kolejna obsesyjka małej paranoiczki...
Ludzie nie lubią długich notek. Ludzie lubią krótko,ale dosadnie, skromnie, lecz zabawnie. Nie potrafię tak, pławię się w swoich długich wywodach i podbijam statystyki czytając swoje wypociny po kilka razy. To się nazywa narcyzm. Staję natomiast przed podstawowym pytaniem, jakie zadaje nam nasza egzystencja. Na śniadanie płatki, czy kanapki? (Mnie też czasami moje żarty żenują:P) The real question is: mieć czy być? Mieć pełno osób komentujących tego bloga, czy dalej pisać nad wyraz długie i nudne opisy moich monotematycznych dylematów...Eeee wolę pisać, w końcu za jakieś ho ho 20 lat, będzie to podstawowe źródło opisujące historię mojej choroby psychicznej. Siedzę sobie obecnie (hmm, cóż za wyszukane stwierdzenie, raczej nie zwykłam stać przebywając przy komputerze) i słucham Franka Sinatry "Killing Me Softly" nie wiem już , który raz,ale ten głos jest boski! Teraz już nie ma takich głosów, są szybkie, głośne, piskliwe...Znowu plotę trzy po trzy, jasne , że są...Alutka weź pierwszą lepszą płytę z jazzowej kolekcji twojego taty...Chyba odczuwam w sobie jakiś pierwiastek szczęścia. Grzegorz napisał mi smsa. Byłam na spacerze. Może się dzisiaj spotkamy. Postanowiłam wyłączyć swój umysł, wszelkie podejrzenia, zaufać. Takie zabawy się źle kończą:P Wiecie, gdzie może tkwić to całe moje przywiązanie do niego? Kiedyś, juz jakiś czas temu, 6-7 lat temu byłam w Gdańsku u cioci na wakacjach. Niemal codziennie chodziłam na starówkę. Był tam jeden stragan, jakaś stara cyganka, a może młoda polka z małpą na ramieniu, a może papugą, udzielała wróżb. Znaczy się, to za dużo powiedziane ;) Miała taki wiklinowy kosz, a tam pełno karteczek, gdy się jej tam bodajże dało 2 złote, ta papuga, czy tam małpka wyciągała z tego kosza jedną karteczkę. To nic, że pewnie na wszystkich było napisane to samo, że wszystkie wróżyły zycie długie i szczęśliwe, mała Alutka, jeszcze głupsza niż teraz (czy można to sobie wyobrazić?) dostała karteczkę, na której pisało, że będzie żyła oczywiście długo i dostatnie, ale też będzie miała trójkę dzieci i męża co się zowieć będzie Grzegorz. To nic, żę po ziemii chodzą miliony Grzegorzy, to nic, że Ala rzuciła w niepamięć to zdarzenie już dawno temu (zwłaszcza, że w międzyczasie zdążyła się też zakochać i odkochać w dwóch innych Grzegorzach:P), mimo wszystko ta wróżba może się czaić gdzieś w zakątku jej umysłu i destrukcyjnie działać na jej dalsze życie. Tak z innej beczki, to powiem wam, że z panną Alicją K. to lepiej się nie zadawać, bo ona ma skłonności do popadania w obsesję na punkcie danej osoby. Tak na przykład, wczoraj wyśledziła w internecie gdzie Grzegorz mieszka, jak ma na nazwisko i wiele innych takich pikantnych szczególików,oczywiscie , że łatwiej byłoby się spytać samego Grzesia, ale Alutka żyje w świecie intryg i tak sama z siebie zapytać nie potrafi, bo i na co jej by to było wiedzieć? Tak więc bójcie się, bo nie znacie dnia ani godziny, kiedy dowiem się, gdzie mieszkacie, z kim śpicie i co jecie na śniadanie. I see you!