To się porobiło...
Moje otoczenie jednak zawsze zadba o to, abym dziwić się nie przestała. Jako, że jestem w ostatniej klasie gimnazjum wypada mi być bierzmowanym. Fakt ten powszechnie znany i niezaskakujący. Byłoby jednak zbyt zwyczajnie, jak na moją egzystencje, gdyby nie pojawiło się jakieś "ale". Bierzmowanie owszem, za tydzień. Taka oto informacja zelektryzowała mnie, gdy przekroczyłam próg swojej klasy we wtorkowy poranek. Słowem, proboszcz Pluta zawsze niezawodny. Pomijając już, że nawet wstępnie nie zdążyłam rozejrzeć się za świadkiem, wymyślić sobie jakiegoś imienia(tak żeby rzeczywiście coś znaczyło, nie było wziete z kosmosu typu "Tacjanna" i również nie było z typu "Andżelika", "Jesica" etc.) to zostaje kwestia mojej spowiedzi. Ratunku, ja nie potrafię! Za szybko! Sprawą podstawową jest to, że nie żałuję wszystkich swoich grzechów, że być może istnieje we mnie jakaś chęć poprawy, wiem, że stan w jakim się teraz znajduję wpływa na mnie destrukcyjnie, ale co z tego, gdy ja wiem, że będę grzeszyć dalej, że przykładowo plany na dzień jutrzejszy już przewidują jakieś przyjemne grzeszki? Więc Alutka może w ogóle do bierzmowania przystępować nie powinnaś?! Uhm, wybaczcie, ale nie chcę jakiś nieplanowanych zawałów wśród starszyzny rodziny. Ogólnie wygodniej jest mi jak jest, tyle, że spowiedź...rany co ja zrobię z tym fantem? Ten proboszcz jest nawiedzony! Co gorsza na rekolakcjach każdego czekają tzw. "rozmowy indywidualne"...Wam, siedzacym w ciepłych fotelach, nie znającym szanownego kapłana, nie dane jest znać znaczenia słowa w apostrofie. Oj nie. Wy którzy nigdy nie jeździliście z nim na obozy i nie przeskrobaliście u niego nic, jak błoga jest wasza niewiedza! Ja niestety miałam tę przyjemność, na dwie rozmowy dwa razy miałam łzy w oczach. No fakt, ja rozpłakiwuję się łatwo, ale akurat w tym wypadku nie jestem odosobniona. Oj poleja się łzy...No właśnie od jakiegoś czasu on mnie obserwuje, widzi, że nie chodzę do komunii...weźmie mnie na świecznik...I dobrze, jeśli tylko w taki ostry sposób można mi pomóc to ja nie mam nic przeciwko...Tak, pocieszaj się Alutka pocieszaj, nie dość, że się poryczysz, to jeszcze Cie do bierzmowania nie dopuści. Ajjjjjjj mamy problem! Co ja mam zrobić, kruca, co ja mam zrobić?! Jestem spanikowana do granic możliwości, uwierzcie mi, rozmowa z owym kapłanem to jedna z ostatnich rzeczy, na które można mieć ochotę...Czy ktoś chce zostać moim świadkiem?