• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Pewna dziewczynka bez brwi

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 31 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2015
  • Lipiec 2014
  • Czerwiec 2014
  • Maj 2014
  • Luty 2014
  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2013
  • Listopad 2013
  • Październik 2013
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2010
  • Grudzień 2009
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Czerwiec 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006

Archiwum 07 listopada 2007


O złym wpływie pingwinów...

Spróbuje tym oto sposobem udowodnić, że napisanie notki w niespełna godzinę jest możliwe. Za godzinę bowiem - a gdybym była mniej leniwa to i w tej chwili - powinnam trzymac w dłoniach książkę od fizyki i grzecznie kuć teorię względności. Jako, że nie zamierzam jej jednak w bliskiej przyszłości wykorzystywać, pozwole sobie zaszczyt ten odłożyć na czas godziny 17 - stej. Chęci nauki z tej dziedziny nie byłoby we mnie żadnej, gdybym w zeszły poniedziałek feralnie nie podpadła pani profesor niemal dusząc się ze śmiechu (nie musiałabym się dusić gdybym śmiechu nie powstrzymywała, ja jednak chciałam z czystej kultury zachować pozory, że jednak to nie jest śmiech, a czerwony kolor mojej twarzy to swoista gorączka wywołana chłonięciem słów, wręcz zachłyśnięciem się nimi) na widok pingwina z zeszytu kolegi. To była głupawka, przyznaję się i to głupawka poważna, bo skumulowana, gdyż ostatnio taki stan przeżywałam z dobre dwa lata temu, nie, pardon, przypominam sobie niedawno śmiałam się z ołówka. Zostańmy jednak przy tym, że była to głupawka poważna i mogła wyprowadzić z równowago człowieka, tym bardziej panią Moscicką. To zresztą zbiegło się w czasie z rozdaniem klasówek, gdzie większość uczniów, w której mieściła się Ala dostała oceny mało pozytywne. Liczba ta była tak poważna, że nawet w miłosierdziu pani profesor postanowiła obniżyć próg oceny dopuszczającej, w którym dzieki Bogu się zmieściłam, niestety nie udało się to osobom, które uzyskały 0,1 punkta, a były takie przypadki i podkreslam tutaj liczbę mnogą. Po cóż jednak o tym wspominam, a no jak już mówiłam prace leżały na naszych ławkach, p. Mościcka ubolewała nad naszym stanem świadomości fizycznej, a ja śmiałam się w najlepsze. Musiał, niestety musiał w tej sytuacji nastąpić taki moment, gdy poirytowana nauczycielka zwróciła się do mnie. To zachowanie zinterpretowała bowiem, jako śmiech mojego braku ambicji, czyli wielką radość z oceny dopuszczającej, wyciągnęła mnie do tablicy i kazała robić ćwiczenia z podręcznika. Ala oczywiscie od razu otrzeźwiała, pingwin zaskakująco szybko przestał być zabawny, podeszła do tablicy i próbowała udawać, że jest madrzejsza niż jest. Niestety tym razem wybitnie jej to nie wychodziło, a pani profesor w tym momencie poirytowana była już całkowicie, widać było, że niemal doprowadziłam ją do ostateczności i juz miała wybuchnąć, gdy zadzwonił mój wybawiciel - dzwonek. To jednak nie był koniec tej historii, zostałam powiadomiona, że jeszcze ze mną nie skończono i dalsza część tej rozprawy odbędzie się w czwartek, o porze podobnej, w miejscu tym samym, czytaj przy tablicy. Strach mnie obleciał, bo z fizyki ucze się od przypadku, do przypadku, gdy się już nauczę, to zgodnie z zasadą "3xZ" zwykle z przyjemnością się nabytej wiedzy pozbywam, bo w końcu im człowiek mniej wie, tym bezpieczniej się czuje;). Ja naprawdę jestem człowiekiem spokojnym, denerwować panią profesor w najgłupszych myślach by mi do głowy nie przyszło. Przyczyny takiego rozjuszenia pani Mościckiej doszukiwałabym się jeszcze jednej. Jestem blondynką, gdyby mi się tak z boku przyjrzeć, to można by trochę nie docenić moich zdolności intelektualnych, choć ja nie twierdzę, że jakiekolwiek posiadam. W kazdym razie mogłam zostać uznaną za głupią dziewuchę, która i tak nic z lekcji nie wynosi, a w dodatku przeszkadza. Nie chciałam, jak Boga kocham, nie chciałam! Ale konsekwencje ponieść trzeba. Choć tli się we mnie nadzieja, że takich głupich dziewcząt jest jeszcze troche i zostałam już dawno zapomniana, jednak wolę tego nie sprawdzać. Nauczę się, tak, pojawiłą się we mnie taka ambicja, by się nauczyć - zaszaleję. Jeśli chodzi o dzisiejszy dzień, to określiłabym go nawet dobrym, wczorajszy zresztą też. Wiadomo, że w ustach Alutki, "dobry dzień", to taki, w którym ktoś połechtał jej zarozumiałe ego. Tak było i tym razem, wczoraj, jako jedna z dwóch osób dostałam 4+ z klasówki z polskiego, podczas, gdy byłam pewna na mur - beton, że szczęściem niepojetym będzie chociażby zaliczyć tą pracę klasową. Ogólne statystyki były nie tak złe, średnia wynosiła chyba nieco poniżej 3, była nawet jedna 5-, ale o takich ekstremalnych przypadkach nie ma co wspominać. Jakby tego było mało, dzisiaj okazało się, że zostałam ułaskawiona oceną dostateczną z biologii, podczas gdy przeczucia miałam całkowicie podobne do tych z wyżej wymienionej klasówki, co więcej, z Łaciny dostałam 5, co było już kompletnym ukonorowaniem tego dnia, więcej mi do życia nie potrzeba, mogę powiedzieć, że jestem człowiekiem spełnionym i rzucić się z mostu. Jutro oczywiscie będzie gorzej, ale po cóż humor sobie psuć. 30 minut pisania -  całkiem nieźle.
07 listopada 2007   Dodaj komentarz
Pewna_dziewczynka | Blogi