Dużo hałasu o nic?
I tylko niech mi ktoś wspomni, jaki jutro mamy dzień - uduszę gołymi rękoma, bez skrupułów. Nie podoba mi się ta cała nagonka. I właściwie dzisiaj miałabyć notka, o zupełnie innych sprawach, lecz nie mogę ciągle udawać ignorantki. Spanikowałam. Tak sobie od poprzedniego tygodnia powtarzałam, że usiądę nad książkami, pouczę się, a tu mówiąc brzydko dupa. Tysiąc pomysłów na minutę, a realizowany tylko jeden, czyli lenienie się i powtarzanie "jeszcze zdążę". I co? Egzamin jutro, a ja jestem w polu, dzikim polu, nawet ambon nie ma(żarcik taki). No niby ten cały egzamin, to nic takiego, lecz, gdy dookoła wszyscy mi trajkoczą, że teraz się będą ważyć moje losy, to się ino trochę przestraszyłam. Aż mam ręce zimne, no kto to widział! I się nie wyspałam. A ostatnio już tak mi się dobrze spało, już nawet śniły mi się różne rzeczy. Aaaaah i to jakie:P Dobra, ale ja nie o tym dzisiaj chciałam z państwem gawędzić. O egzaminie of course dzisiaj będzie. Arkuszów wykraść- nie wykradłam i nie wykradnę, te moje rozważania, to była czysta fikcja, ale, ale, moi drodzy, jeśli ta koncepcja, którą dzisiaj wynalazłam na lekcji fizyki się sprawdzi, to ja jak nic, żądam przyjęcia mnie do Mensy. Nie zdradzam jednak o co chodzi i nie wiem czy zdradzę, bo jak życie mnie już nauczyć zdołało, moje pomysły nieżadko okazują się być kompletną kompromitacją, lecz jeśli już pomysł się uda, to również nie bedzie się czym chwalić, bo byłoby to mało roztropne przy obecnej sytuacji geopolitycznej w Krainie Czarów;). Fakty są takie, że jutro, o godzinie 9:00, Ala pisze egzamin gimnazjalny z części humanistycznej. Na pewno się wyłoży na interpunkcji, na wszelkich interpretacjach wierszy i rozkładzie części zdania. Tak więc życzcie jej szczęścia.