• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Pewna dziewczynka bez brwi

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
25 26 27 28 29 30 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2015
  • Lipiec 2014
  • Czerwiec 2014
  • Maj 2014
  • Luty 2014
  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2013
  • Listopad 2013
  • Październik 2013
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2010
  • Grudzień 2009
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Czerwiec 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006

Archiwum 23 lipca 2007


Ogółem mówiąc...

Ah mówcie do mnie webmaster! Tymi oto rekoma spracowanymi opracowałam nowy wygląd mojego bloga. To na samej górze, czarno-białe, potwierdzam, jest moim wizerunkiem. Jeśli komuś się wydaje, że przez te wakacje popadłam w jeszcze gorszą próżnośc i samozachwyt - prawdopodobnie ma rację. Ale nawet nie zabraniam wam się śmiać z tego zdjęcia, bo sama przyznaję, hmmm...no sama nie wiem jak to określić...jest nawine, poprostu naiwne, a sam obiekt przypomina Cher (przyp. dla młodzieży - amerykańska piosenkarka) po 10 operacji plastycznej. Czuję jednak niesamowytą dumę i ulgę, że w końcu udało mi się wziąć w garść po wstępnym szoku i na nowo opracować szablon. Przy okazji nauczyłam się wstawiać zdjęcia, więc powód do dumy jest tu podwójny, szczególnie, że za czas niedługi stanę się posiadaczem Soniaka DSC-N2, bądź też Panasonica Tz-3. Wiem, wiem, oba te modele mają tysiąc opcji, które prawdopodobnie nigdy mi się nie przydadzą, a nawet ich odkryć nie zdołam, więc równie dobrze mogłabym się jakimś skromniejszym Canonem zaspokoić, ale widzą państwo, Alutka ma w sobie coś z dresiarza. Fakt jednak faktem, katować was będę zdjęciami, poczynając od kaczek w pobliskim stawie, przez przystojnych przypadkowych przechodnów:P po tysięczne zdjęcia z moją skromną osobą. Do czasu, gdy ktoś mi tego aparatu nie zwinie, jak to w życiu bywa. Właściwie to skoro juz opanowałam tą tajemną sztukę wstawiania zdjęć, mogłabym wam opublikować wizerunki wszystkich moich "randkowych" ofiar...Oszczędzę im jednak tego, bo byłoby to już wyjątkowo nie fair, a osobiście nic do nich nie mam...chwila ]:> , ale pana Grzegorza, to ja wam pokazać muszę...taki dobry chłopak..no, kto zgadnie, który to pan Grześ?Czasami, gdy nie mam co robić, a myśleć zaczynam, to dochodzę do wniosku, że ten człowiek skrzywił(czyli zgiął) mnie niesamowicie, swoiste piętno na mnie wywarł i wychowywana na starych bajkach(dziecko, jakie ty bajki musiałaś czytać?!) zdaża mi się czuć, że ten pan był moim przeznaczeniem i że do niego należałam, a teraz jestem bezpanska, niczym pies. Ale ponoć większośc dziewczynek tak ma w przypadku pierwszych chłopców, więc co ja się bedę rozwodzić. To ogólnie jest tak, że ja kocham idealizować przeszłość. I gdyby on tylko odezwał się znów, tak jak już wielokrotnie pisałam, ja rzuciłabym wszystko i do niego przyleciała. A później znowu by się zaczęło i znowu bym powiedziała, "stop, tak nie może być, co ja z sobą zrobilam?!". Myślę jednak po trochu, że to iż tak by się stało, zawdzięczam faktowi, że obecnie nie mam żadnego adoratora i nawet jakiś uroczy Quasimodo byłby w stanie mnie zachwycić, czyli Grześ to poprostu lepszy rydz niż nic, choć tym czasem już nawet rydz stał się postacią historyczną w Krainie Czarów. Swoją drogą ostatnio(o ile pół roku czasu mozna nazwać "ostatnio") wpakowałam się w sytuację idiotyczną. Gdzieś tak w miesiącu marcu bodjże, kiedy to już śniegi stopniały całkowicie, pogoda była rozkoszna, a mój rower nienapompowany, napisałam do kilku osób wiadomość z zapytaniem, czy są może chętni by mi ten rower napompować. Wspominałam już o tym, w którejś z notek poprzednich. No, i z tejże łapanki nawiązałam znajomość z pewnym Jakubem. Tak w sumie dla żartu zaczęłam go dręczyć, że oto przeznaczenie wskazało mi go na męża. Ogólnie brałam ta znajomość jako żart i on oczywiscie,a przynajmniej mam taką nadzieję, że również zdawał sobie z tego sprawę...to się znaczy, to był taki żart po trosze, bo była w tym i prawda, jak zwykle upatrywałam w nim kandydata na internetowe spotkanie i własciwie napastowałam go w tej sprawie, on za żadne skarby zgodzić sie nie chciał...ale minęło pół roku i mu się odwidziało, tymczasem, ja mam go już serdecznie dosyć i pragnęłabym więcej razy nie czytać już jego słów na gg, lecz przyciśniecie klawisza "zablokuj" wydaje się być zbyt barbarzyńskim rozwiązaniem. Takowóż jestem w kropce.

Pozwolę sobie jeszcze dodać, że dzisiejszego dnia stała się rzecz historyczna. Zrobiłam kurczaka w sosie paprykowym. Jak na razie wszyscy zyją. Poczekamy do wieczora...

23 lipca 2007   Dodaj komentarz
dasgs  
Pewna_dziewczynka | Blogi