...No chodź ,chodź ze mną do łóżka...
Ostatnio jestem zafascynowana twórczoscia Grabaza z Pidżamy. Mam nawet jedną piosenke ,która dosłownie doprowadza mnie do swoistej ekstazy,mianowicie chodzi o utwór "Raissa"...Polecam...
W sumie nie wiem co pisać...Byłam ostatnio w sławnej juz Lednicy na spotkaniach młodych ,więc może uraczę was opowieścią o tym wyjeździe.Jak mniejszośc rzeczy w moim życiu był on nieplanowano planowany...Juz tłumaczę co to znaczy...jeszcze przed rokiem kiedy to równiez byłam na takim wyjeździe ,zachecona pewnymi wydarzeniami obiecałam sobie ,że na pewno pojadę w tym roku i tak juz sie przygotowywałam i przygotowywałam ,aż dwa tygodnie przed sławetnym wyjazdem okazało sie ,że jestem przeziebiona ,czyli mówiąc jednym słowem-dupa.Nie pomagały końskie dawki eferalganu i opuszczone dni w szkole ,wyjazd musiał być odwołany. Jednak złośliwe fatum sprawiło ,że dzień przed wyjazdem Ala odzyskała siły witalne (może siła podświadomosci nawet to sprawiła) w związku z czym wyjazd stał się całkiem realny ,z tym jednak szzegółem ,że termin zapisów minął. Na szczęście ma sie te kontakty i wyjazd był realny.Wieczorem w wielkim pospiechu zapakowałam się i poszłam "spać". Niestety apostrof jes jak najberdziej na własciwym miejscu ,bo spanie wcale nie było takim łatwym zadaniem ,byłam tak rozemocjonowana ,że o kimie mowy być nie mogło ,przed oczami wciąż miałam obraz z poprzedniej Lednicy. Nie trzymajac was juz w napieciu opiszę tenże zeszłoroczny wyjazd(za wszelka infantylnośc przepraszam ,wpis pochodzi z przed roku ,z mojego dawnego bloga).
14 czerwca 2005 |
No tak moi kochani ,tak,tak,byłam w Iłowie zajęliśmy nawet II miejsce ,ale ,ale moi drodzy co sie działo poranka w którym miałam jechać do Iłowa nie macie pojęcia jaki cud miał miejsce...Otóż,Zacznijmy od poczatku ,czyli Lednicy ,w czasie ,gdy wraz z moimi współtowarzyszami wędrowałam w poszukiwanoiu toalety jeden z moich klasowych kolegów wypatrzył swojego drużynowego z ZHR ,podczas pomagania ojczyźnie ,czyli pilnowania pożadku na Lednickich polach...UUUUUUU żebyście tego znajomego widzieli! Cud miód studenciik ,broda iiiiiiiiiiiii BOKOBRODY!!!!! Mrrrrr! Oczywiście mój klasowy kolega znajac moją pasję do takiego owłosienia postanowił mnie przedstawić Kozie,Kowalowi,Erykowi (czyli temu druzynowemu) Wszystko ładnie pięknie hej-hej i poszlismy dalej szukac toalety...Chociaz niezły był z niego przystojniak nie robiłam sobie nadzieji i poprostu o nim zapomniałam i tak oto minął tydzień ,gdy musiałam jechać do Iłowa (w tym czasie z kolei mój kolega jechała na obóz harcerski przypomne ,że jak się okazało z KOzą ;))...I tak oto pieknego poranka ,dnia kiedy miałam jechać,budzę się spoglądam na swoja komórkę ,a tam koperta! Tzn.przyszedł do mnie SMS! Ciekawe od kogo? Spogladam ,a to numer mojego kolegi Daniela. Dobra otwieram wiadomość i czytam: Jesteś bardzo ładna pamiętam Cię z Lednicy" I tak sobie myślę: "YYYYYYY Daniel ,chyba coś Ci się pomyliło!" I zjeżdzam kursorem w dół ,a tam podpis : Eryk-Kowal...Serce szybko mi zabiło ,a umysł z niedowierzaniem snuł ,że to kolejny kawał wymierzony w łatwowierność Alicji K... Nie no kochani musze kończyć ,bo weszłam tu na pół godzinki ,ale obiecuje ,że jeśli jutro wejdę na internet dopiszę wam ciąg dalszy ,a naprawdę jest on równie ciekawy (?????) chyba nawet ciekawszy!
To na czym ja skończyłam? Że Eryk przysłał mi SMS, prawda? No więc tak pojechałam sobie do Iłowa cała w skowronkach nucąc "Ktoś mnie pokochał,świat nagle zawirował bo..."No i tak oczywiście sobie poskakałam w Iłowie ze szczęścia ,a wszyscy oczywiście pytania-Co z ta Alicja? No i nagle dzwoni telefon, to Daniel! Ten kolega z klasy co zapoznał mnie z Kozą...I pada pytanie "chcesz porozmawiac z Koza?"UUUUUU serce mi tak zabiło ,że hoho!Na poczatku się wykrecałam no ,ale w końcu dałam sie namówić. "Halu?" "Halu!" i tak sobie dalej z Eryczkiem rozmwaialismy w większosci o Lednicy ,ale cóż rozmwowa sie lekko nie kleiła(Alicja K. była jak trusia(króliczek taki))no i eryczek powiedział ,że nie chce mi juz dalej głowy zawracać i się pozegnaliśmy...No oczywiście wiedziałam ,ze ta rozmowa mi nie przysłuzyła w notowaniach u Eryka...No więc szybko zadzwoniłam do Daniela z pytaniem i nadzieją ,że może jednak było dobrze ,no ,ale dobrze nie było Eryczek uznał ,że jednak jestem dla niego trochę za młoda...I tak oto Alicja smuciła się, i tak oto Alicja w smutku wróciła do szkoły... |
I oto mamy rok następny ,Ala wciąż pamięta Eryka ,jednak myśli ,że jest już u niego spalona ,a jednak ma nadzieję...6 godzin jazdy mija jak z bata strzelił ,Ale wciąż pogrążona jest w wspomnieniach. W końcu dociera na miejsce i kontaktuje się ze swoimi kolegami z klasy (którzy w tym roku postanowili ,tak jak Eryk przysłużyć sie społeczeństwu).Informuja ją ,że owszem jest Eryk i nawet z nim rozmawiali o mnie ,ale z racji tego ,że Eryk jest przydzielony do "pionierki" ze spotkania nici. Jak to mam w swoim zwyczaju pogrążona już do końca dnia we smutku wegetowałam na Lednickich polach...Ogólnie uznałam wyjazd za nieudany.Jednak jak to w życiu panny Alicji bywa ,nie zostaje wyjasniony jeden wątek. Chwila ,chwila rozmawiali o mnie ,a ja nawet nie wiem jaka była reakcja Eryka! Nie mogło to ujść płazem ,dzisiejszego dnia wycisnęłam wszystko co do ostatniej kropli jesli chodzi o tą rozmowę.I cóz się dowiaduję? ERYK CHĘTNIE KONTYNUOWAŁBY NASZĄ ZNAJOMOŚĆ!!! Alleluja Amen Bóg jest WIELKI...