• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Pewna dziewczynka bez brwi

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2015
  • Lipiec 2014
  • Czerwiec 2014
  • Maj 2014
  • Luty 2014
  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2013
  • Listopad 2013
  • Październik 2013
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2010
  • Grudzień 2009
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Czerwiec 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006

Archiwum 10 grudnia 2007


Nie mam czasu na tytuł...

Trwa niestety czas szlabanów i niestety od piątku wiem, że trwać będzie jeszcze długo, co najmniej do świąt. Mówię od piątku, bo dnia tego po raz kolejny nie powstrzymałam swojego języka i powiedziałam o jedno słowo za dużo, czyli "przygotowuję się". Kontekst był następujący:  Alutka  wyczerpana  siedziała w  salonie czytając "Najwyższy Czas!", gdy  do pomieszczenia weszła mama.  To jeszcze nie zdołało wyprowadzić naszej Alutki z równowagi, dzielnie powstrzymywała się nawet, gdy mama włączyła telewizor, lecz wraz ze zwiększeniem głośności, nie mogła dłużej milczeć, rzekła zatem: czy ten telewizor musi tak ryczeć?! (jak Alutka po wywiadówce:>) Ścisz go. Na co odpowiedz dostała następującą: gdy już będę  stara i niedołężna, będziesz mogła  mi rozkazywać... I niestety padło nieszczęśliwe, niefortunne, niewłaściwe "właśnie się przygotowuję". Wiem, wstyd mi przed samą sobą... Dobra, Alutka nie bajeruj, jeszcze oburzona byłaś na mamę, że śmiała się na ciebie po tych słowach obrazić... Zresztą, z mamą jak z mamą, przez jeden dzień uda, że nie jestem jej dzieckiem, a później mi jogurciki, owoce kupuje jak by co najmniej mnie przeprosić chciała, ale gdy sprawa dochodzi do organu najwyższego - Ojca Dyrektora, wtedy nie ma już odwołania, a wszelkie słowa wypowiedziane są dokładnie przeciwko oskarżonemu użyte. Niestety i tym razem tato dowiedział się o moim nie najlepszym stosunku do mamy i się ino pogniewał, co oznaczać w obecnej sytuacji może tyle, że nie będzie się do mnie odzywał lub robił to jedynie w sytuacji przymusu - dla przykładu, gdy trzeba mi będzie powiedzieć, że jestem pasożytem - aż do Świąt, bo wtedy sam ksiądz z ambony mu przypomni, że swe dzieci kochać trzeba. Choć i tu niczego pewnym być nie można, bo był i pewien rok, gdy całe Święta tato przetrwał obrażony na całą rodzinę, za to, że ze spiżarni zniknęły świąteczne kabanosy(Czy ktoś zgadnie, kto przyczynił się do ich cudownego zniknięcia?;)). Oczywiście, sytuacja anegdotyczna, proszę sobie tutaj mojego Ojca za jakiegoś potwora nie postrzegać, to dobry człek, tylko dzieci mu się nieposłuszne trafiły. My tu gadu - gadu o Świętach, a naturalną koleją rzeczy, po Świętach rzeczą równie ważną, jak nie ważniejszą dla laickiego społeczeństwa jest Sylwester, najczęściej organizowany poza domem. No właśnie, do tej pory Alutka z Sylwestrem poza domem wiele mieć wspólnego nie mogła, ale kiedyś trzeba zacząć. W końcu jest już licealistką. Nie mam tutaj jednak na myśli jakiejś domówki suto
