skłonnościami do wywyższania się...Eh eh eh....

Miałam się w tym roku ,zresztą tak jak i w poprzednim przefarbować na "czekoladowy brąz" i robić za "hot brunette" jednak pod naciskiem całego społeczeństwa i spostrzeżeniach po farbowaniu poprzednim postanowiłam nie czynić sobie tej krzywdy.W sumie co to z frajda ,przez miesiąc być brunetką,przez nastepne 2 miesiące być wyblakłą brunetką z odrostami ,następnie pół rudą pół blondynką? Zrezygnowałam więc z tej przyjemności...

Ogólnie nastrój mam dość happy ,a to z powodu ,że w te wakacje bede już miała swoją wymarzoną mp3 mianowicie Creative'a Zen Micro Photo.Długo trwało zanim się zdecydowałam na ten model ,no ,ale w końcu podjęłam decyzję...Pod uwagę brałam jeszcze soniaka NW-A608 ,I river'a i Ipod'a jednak w pierwszym przeszkadzał mi brak dyktafonu ,w drugim jak i w trzecim oprogramowanie ,więc postawiłam na może trochę przepłaconego ,ale w miare prostego Creative'a. Dyktafon choćby słabej jakości ,jaki znajdujemy w Micro Photo jest mi o tyle potrzebny ,że bardzo ,ale to bardzo ułatwia zdobywanie lepszych stopni przez odsłuchiwanie ściąg na sprawdzianach.Szczególnie tych z geografii ;) Ja wiem,wiem ,że ściąganie jest nieuczciwe ,niemoralne etc. ,ale liczy się zaradność życiowa :P Następnym powodem dla którego jestem happy to przyjazd moich sióstr ciotecznych. Jedna ma 18 lat ,druga 16. Planujemy spędzić cały ten czas na jednym wielkim podrywie i imprezowaniu ,szkoda ,że tylko 2 tyg. ,ale zawsze coś ,no i na pewno pomoga swojej zakompleksionej kuzynce znaelźć jakiegoś mena...

29 czerwca 2006   Komentarze (1)

Solarką stając się...

Wakacje własciwie już się rozpoczęły ,wraz z nimi oraz pod wpływem pewnych wydarzeń opisanych w notce poprzedniej ,rozpoczęłam kurację odchudzeniową .Nie jest źle...Szczególnie ,że mogę realizować ją nad jeziorem,miła niespodzianka ze strony pogody ,można bowiem już się kąpać ,przynajmniej na terenach Warmii i Mazur.Niestety jak wiadomo dobra pogoda ,to synonim pogody słonecznej ,a słońca nie za bardzo trawię...Znaczy się zimy nie cierpie ,ale latem też jakby gardzę...Chodzi głównie o to ,że w tej porze moja skóra przybiera ten juz nawet nie złocisto brązowy kolor lecz szarobrązowy ,przez co mogłabym uchodzić za jakąś cygankę...Czy chcę czy nie chce jestem brązowa i szczerze nie do twarzy mi z tym,no ,ale co poradzę...Dobra , idę ćwiczyć ,wzięłam sobie to do serca...Jszcze sie okaże ,że powinnam kochanej Madzi podziękować ,a niech idzie w diabły ;)

17 czerwca 2006   Komentarze (3)

Zawiść w moich oczach płonie...

