• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Pewna dziewczynka bez brwi

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2015
  • Lipiec 2014
  • Czerwiec 2014
  • Maj 2014
  • Luty 2014
  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2013
  • Listopad 2013
  • Październik 2013
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2010
  • Grudzień 2009
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Czerwiec 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006

Archiwum 06 sierpnia 2007


Nie rycz mała, nie rycz, ja znam te wasze...

Dzień jak każdy, jak każdego dnia otworzyła oczy. Tej nocy śnił jej się Filip, stary klasowy kolega, z którym od września znów będzie chodzić do tej samej klasy. Sen ten był dość osobliwy, sugerował jakoby łączyło ją z nim coś więcej niżli codzienne grzeczności. Czasami patrzyła na niego pod tym kątem i wydawało jej się jakoby z jego strony też było coś na rzeczy, jednak postanowiła nie zawracać nim sobie głowy dopóki nie dorośnie do czegoś wiecej niżli ciaganie koleżanek za warkocze w celu wyrażenia swojego zainteresowania. Filip to własciwie typ o predyspozycjach pantoflarza, ma stanowczą matkę, z zawodu zresztą sędzinę. Zawsze uczył się dobrze, zwykle swoje miejsce znajdywał w klasowej trójce, do niedawna próbował się buntować. Nieudolnie udawał styl hiphopowca i twierdził, że słucha Eminema. Mówię nieudolnie, bo to zwykle jego mama decydowała o tym jak Filipek się ubierze. Nie mogła pozwolić, by nosił te cyrkowe spodnie z krokiem na poziomie kolan. Kobieta z silnym poczuciem estetyki ...i władzy. Być może podświadomie, zupełnie dyskretnie jakby chciała już na etapie gimnazjum wypatrzyć dla swojego Filipka żonę. Tak się akurat stało, że Ala akurat została wytypowana. Pewnego razu, gdy miała składać papiery do liceum, z racji tego, że Filip również się tam wybierał, jego mama zaproponowała, że ją podwiezie. Była to kobieta stanowcza, a to nie była propozycja. To był wyrok. Gdy zamknęły się drzwi, a zamki lekkim pyknięciem zasygnalizowały, że wyjścia już nie ma, zaczęło się niby delikatne przesłuchiwanie odnośnie całego jej życiorysu. Ale po co tutaj o tym wspominam, to był jedynie sen, jakich w swoim zyciu śniła tysiące. Wstając uśmiechnęła się jedynie do siebie, jak bardzo abstrakcyjne moga być jej sny. Dzień nie zapowiadał się ani szczególnie optymistycznie, ani nazbyt źle. Ot dzień, jak codzień. Poszła do łazienki i spojrzała w lustro. Minęły już czasy, gdy na jej twarzy pojawiały się nieplanowane wypryski. Oczy miała średnio podkrązone, właściwie bardziej z powodu niezmytego tuszu do rzęs nizli niewyspania. I jedynie odbicie oka zwróciło jej uwagę. Pękniete naczynka, pierwszy ślad rozkładu ciała w procesie starzenia, czy może jedynie kilkudniowa zmiana gałki ocznej. Zepsuło jej to humor, zaczerwienienie na oku, a właściwie idaca przez pół oka żyłka, nie wyglądała na coś co zejdzie w ciągu kilku dni. Jakże zeszpeciło jej to dzień i buźkę. Bez skalpela się nie obejdzie.Odeszła zirytowana od lustra, zrzuciła piżamę i owinęła się szlafrokiem. Jak każdego dnia poszła wziąć prysznic. Umyła głowę, bo nadal nie zdązyła zlikwidować tego głupiego nawyku codziennego faszerowania swoich włosów szamponem. Zawinęła włosy niedbale w ręcznik i usiadła w salonie. Na stole leżała bombonierka, w niej resztki zawartości, czekoladki, na które jest najmniej chetnych. Tym razem były z nadzieniem toffi. Nie przepadała za tym smakiem, przepadała jednak za wszystkim co jest słodkie. Tym sposobem na śniadanie zjadła pół bobonierki i chyba jedynie tym, ten dzień zaczynał się różnić od wszystkich poprzednich. Wkrótce zdjęła ręcznik i usiadła przed komputerem. Włosy schły, a jej tak fatalnie nie chciało się ich rozczesywać. Nie miała dla kogo. W rezultacie wyschły nierozczesane tworząc na jej głowie afro i jedynie wiadomość, że za pół godziny ma być gotowa do pracy zmusiła ją do doprowadzenia się do porządku. Przepracowała równo cztery godziny. Wśród palącego słońca i klących robotników. Było jej jednak wszystko jedno. Wróciła do domu, czekali na nią dziadkowie. Przywitała się z nimi jedynie przez "dzień dobry", bardzo często żałowała, że nie umie się witać w sposób bardziej ciepły, ale taka już jest, bezemocjonalna. Na stół został wniesiony tort, odbył się coroczny test wydolności płuc i były życzenia. On jednak nie napisał, a nawet On nie napisał, że ten dzień różni się czymś od poprzedniego i następnego. Dopiero teraz poczuła jak bardzo jest samotna. Cynizm nie pozwolił jej jednak na dłuższą refleksję. Zwykły sierpniowy poniedziałek popołudniem. Ten dzień, nie różni się niczym od zwykłego dnia. Jedynie głupia legitymacja szkolna wskazuje, że ukończyła kolejny rok życia, równie samotnie jak kazdy poprzedni.

Im bliżej jestem Nikona D40 tym bardziej chce posiąść Nikona D40x...człowiek to jednak stworzenie pazerne...

06 sierpnia 2007   Komentarze (1)
dsfgsgfds  
Pewna_dziewczynka | Blogi