• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Pewna dziewczynka bez brwi

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 31 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2015
  • Lipiec 2014
  • Czerwiec 2014
  • Maj 2014
  • Luty 2014
  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2013
  • Listopad 2013
  • Październik 2013
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2010
  • Grudzień 2009
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Czerwiec 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006

Archiwum 04 listopada 2007


Proza życia...

Zdarzyło wam się kiedyś wrzucić list do skrzynki i poczuć nieprzyjemną świadomość, że list ten był stekiem bzdur, który może zaważyć na jakimś ułamku waszego dalszego życia, pogorszeniu relacji z kimś? Czy mieliście kiedykolwiek ochotę urządzić zbrojną napaść na skrzynkę pocztową? Uczciwie przyznaję się - miałam. Wczoraj o godzinie 12:48, gdy ostatecznie pożegnałam się z pisanym w piątkową noc listem do Bacha W. Poczułam okropną bezsilność wobec tego faktu. Swego czasu pamiętam, gdy jeszcze każdego niedzielnego popołudnia w telewizji leciał "Jaś Fasola", w jednym z odcinków wyżej wymieniony miał problem podobny, co prawda teraz go już nie przytoczę, bo skończył mi się Bilobil, ale to co mi świta, to właśnie widok głównego bohatera zamknietego w skrzynce. Fakt, oni mają większe skrzynki. Nalezy jednak wspomnieć, że takie uczcucia miotają mną za każdym razem i gdyby kiedyś ktoś miał mi zakładać kartotekę, to byłoby to właśnie za niszczenie mienia publicznego. Jakoś to przeżyję, nie pierwszy to już list. Domyślacie się zapewne, że zaraz napiszę:"ale jutrzejszego dnia w szkole już nie"... Zasadniczo chciałam to zrobić, pozwolę sobie jednak po raz kolejny nie przynudzać. To dość zaskakujące, że w niemal każdej notce wspominam o szkole, być może to konsekwencja tego, że jest to tak skrajnie odmienne miejsce od tego, które wyjęło mi z życiorysu 9 lat, lecz myślę, że warto z tym skończyć. Tak jak warto skończyć z OW, który zdążył już z pewnością uznać mnie za wariatkę. No dziecinada Alutka, dziecinada, a jeśli powiesz, że chcesz się zmienić, to będzie to bardziej nudne niż gdybyś znów zaczęła mówić o szkole, czego zresztą nie omeszkałaś już zrobić. Kropka w tym temacie. Ostatnio zastanawiam się nad poczytalnością (nie-poczytnością) moją. Z wnikliwych obserwacji prowadzonych na przestrzeni minionych kilku miesięcy, wyciagam wnioski jakobym zachowywała się dziwnie. I to dziwnie należy traktować jako słowo o zabarwieniu pejoratywnym. W moich oczach zauważam niebezpieczny błysk. Dodatkowo myszy...Nie, białych myszek (jeszcze) nie widuję, lecz właśnie tej nocy, gdy obudziłam się o 2-ej słyszałam tupot jakichś stworzeń, prawdopodobnie myszy. Zdawało mi się, że jego źródło tkwi na strychu, lecz gdy dnia następnego weszłam tam celem sprawdzenia ewentualnych śladów działalności intruzów, nie doszukałam się niczego, żadnych poszaropanych zeszytów, nadgryzionych kartonów, ani jednego brązowego bobka. Kto zatem był autorem tych nocnych odgłosów? Chyba ciężko byłoby uwierzyć, że myszy najzwyczajniej znalazły się tam by urzadzać sobie wycieczki krajoznawcze, nie chcąc nic nadgryźć. Wszystko wydaje się być pod kontrolą, nie krzyczę na widok pilota od telewizora "wafelek! wafelek!" i nie wkładam go sobie do ust, ale jesli rzeczywiście moja osobowośc uległa jakiemuś uszczerbku, na skutek wielu dziwnych i niepowołanych zdarzeń z przesłości czy to odległej, czy też tej bliskiej, warto byłoby w porę zareagować, napchać się Prozaciem jak witaminą C. Jak odróżnić kontrolowane osobliwości, od mimowolnych, nieświadomych zachowań prowadzących do ośmieszenia? Inna sprawa, zupełnie zabawna, że Alutka ubzdurała sobie, że to własnie ludzie szaleni bywają geniuszami, dlatego gotowa jest popaść w głęboką depresję by tylko zyskać coś z samego Schopenhauer'a... (ale przyszpanowałam:P)

04 listopada 2007   Dodaj komentarz
Pewna_dziewczynka | Blogi