Wczorajszego dnia miałam okazję spotkać się z moją "ulubiona" koleżanką Madzią-sradzią vel Krową. Jestem tak wściekła ,że mogłabym pociachać fiata 125p siekierą ,jak juz kiedyś miałam przyjemnośc to zrobić. Cholera wróciła z sanatorium i jest chudsza o połowę! Poprostu nie mogę tego scierpieć,teraz waży mniej więcej tyle co ja i ma zapędy ,by ważyć jeszcze mniej ,ergo zostanę najgrubszą dziewczyną w klasie.O nie ,nie pani Madziu ,ja nie popuszczę! Rower ,kierunek Bartążek,100 brzuszków ,wymachy rąk ,rowerki i nożyce...Ja nie popuszczę ,powtarzam jeszcze raz! Zachowuję się jak idiotka ,ale przynajmniej jestem tego w pełni świadoma ,bo nie pozwole ,by ten paszczur był chudszy ode mnie...Kto wie ,możliwe ,że nawet ona to obecnie czyta...Tak ,Madziu mam Cię za obrzydliwego spaślaka ,nastawionego na zwykły konsumpcjonizm ze skłonnościami do zwykłego kiczu...Nigdy Cię nie lubiłam ,zawsze miałaś dla mnie coś dziwnego ,określenie Ciebie jako osoby o ADHD byłoby jak nazwanie jakiegos pornosatu mianem telewizji TRWAM...Jesteś najgorszym przypadkiem z jakim kiedykolwiek miałam do czynienia.Czujesz się lepsza? Pytam się ,czy czujesz się lepsza ,gdy patrzysz na kazdego z góry? Nie za wysoko? Czasami łatwo się potknąć prawda...A ten Twój śmiech ,potrafiłby wyprowadzić z równowagi niejednego stoika...Droga Madziu ,to ,że w Twoim towarzystwie obieram postawę głupola ,nie znaczy ,że nim jestem...Twoje osądy na pewne sprawy są mi tak pilne ,jak nauka geografii...Jeszcze to zdrobnienie Madzia,co to jest? Nie wiem w ogóle po co się nad Tobą rozwodzę...Właściwie sama jestem idiotką ,zawiść,zazdrość jest oznaką słabości ,a przeciez chcę być tą silniejszą...Wdech i wydech droga Alu ,dasz radę...Na 23 znów staniesz się brunetką i będziesz w trakcie drogi do ukochanego rozmiaru 38 ,Ty będziesz marzeniem ,Ty będziesz snem i w końcu wyzbędziesz się tych wszystkich słabostek ,które czynią Cię tą ciotą...Let's go!

16 czerwca 2006   Komentarze (2)

Na gorąco ,czyli reportaż o idiotyźmie...

