Wszystkie psy we wsi po(w)zdychają...
No tak, to fakt, nikt tak mnie zaskoczyć w stanie nie jest. Przed chwilą zasiadłam przed tym oto monitorem, w biurze taty i myślę sobie co by tu posłuchać, żeby nam notka ładna i składna wyszła. Może jakiegoś Duke'a Ellingtona, czy cuś, odwracam głowę w stronę kolekcji, juz wyciągam rękę po jedną z płyt, gdy mój wzrok przyciąga pstrokate opakowanie leżące z boku. Biorę to do ręki i co się okazuje? "Eska crazy hits". No dajcież wy spokój, mój ojciec, który zawsze w pośpiechu przełącza tę rozgłośnię na "3 Program Polskiego Radia" w swoich zbiorach ma coś takiego! Proszę, proszę, jak mało o sobie wiemy. Aż się trochę zniesmaczyłam, a może tatuś szykuje jakąś imprezkę?:P Dobrze, ale zostawmy już ten temat, bo dzisiaj miałam wam obwieścić co innego. Byłam na spacerze. Wczoraj z rana, z wieczora i dzisiaj z rana, i pójdę wieczorem, o ile po tych wszystkich pączkach uda mi się wytoczyć z domu. Sama. Dało mi to do myślenia. Grzegorz nie chce ze mną spędzać czasu, jestem mu potrzebna tylko wtedy, gdy uhhhhh....nie napiszę tego. Domyślacie się. I nie wiem, czy on naprawdę jest takim egoistą i z tego sprawy sobie nie zdaje, czy też świadomie bawi się mną. Po raz kolejny stwierdzam, nie będę z nim, tym jednak razem czynię to świadomie. Świat się nie zawali, gdy trochę poczekam na kogoś kto mnie pokocha i dodajmy, kogo ja pokocham, bo w stosunku do niego czułam chyba jedynie hmm..fascynacje, znaczy się imponował mi, ale o tym już pisałam. Nie wiem, czy tylko środowisko studenckie(a przynajmniej jego skromna część) jest tak zepsute, czy też wszyscy mężczyźni są tak zepsuci, wiem, że w obecnym wieku jestem idealistką, ale nie chcę tego zmieniać. Nie znaczę w tym świecie więcej od żadnego z was, moi drodzy czytelnicy, prawda jest taka, że wszyscy jesteśm sobie równi. Świat się nie zawali, gdy zrezygnuję z potomstwa, bo nie znajdę nikogo odpowiedzialnego, potrafiącego zapewnić mu byt. Uuuuuuuu Alutka, co ty taka poważna? Cicho, się nie odzywaj, ja teraz mówię. No i mię wytrąciło. Ogólnie to chciałam powiedzieć, że oto nadszedł w moim życiu czas zmian. Może brzmi groźnie, ale te spacery pomogły mi dotlenić trochę mój mózg i zobaczyłam w jak wielkim bagnie siedzę. Jaki brud w koło mnie, ale do spowiedzi nie pójdę.-A właśnie, że pójdziesz:P. Bierzmowanie moja droga, tak tak, nie ma ucieczki. Hmm...no tak, tutaj mamy zagwostkę, czy w ogóle zostane dopuszczona, pomijając fakt, że u tej spowiedzi nie byłam już przez jakieś 3 lata, to nie mam pozaliczanych jeszcze wszystkich modlitw i znajomości katechizmu, a proboszcz jest piła i nie byłabym taka pewna czy mnie dopuści. Oj będzie problem...Ależ ja mam talent do schodzenia z tematu. CHodzi o to moi drodzy, że postanawiam zaprzestać bycia pustą blondynką, stąd też zarzekam się iż nie będę już pisać o studentach i im podobnych stworzeniach, którymi to bez reszty mam głowę zawaloną. Słowem, robimy porządki. Nie, może inaczej, wiadomo, że nie ma co tak drastycznie podchodzić:P Powiedzmy, że o mężczyznach i mojej sferze uczuciowej będę pisać co 15 dni od teraz. Czyli nastepna notka, w której pojawi się moje użalanie nad urodzajem mężczyzn będzie 2 lutego. Odetchnijcie więc z ulgą, że w końcu pojawią się jakieś nowe tematy. Mówiłam wam już, że zamykam znajomość z Grzegorzem? W kazdym bądź razie powtórzę to jeszcze raz. To znaczy, nie zniżę się do jego zachowań, że nagle ni stąd ni z owąd zamilknę, ale powoli, po prostu będę wychodzić zza maski pokornej gimnazjalistki( mały oksymoronik nam się tu wcisnął:P), będę manifestować, co mi się nie podoba w naszym układzie, a wtedy Grzesiu pewnie sam wyjdzie z inicjatywą, że nie powinniśmy być razem. A i muszę się wam pochwalić, ale czy jest tu się czym chwalić? Ostatecznie zerwałam z obsesją na punkcie Aleksandra. Wykasowałam jego numer GG:P. To mały krok dla człowieka, a wielki krok dla ludzkości:P Ogólnie jednak chciałam napisać, że kończę ze studentami, tak, moi drodzy, świat się kończy, wszystkie psy we wsi pozdychały (jak zwykła mawiać moja świętej pamięci prababka), ale niestety wiem już, że moje latanie za nimi nie ma sensu. Oczywiście, nie okiełznam swojej natury i nadal będę się ślinić na ich widok, ale skończyłam już z tymi mrzonkami, "że może kiedyś miedzy nimi, a mną coś". Żeby jednak nie było tak zupełnie normalnie, nadal będę latać, lecz tym razem za licealistami. Do rówieśników jakoś ciągle przekonać się nie mogę. Zauważam, że w wieku licealnym wielu młodych mężczyzn(którzy nie zwykli przesiadywać na ławce przed blokiem) przeżywa taką swoistą epokę romantyzmu. Tak przynajmniej było w wypadku mojego brata, z tym, że to już ho ho jakieś 6 lat wstecz miało miejsce. Jednak z dzisiejszą młodzieżą myślę nie jest tak źle, na pewno znajdę jakiegoś domorosłego Mickiewicza, który w czasie wiosny zabierać mnie będzie na łąke, gdzie pod lipa(czy na łące rosną lipy?:P) czytać mi będzie swoje poezje. Widzicie, bo Alutka niestety jest zwykłą kobietą, wydawało jej się, że potrafi się wyzbyć tych wszystkich dziwnych kobiecych zachowań, ale ona ciągle jest i będzie niepoprawną romantyczką. Będzie oglądać łzawe melodramaty i ronić łzy, gdy główny bohater rzekłszy do swej ukochanej "zawsze będe Cię kochać" zdechnie. Ona jest kobietą...Rany, gratuluję wszystkim tym, którzy dotrą do końca tej notki, bo chyba jej jeszcze nie chcę kończyć:P A może już? Podsumowując podsumowania brak...hmm...ciekawe co, by na to powiedziała moja polonistka...
Aaaa przypomniałam sobie o czym to właściwie chciałam napisać. Chciałam napisać, że nie potrafię gotować i czuję się przez to wybrakowaną kobietą. Wiem, że jeszcze mam czas żeby się nauczyć, ale sądząc po moich doczesnych próbach "gotowania" nie będzie to sztuka łatwa do opanowania. I gdzie ja znajdę męża???