Leży obok mnie, moje szczęście, jest brunetem i ma ładne zamki. Plecak of course:P Właśnie rozpoczęłam zbieranie wyprawki pierwszoklasisty. No cóż, farbek niestety juz w tejże wyprawce nie znajdziemy, ale za to cos takiego jak podręcznik do PO i owszem. Śmieszny przedmiot, nigdy wczesniej nie miałam z nim do czynienia jeśli by brać pod uwagę szkołę, bo w domu praktykuję go na codzień;) Starszy brat ostrzega, że do tegoż przedmiotu należy podchodzić z pełną czcią i szacunkiem albowiem nauczyciele są nadwyraz przewrażliwieni na wszelkie formy lekceważenia. To coś pewnie w stylu plastyki i muzyki, czyli takie podnaszacze średniej. Wyobrażacie sobie, że jeszcze w gimnazjum musiałam tracić na to 2 godziny tygodniowo. O WF-ie nie wspomnę. Właściwie z tej całej wyprawki książki stanowią mniejszość, pomimo, że w internecie jest spis książek, to cieżko się połapać, które sa do jakiego profilu, więc na dzień dzisiejszy poprzestałam na tych najbardziej oczywistych i skupiłam się na gromadzeniu zeszytów i długopisów. Ileż to radości mogą sprawić naszej zmaterializowanej Alutce takie zakupy. Jest w swoim żywiole, ale żeby wydawać trzeba i zarabiać. Wczoraj wolne z racji święta, dzisiaj wolne z racji zbyt małych kwalifikacji, mam nadzieję, że jutro się uda, a jeśli się uda to będzie, że tak pojadę sobie żargonem młodziezowy, fajowo, bowiem szykuje się na to, że bedę pracować razem ze starszym bratem, a on nigdy nie popada w rutynę. Byleby bliżej Nikona. Tylko jest jeden problem...obawiam się, że tata nie akceptuje mojego wyboru. Wczoraj zostałam zaszczytnie utytułowana przez niego snobem. Uważa, że nie powinnam kupować lustrzanki. Ciężko bedzie go przekonać. Rany boskie, no wiem, że jestem snobem, wiem, ale to, że kupiłabym aparat za 700 złotych wcale nie znaczyłoby, że zaosczędziłabym reszte pieniędzy na coś innego. Otóż posiadam taki cudowny dar trwonienia pieniędzy w tempie natychmiastowym i jeśli nie mam okreslonego celu, na który te pieniadze zbieram, to one sie najzwyczajniej rozpływają. Na dzień dzisiejszy nic oprócz aparatu mi do szczęścia potrzebne nie jest. A przy jego wyborze kierowałam się równiez tym, by trochę przewidywać przyszłość, nie wiem co będzie za rok, może spodoba mi się fotografia, a może nie. Obecny okres mojego zycia to ciągłe eksperymentowanie. No, a przepraszam, ten Nikon jest jedną z najmniej zobowiązujacych lustrzanek i wydaje mi się odpowiednią. Snobizmem byłoby, gdybym sobie umyśliła kupować taką za kilkanaście tysięcy. Dziękuję, koniec wywodu.