Sama nazwa miejsca ,gdzie mieliśmy odbyć coroczną wycieczkę,rozporządzoną przez Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu wskazywało na pewnego rodzaju niebanalność.Brzmiała ona bowiem "Ziołowa dolina". I nie była to nazwa wzięta z kosmosu ,przynajmniej biorąc za przykład naszą wycieczkę. Co jak co ,szkoła katolicka ,jedyna obecnie w Olsztynie ,ale pewne napoje również nie ominęły tego spotkania kulturalnego. Jednak od poczatku zaczynając.Na miejsce dotarlismy podmiejskim autobusem ,bez większych perypetii,później półgodzinny przemarsz do gospodarstwa agroturystycznego noszącego tą zacną nazwę...Rozpakakowaniew pokojach 6 osobowych(pokoje o całkiem dobrym standardzie,a w szczególności mój ,ale o tym później) muzyka na maksa (Outsaider ojojoj ,outsaider....).I zwołanie na zbiórkę...Nieciekawie się zaczynało ,niby "Ziołowa" ,ale niestety wszystko takie trzeźwe:P W czasie zbiórki zostało nam oznajmione ,że mamy siedzieć na placu zabaw ,czyli huśtawki itp. Towrzystwo jednak wolałao mimo wszystko siedzieć w pokojach ,feralnie zdarzyło się ,że poprosiłam jednego z chłopaków z mojej klasy ,aby przyniósł mi mój portfel ,miałam oddać kasę Robertowi ,przy czym zapomniałam na smierć ,że mam w portfelu pewien przedmiot ,który mógłby zszokować naszych klasowych prawiczków ,mianowicie prezerwatywę...niestety ,czart nie spi ,przy otwieraniu portfela spostrzegawczy wzrok Dawida dostrzegł owy obiekt.Co się potem działo byłoby materiałem na książkę ,znaleźli oni bowiem wiele ukrytych zastosowań prezerwtyw oraz dokonali ostatecznego sprawdzenia wytrzymałości jej...HEhe ,nie przeszkodziało im nawet to ,że po korytarzu przechadzała się nasza wychowawczyni ,bawili się na całego,nawet po "śmierci" owej prezerwatywy. W końcu jednak zostaliśmy wypędzeni z pokoi pod groźbą karalną z pokoi.Trzeba by wspomnieć ,że Ala była bardzo niezadowolona ,bo nie spotkała żadnego obiektu westchnień,co prawda incydent z prezerwatywą trochę ją rozbawił ,ale była zdecydowanie niezadowolona,jednak nigdy nie powinno się chwalić dnia przed zachodem słońca ,a dlategóz to ,gdyż gdy już zdezorientowani naszym zachowaniem opiekunowie postanowili nas zabrać na przejażdżkę barką ,okazało się ,że na horyzoncie pojawił się miły wieśniak(Darek sory...swoją drogą eh ten mój język ...robię się taka pospolita) niosący w łapach dwa akumulatory ,nie mogło to ujść uwadze Ali ,wszak wiesniak był młody i nawet nie aż tak wieśniakowaty ,a chyba kazdy juz wie ,że Ala wyznaje zasade "na bezrybiu i rak ryba".Jak się można było domyślić okazało się ,że pan z akumulatorami ,lat około 24 będzie sterownikiem naszego rejsu po Łynie...Ala postanowiła iść na całość ,usiadła blisko niego i liczac na pewien poziom intelektualny wynalezionego obiektu postanowiła prowadzić wielce inteligentna rozmowę ze swoja koleżanką. Ryba chwyciła haczyk! Młody sterownik ,znacząco co chwila spoglądał na Alę lecz obrała ona taktykę nie zwracania uwagi,jak sie okazało niekoniecznie korzystną...Rejs się skończył ,jednak postanowiłam z Jusem pozostać na tej barce ,"kto wie ,może do nas zagada"-pomyślałam.Niestety wieśniak szybko zwinął się z akumulatorami i niestety tegoż dnia to juz było ostatnie z nim spotkanie .Lecz Ala włąsnie zaczynała się nakręcać na tą znajomość ,wiedziała ,że te spojrzenia nie były całkiem takie przypadkowe,postanowiła próbować następnego dnia.I cóż się okazuje? Ano już mówię...Barka stała się naszym ulubionym siedziskiem ,znaczy się mnie i Jusa,wysiadywałyśmy tam prawie cały dzień ,ja ze względu na wieśniaka ,a Jus ze względu na spokój i chłód jaki tam panował...Właśnie mielismy się zbierać ,na obiad ,gdy zaczął się do nas zbliżać wieśniak ,znowu z akumulatorami i rzekł: "Dziewczyny ,może chcecie z nami popłynąć ("nami" znaczy się grupa przedszkolaków ,która również miała wycieczkę do ziołowej,eh coraz młodziej zaczynają:P)" Chórkiem odpowiedziałyśmy "No pewnie!" i zasiadłyśmy w barce ponownie ,zupełnie zpominajac o obiedzie...Usiadłysmy blisko niego i obserwowałyśmy ,jak próbował cos do nas zagaić...Trudno mu było ,chłopak się starał ,w końcu dowiedziałysmy się ,że zowie się Darek.Całkiem miło ,Dareczek dzielnie sterował barką pełną maluchów ,a do nas nagle dotarła brutalna świadomośc ,że jesteśmy spóźnione na obiad jakies 20 minut ,z perspektywą kolejnych 20.Jus jednak jak zawsze postanowił pójśc o krok dalej i zrobić mnie w konia ,że nawet już od tych 20 minut powinniśmy być w drodze powrotnej do szkoły.Moja łatwowierność granic nie ma ,tym razem jednak postanowiłam się spytać Darka ,która jest tak naprawdę godzynia i zaczęłam."Wie pan może która jest godzina?" Z szarmanckim usmiechem spojrzał na zegarek odpowiedział ,że jednak nie jest tak późno i szybko z ripostował ,ze chyba nie jest az taki stary ,żeby do niego mówić na "pan"...I tutaj poprostu chciałabym zachlastać się na śmierć ,moi drodzy ,co w takiej sytuacji robi normalny człowiek,jesli chce prowadzić rozmowę? Zapewne w większości odpowiecie ,że pyta się o wiek i rozmowa zaczyna się rozwijać.Sprawdźmy jednak co robi taki ćwok jak Ala?Otóż Ala speszona ,cieniutkim głosem odpowiada "no...nie..." I rozmowa się zamyka. Proszę ,zachlastajcie mnie ,żebym więcej nie była taką idiotką.Taka idealna sytuacja do rozwinięca znajomości ,a ten głupi ćwok wszystko psuje...Boże ,czemuś mnie pokarał taką inteligencją...Rejs dobiegał końca ,juz bez ciekawszych epizodów. Za to ciekawie zostaliśmy zrugani przez naszą wychowawczynię...Eh ,był dym ,ale za to żeby znajomość się rozwinęła mogliby mi nawet obnizyć zachowanie(a mam wzorowe:P)I był niestety koniec naszego wyjazdu ,jak to mówią tonacy brzytwy się chwyta ,tak i Ala postanowiła jeszcze ostatecznie podziękować ,gdy mył swój samochód ,znowu próbował coś zagaić lecz tym razem czasu już nie było...Wzięliśmy plecaki i ruszyliśmy w podróż powrotną. Reasumując dzień dwa ,a prezerwatywa z portfela by się przydała....(o dzizus ,jaki ze mnie prymityw...)...Więcej takich wyjazdów!!!!

