Solarką stając się...
Wakacje własciwie już się rozpoczęły ,wraz z nimi oraz pod wpływem pewnych wydarzeń opisanych w notce poprzedniej ,rozpoczęłam kurację odchudzeniową .Nie jest źle...Szczególnie ,że mogę realizować ją nad jeziorem,miła niespodzianka ze strony pogody ,można bowiem już się kąpać ,przynajmniej na terenach Warmii i Mazur.Niestety jak wiadomo dobra pogoda ,to synonim pogody słonecznej ,a słońca nie za bardzo trawię...Znaczy się zimy nie cierpie ,ale latem też jakby gardzę...Chodzi głównie o to ,że w tej porze moja skóra przybiera ten juz nawet nie złocisto brązowy kolor lecz szarobrązowy ,przez co mogłabym uchodzić za jakąś cygankę...Czy chcę czy nie chce jestem brązowa i szczerze nie do twarzy mi z tym,no ,ale co poradzę...Dobra , idę ćwiczyć ,wzięłam sobie to do serca...Jszcze sie okaże ,że powinnam kochanej Madzi podziękować ,a niech idzie w diabły ;)