Nie będę zmywać naczyń! Vive la libert!...
Co Ala robi w te wakacje? Psuje się. Niedawno, zupełnie niewinnie przemierzając przestrzenie internetu w poszukiwaniu grafik na prezentację z matematyki (której to zreszta nie zdążyła oddać) trafiła na blog pewnego człowieka(?). Blog ten był i jest obrzydliwy w pełnym tego słowa znaczeniu. To, co tam zobaczyła przeraziło ją doszczętnie, aczkolwiek niez rezygnowała po obejrzeniu pierwszych wpisów. Brnęła dalej. Czytała dalej i zastanawiała się, kim własciwie jest ten chory człowiek. Mimo prześledzenia całego archiwum nie jest w stanie odpowiedzieć, czy to jakiś ohydny lewak, gej a może zwykły dewiant. Jest w szoku, lecz czy aby na pewno? Ala nie należy mimo wszystko do nadzwyczaj wrażliwych kobiet, faktem jest jednak, że większość materiałów z tego bloga przyprawiło ją o odruch wymiotny. Nie wiem, czy wklejać wam tutaj linka do tego bloga, bo to zapewni jedynie temu panu większą poczytność, a na to zdecydowanie ten blog nie zasługuje. Lecz z drugej strony co to za poczytalnośc, skoro ilość osób wstępujących na mojego bloga można policzyć na palcach jednej ręki. Więc jak, narażać was na wszechobecne zniesmaczenie? Nie zmuszam, a nawet odradzam: www.panikkk.blox.pl . A co poza tym słychać w Krainie Traw? Ah proszę państwa ileż się dzieje! Wyobrażacie sobie, że zmusili mnie do mycia naczyń. Niepojęte, ale prawdziwe. W ciągu 3 dni wakacji, 2 razy myłam gary, pomijajć fakt, że zalałam całą kuchnię, zużyłam tyle wody, ile przeciętny człowiek potrzebuje na kąpiel w wannie i wykorzystałam do tego znaczną zawratośc Ludwika, to rzeczywiscie moi rodzice wpadli na dobry pomysł. Komicznie to zabrzmi i pewnie trochę niewyobrażalnie, bo Ala to przecież takie spokojne stworzenie, ale gdy tylko ujrzała na swoim biurku kartkę z zapisaną prośbą, wpadła w taka furię, że powstrzymac się nie mogła od spontanicznego kopnięcia w ścianę, walnięcia pięścią w biurko i głośnego zakrzyknięcia słowa na "k"(kurczę!). Oczywiście nie ma co kontynuować tego watku, bo jej pretensje są niczym nieuzasadnione, to, że myć naczynia powinna z pocałowaniem reki, dyskusji nie podlega i naprawde mówię to bez ironii. Aczkolwiek nie zgadzam się na taki stan rzeczy i korzystając z tego, że wszystko wskazuje na to, że juz w czwartek mój rower będzie sprawny wybieram się do Naglad. Niech zdechnę, ale naczyń myć nie będę. Przesiedzę tam 2 miesiące w odcieciu od wszelkich mediów, pewnie stanę się głównym żywicielem jakiejś sporej gromadki kleszczy, ale będę bardziej wolna niż gdybym miała siedzieć tutaj. I rowerem sobie pojeżdżę po okolicznych miejscowościach, może trafię na jakiegoś zapaleńca;) No, to niech żyje wolność!