13 czerwca 2006   Komentarze (2)

...No chodź ,chodź ze mną do łóżka...

Ostatnio jestem zafascynowana twórczoscia Grabaza z Pidżamy. Mam nawet jedną piosenke ,która dosłownie doprowadza mnie do swoistej ekstazy,mianowicie chodzi o utwór "Raissa"...Polecam...

W sumie nie wiem co pisać...Byłam ostatnio w sławnej juz Lednicy na spotkaniach młodych ,więc może uraczę was opowieścią o tym wyjeździe.Jak mniejszośc rzeczy w moim życiu był on nieplanowano planowany...Juz tłumaczę co to znaczy...jeszcze przed rokiem kiedy to równiez byłam na takim wyjeździe ,zachecona pewnymi wydarzeniami obiecałam sobie ,że na pewno pojadę w tym roku i tak juz sie przygotowywałam i przygotowywałam ,aż dwa tygodnie przed sławetnym wyjazdem okazało sie ,że jestem przeziebiona ,czyli mówiąc jednym słowem-dupa.Nie pomagały końskie dawki eferalganu i opuszczone dni w szkole ,wyjazd musiał być odwołany. Jednak złośliwe fatum sprawiło ,że dzień przed wyjazdem Ala odzyskała siły witalne (może siła podświadomosci nawet to sprawiła) w związku z czym wyjazd stał się całkiem realny ,z tym jednak szzegółem ,że termin zapisów minął. Na szczęście ma sie te kontakty i wyjazd był realny.Wieczorem w wielkim pospiechu zapakowałam się i poszłam "spać". Niestety apostrof jes jak najberdziej na własciwym miejscu ,bo spanie wcale nie było takim łatwym zadaniem ,byłam tak rozemocjonowana ,że o kimie mowy być nie mogło ,przed oczami wciąż miałam obraz z poprzedniej Lednicy. Nie trzymajac was juz w napieciu opiszę tenże zeszłoroczny wyjazd(za wszelka infantylnośc przepraszam ,wpis pochodzi z przed roku ,z mojego dawnego bloga).


14 czerwca 2005
Lednica-Iłowo ,czyli dziwny zbieg wydarzeń...

