I am I am I am I am I think I am I feel I...
Because you're there when I awake
And then you give me a life so great
Because the children with you can play
I think, I think I am
Because when I speak, you're always there
People listen, what I can tell
Because you're my gospel, my daily bread
That's why I think I am
I am I am I am I am
I think I am
I feel I am
I'm glad I am
I'm proud I am
A real religious man
I am I am I am I am
I pray I am
I feel I am
Oh Lord I am
God knows I am
A real religious man
?? you're my best friend
Can separate a chance from fate
Because you have all I need to take
That's why I think I am, I am, I am oohh
The silent prayer, I just ??
Saints and sinners aren't quite the same
This is my temple, the whole wide world
That's why I think I am, I am
I am I am I am I am
I think I am
I'm glad I am
I'm proud I am
A real religious man
I am I am I am I am
I pray I am
I feel I am
Oh Lord I am
God knows I am
A real religious man
I am I am I am I am
I pray I am
I feel I am
Oh Lord I am
God knows I am
A real religious man
A real religious man
A real religious man
Genialna piosenka! Od dwóch dni niemalże nieprzerwanie na niej działam. Mała odmiana muzyczna ;) Tak a propo, może ktoś chciałby mi polecic jakąś muzykę, bo ostatnio moje poszukiwania skończyły się na takim lekko smętnym Mieczysławie Foggu, a wiadomo, że Ala ma humor taki, jakiej muzyki obecnie słucha. No...to teraz mi zbrakło tematów. Wycieczka szkolna zapowiada się o tyle interesująco, że może wyniknąć pewna ciekawa sprawa. Nieprawdaż, że Ala już dawno się przez internet nie umawiała? Kiedy to było...jakieś dwa miesiące temu z tego co widzę. Już, już wyjaśniam w czym rzecz. Jest taki jeden młodzieniec, w wieku maturalnym, którego to jednak imienia wymieniać nie moge na bezpośrednią jego prośbę. Może żeby nie było tak "dziko" i bezosobowo, nazwijmy go...Olgierd! Przepadam za tym imieniem:P Ok, więc z Olgierdem rozmawiam już od czasów niepamiętnych, a przynajmniej tli mi się gdzieś w otchłaniach pamięci, że napewno dłużej niż od samego sylwestra roku poprzedniego. Oczywiście znajomość zawarta w internecie. Postać to myślę dość ciekawa, swego czasu był nawet czytelnikiem tego bloga, lecz na moją prośbę być przestał. Taki raczej milczek, więc nie wiem, jak na żywo kontakt nawiążemy, ale bądźmy mysli dobrej. Ale chwila, pytacie zapewne co on ma wspólnego z wycieczką? Ano, mieszka dość blisko miejscowości, gdzie będę urzędować w tych dniach, więc..więc wymieniliśmy się nr komórek i istnieje duże prawdopodobieństwo, że się tam spotkamy. Czyli stały punkt programu - wyszukiwanie obiektów westchnień chyba mamy już za sobą. Jednak nie sądzę, by wszystko poszło tak gładko. Wycieczki z naszą wychowawczynią mają specyfikę taką, że dosłownie musimy chodzić parami za rączkę, jeszcze najlepiej trzymając się skakanki. No cóż, ale istnieje jeszcze taka pora doby jak noc ;) Oj tak, to byłoby bardzo głuuuuuuupie, ale czy ja już nie przyznawałam się do tej cechy? Nie bójcie się, póki co to fantasmagoria, nie sądzę, aby Olgierd uznał to za poważną propozycję i co więcej na nią przystał. No, a dzisiaj szykuje się próba zespołu. Pierwsza. Właściwie nic nie wspominałam, bo myślałam, że z tego nic nie będzie, ot spotkało się dwóch chłoptasiów w wieku moim, gitarzystów i mówią, że zespół chca zakładać...perkusji nie mieli, sali prób też nie, to i poważnie o tym nie myślałam. Aż w końcu nasi dzielni chłopcy znaleźli salę...no, to się zbieram na próbę...