O rany!
Żyję już tak sobie od tych 15 lat na świecie i od jakichś 2 miesięcy myślałam, że juz nic w stanie zadziwić mnie nie jest. Otóż jakże wielce się w tym stwierdzeniu myliłam! Moja rodzina, to chyba materiał na dobrą książkę ;) Dzisiejszego dnia w Olsztynie odbywa się koncert Kultu. Jeszcze dwa lata temu nie przepuściłabym takiej okazji. Krzyczałabym, kopałabym, a nawet zrezygnowała z racji żywnościowych, gdybym nie mogła na takowy iść, mimo to na pewno bym nie poszła. Na szczęście Pan Kazimierz S. jednak nie raczył przyjeżdzać do mojego rodzimego miasta, więc i nie byłam zmuszona do takich reakcji. Az tu nagle, pewnego pięknego szarego, ciemnego, poniedziałkowego poranka dowiaduję się, że ten oto jegomość będzie miał koncert w naszym mieście. Pierwsza myśl, eeeee gdzie tam, kultomania już mi minęła, Kazik się zestarzał, więcej recytuje niż śpiewa, a rodzice w życiu mnie nie puszczą. Słowem nawet nie powiedziałam o tym koncercie organowi wyższemu(czyt. rodzicom) i normalnie z tym faktem żyłam jakoś bez większego żalu. Sytuacja natomiast zmieniła się, gdy dowiedziałam się, że Bartek (patrzaj notka poprzednia) tam będzie,ale ten fakt jedynie przyczynił się do jakiegoś cichego przebąknięcia mamie, że jest taka impreza.Na co mama znacząco popukała się w głowę. A skoro mama nie jest przychylna, to ojciec dyrektor z pewnością tym bardziej. Była środa, gdy klasowe "koleżanki" były rozgorączkowane, chwaliły się biletami i głośno snuły swoje koncertowe plany, wtem Alutka na prawdę zadziwiona tym,że one mogą,a ona nie postanowiła się zapytać, jak to jest? Okazało się,że obie nawzajem wcisnęły kit, że idą z ojcem tej drugiej koleżanki. Przebłysnęła mi myśl, w sumie, czemu ja nie miałabym zastaosować takiego patentu i jeszcze tego samego dnia niestety haniebnie chciałam okłamać rodziców. Tym razem zaczęłam jednak od taty, który o sprawie całego koncertu nic nie wiedział. I tu szok, jedno tylko pytanie," a z kim idziesz?" i ZGODA! Powiedziałam jedynie, że z koleżankami, nie musiałam kłamać. Proszę państwa, to jest dopiero szok! Okazuje się,że mój ojciec jest bardziej liberalny niż mama. Wstrząsające! Szczerze, gdybym ja miała decydować o tym czy moje dziecko może iść na taki koncert, w tym wieku w życiu bym nie pozwoliła. A tu takie coś! No i dzisiaj idę na owy koncert. Kilka spostrzeżeń na temat przygotowań koncertowych. Niewątpliwie trzeba się wyspać- spałam do 11:00. Trzeba się wykąpać, wypachnić, wymalować(niepotrzebne skreslić). Peelingu do ciała nie stosować na twarz-mozna sobie za dużo skóry zetrzeć :P. Nie pić kawy,a przynajmniej w mniejszej ilości-przemiana materii drastycznie się polepsza...No, to na razie tyle...Aaaaaa dzisiaj miało być spotkanie z panem Sławkiem. Niestety, a raczej stety ,bo nie wyrobiłabym się z przygotowaniem, zostało przełożone na "za tydzień". Jeszcze,a propos zaskakiwania. Wczoraj sąsiad zastawił nam garaż swoim samochodem. Mama, jak to ma w swoim zwyczaju zaczęła jęczeć,że nie może wstawić swojego samochodu, ale żeby pójśc, zadzwonić do niego i powiedzieć żeby przestawił samochód to już nie mogła. Wieść o tym dotarła do taty, tyle ,że w godzinie 23:30,a ten wspaniałomyślnie poszedł do sąsiada, pewnie obudził pół domu i zwrócił mu uwagę. W życiu bym nie przypuszczała ,że jest do tego zdolny. W gruncie rzeczy miał racje. to zaskakujące,że po 15 latach można być jeszcze czymś zaskoczonym....Swoją drogą to kolejny dowód, że z tatem się nie zadziera :P Pamiętam jak kiedyś miałam z nim na pieńku i bodajże nie wyrzuciłam kartonu po soku i właśnie też gdzieś tak w okolicach godziny 23 zostałam zbudzona ochrzanem i koniecznością wyrzucenia owego soku. Powiem wam,że szczerze to mi się podoba....