No tak moi kochani ,tak,tak,byłam w Iłowie zajęliśmy nawet II miejsce ,ale ,ale moi drodzy co sie działo poranka w którym miałam jechać do Iłowa nie macie pojęcia jaki cud miał miejsce...Otóż,Zacznijmy od poczatku ,czyli Lednicy ,w czasie ,gdy wraz z moimi współtowarzyszami wędrowałam w poszukiwanoiu toalety jeden z moich klasowych kolegów wypatrzył swojego drużynowego z ZHR ,podczas pomagania ojczyźnie ,czyli pilnowania pożadku na Lednickich polach...UUUUUUU żebyście tego znajomego widzieli! Cud miód studenciik ,broda iiiiiiiiiiiii BOKOBRODY!!!!! Mrrrrr! Oczywiście mój klasowy kolega znajac moją pasję do takiego owłosienia postanowił mnie przedstawić Kozie,Kowalowi,Erykowi (czyli temu druzynowemu) Wszystko ładnie pięknie hej-hej i poszlismy dalej szukac toalety...Chociaz niezły był z niego przystojniak nie robiłam sobie nadzieji i poprostu o nim zapomniałam i tak oto minął tydzień ,gdy musiałam jechać do Iłowa (w tym czasie z kolei mój kolega jechała na obóz harcerski przypomne ,że jak się okazało z KOzą ;))...I tak oto pieknego poranka ,dnia kiedy miałam jechać,budzę się spoglądam na swoja komórkę ,a tam koperta! Tzn.przyszedł do mnie SMS! Ciekawe od kogo? Spogladam ,a to numer mojego kolegi Daniela. Dobra otwieram wiadomość i czytam: Jesteś bardzo ładna pamiętam Cię z Lednicy" I tak sobie myślę: "YYYYYYY Daniel ,chyba coś Ci się pomyliło!" I zjeżdzam kursorem w dół ,a tam podpis : Eryk-Kowal...Serce szybko mi zabiło ,a umysł z niedowierzaniem snuł ,że to kolejny kawał wymierzony w łatwowierność Alicji K... Nie no kochani musze kończyć ,bo weszłam tu na pół godzinki ,ale obiecuje ,że jeśli jutro wejdę na internet dopiszę wam ciąg dalszy ,a naprawdę jest on równie ciekawy (?????) chyba nawet ciekawszy!hehe

 

To na czym ja skończyłam? Że Eryk przysłał mi SMS, prawda? No więc tak pojechałam sobie do Iłowa cała w skowronkach nucąc "Ktoś mnie pokochał,świat nagle zawirował bo..."No i tak oczywiście sobie poskakałam w Iłowie ze szczęścia ,a wszyscy oczywiście pytania-Co z ta Alicja? No i nagle dzwoni telefon, to Daniel! Ten kolega z klasy co zapoznał mnie z Kozą...I pada pytanie "chcesz porozmawiac z Koza?"UUUUUU serce mi tak zabiło ,że hoho!Na poczatku się wykrecałam no ,ale w końcu dałam sie namówić. "Halu?" "Halu!" i tak sobie dalej z Eryczkiem rozmwaialismy w większosci o Lednicy ,ale cóż rozmwowa sie lekko nie kleiła(Alicja K. była jak trusia(króliczek taki))no i eryczek powiedział ,że nie chce mi juz dalej głowy zawracać i się pozegnaliśmy...No oczywiście wiedziałam ,ze ta rozmowa mi nie przysłuzyła w notowaniach u Eryka...No więc szybko zadzwoniłam do Daniela z pytaniem i nadzieją ,że może jednak było dobrze ,no ,ale dobrze nie było Eryczek uznał ,że jednak jestem dla niego trochę za młoda...I tak oto Alicja smuciła się, i tak oto Alicja w smutku wróciła do szkoły...

 

I oto mamy rok następny ,Ala wciąż pamięta Eryka ,jednak myśli ,że jest już u niego spalona ,a jednak ma nadzieję...6 godzin jazdy mija jak z bata strzelił ,Ale wciąż pogrążona jest w wspomnieniach. W końcu dociera na miejsce i kontaktuje się ze swoimi kolegami z klasy (którzy w tym roku postanowili ,tak jak Eryk przysłużyć sie społeczeństwu).Informuja ją ,że owszem jest Eryk i nawet z nim rozmawiali o mnie ,ale z racji tego ,że Eryk jest przydzielony do "pionierki" ze spotkania nici. Jak to mam w swoim zwyczaju pogrążona już do końca dnia we smutku wegetowałam na Lednickich polach...Ogólnie uznałam wyjazd za nieudany.Jednak jak to w życiu panny Alicji bywa ,nie zostaje wyjasniony jeden wątek. Chwila ,chwila rozmawiali o mnie ,a ja nawet nie wiem jaka była reakcja Eryka! Nie mogło to ujść płazem ,dzisiejszego dnia wycisnęłam wszystko co do ostatniej kropli jesli chodzi o tą rozmowę.I cóz się dowiaduję? ERYK CHĘTNIE KONTYNUOWAŁBY NASZĄ ZNAJOMOŚĆ!!! Alleluja Amen Bóg jest WIELKI...

06 czerwca 2006   Dodaj komentarz

...Nikt tak pięknie nie mówił ,że sie...

Dawno ,oj dawno mnie tu nie było...Niewątplie powodem było zapracowanie ,szczególnie nad ratowaniem ocen.Jak to jednak w moim zyciu bywa ,wszystko co miałam do zawalenia zostało zawalone...Stosunki rodzinne na chwile obecną oceniam na naciągane ,szczególnie ze wzgledu na dzisiejszy ustawowy Dzień Dziecka. Ogólnie trzeba stwierdzic ,że dorastam i ponoć to jest przyczyną tych wszystkich konfliktów...No fajnie fajnie ,tak juz dorastam sobie od 4 lat i kiedy się to skończy? Z kolei cynizm jakim się ostatnio poczęłam cechować ,przerasta wszelkie granice...zreszta tak jak głupota ,straciłam juz w szkole łatke przykładnej uczennicy ,a szkoda...miło było miec takie dwie twarze ,najbardziej szalonej dziewczyny wśród kolegów i najmądrzejszej uczennicy wśród nauczycieli ,mogłam mieć wtedy podziw i jednych i drugich ,a w sytuacji nastepujacej niestety straciłam pewien prestiż...Jesli chodzi o sferę uczuć ,to jest ona w stanie takim jak nasza słuzba zdrowia ,czyli do interpretacji własnej.A tak na poważnie jest tragicznie ,coraz bardziej urzeczywistnia sie moja wizja staropanieństwa ,czy może być piękniej? Na starośc ,gdy juz nawet nie będę mogła sama wstać z łóżka ,nikt nie poda mi nawet szklanki herbaty,a gdy juz przyjdzie mi umrzeć w samotności,moje ciało posiądą muchy ,będa zostawiały swoje bakterie i larwy,do momentu ,gdy smród z mojego mieszkania nie bedzie tak duży ,że ktos zawiadomi policję.Zostanie jedynie reportaż ,sprawozdanie policji i zdezynfekowane mieszkanie w którym będzie się już wiodła inna historia...Pesymistycznie wyszło ,ale jesli przez cały dzień widzi sie pary chodzące za rączkę,samemu bedąc w stanie wolnym ,można stwierdzić ,że nie jest to perspektywa miła dla oczu takiegoż osobnika...No ,ale co zrobić ,jesli juz taki spaślak jak ja ,jakimś cudem znajdzie mężczyznę to z pewnością ten mężczyzna ,nie bedzie pasował mi ze strony intelektualnej ,szczególnie biorąc pod uwagę ,że cytując słowa piosenki zespołu The Analogs ,mamy "pierdoloną erę techno" i osobniki czy to płci męskiej czy tez zeńskiej (chociaz w takich nie gustuję) sa niezwykle podatne na to co serwują nam mass media ,a czego ja w wiekszości nie jestem w stanie strawic..W dodatku warto by przyznac ,że jestem ponoć cholernym egoistą ,może uda mi się z tego wyrosnąć ,jednak czy wcześniej nie zostanę ,zgorzkniałą starą panną?

Ps.Z racji mojego zdesperowania ,jesli ktos jest zainteresowany takim osobnikiem jak ja ,zapraszam na randki.o2 gdzie jest mój profil pod nickiem "stara panna"...

01 czerwca 2006   Komentarze (3)
Pewna_dziewczynka | Blogi