zakrapianej Piccolo, bądź też napojami z większą ilością bąbelków i procentów. Już od dłuższego czasu marzy mi się spacer porą ciemną. Niespecjalnie dociera do mnie, że w noc sylwestrową, gdzie ilość upitych mężczyzn drastycznie wzrasta, wzrasta również prawdopodobieństwo wylądowania w krzakach, ryzyko zawsze wpisane jest w koszta. W obecnej chwili oczywiście jako Alutka nie zdaję sobie sprawy, że po 15 minutach takiego szwędania będę miała dość, że będzie mi zimno i smutno, że nawet upici mężczyźni nie zwracają na mnie uwagi. Z perspektywy tych kilku tygodni, taka wyprawa pora ciemną jest moim marzeniem. Marzeniem większym jest Sylwestra, a przynajmniej jego część spędzić w pociągu, lecz taki pomysł kwalifikuję już jako "hardcore" i staram się o tym nie myśleć. Ogólnie całe te moje rozważania są rzeczą, która między bajki winna być wsadzona, bo zasadnicza kwestia, czy zostanę gdziekolwiek puszczona (samemu wszak puszczać się nie wypada) nie dość, że w ogóle nie została jeszcze poruszona, to po wszystkich tych emocjach jakich dostarczyłam ostatnio rodzicom, jest - jakby nie patrzeć - wątpliwa, nie powinnam się spodziewać pozwolenia chociażby na Sylwester kółka różańcowego (aaaale Alutka ci się żart wyostrzył), a co dopiero rzekomy Sylwester u koleżanki, który to miałby być jedynie przykrywką. Zresztą ta wyżej wspomniana chęć spacerowania nocą niebezpiecznie we mnie wzrasta i to nie tylko w odniesieniu do nocy sylwestrowej. Ona właściwie prześladuje mnie w każdy weekend. I dzisiaj na przykład jestem z siebie dumna niesłychanie, że w tą sobotę oparłam się samej sobie i z domu się nie wymknęłam, po części zawdzięczam to tacie. Otóż, być może sprawca całego zamieszania był zbyt duży wpływ lektury Szekspira, ale zamarzyła mi się ucieczka przez okno. W grę wchodziły niestety jedynie okna w pokoju mojego najstarszego brata, który - jak zdawało mi się - wyjechał na kilka dni i okno w moim pokoju. Mówię niestety, bo oba te pomieszczenia usytuowane są na piętrze, w związku z czym jawiła się wizja zjeżdżania po rynnie lub schodzenia po wklęsłych elementach elewacji. Już podczas pierwszych oględzin musiałam stwierdzić, że z mojego pokoju tym sposobem wyemigrować będzie ciężko biorąc pod uwagę moja rzeczywista formę, która kwalifikuje się do I grupy inwalidzkiej. Swoje przygotowania zaczęłam zatem kierować pod kątem okna brata. Coraz bardziej jednak przekonywałam się, że brat wcale na kilka dni nie wyjechał i że mogę wracając o 2-3 w nocy przez okno jego pokoju być niemile zaskoczoną. Twardo trwałam jednak, chęć była silniejsza od racjonalnego myślenia, chociaż nadzieję już traciłam, bo i stopień trudności w wydostaniu się przez to okno był niewiele mniejszy. Wybawieniem okazało się jedno spojrzenie w kierunku drewutni, gdzie na samej górze leżała drewniana drabina. Warto jednak podkreślić "na górze", bo było to jakieś półtora metra od mojej głowy, co prawda przy wyciągniętych rekach niespełna pół, lecz zdawało się to nie mieć znaczenia - drabina była poza zasięgiem. Alutka nie byłaby jednak sobą, gdyby ot tak zrezygnowała, ręce opuściła i powiedziała, że grzecznie tej nocy w swym łóżku spać będzie. Szybko zauważyła, że ściana drewutni jest niemal stworzona do wspinaczki i tym też sposobem, niemiłosiernie się obijając, drabinę ściągnęła. Osadźmy jednak to w czasie. Z tego co pamiętam kombinować zaczęłam, gdy za oknem zapadł zmrok, jak wiemy zimą zapada on dość wcześnie i z tego co pamiętam, tego dnia była to godzina 16. Wtedy tez dostrzegłam urok ciemności panującej za oknem i pomyślałam sobie "fajnie byłoby się przejść". Nic jednak nie kreci Alutki w sposób równy jak rzeczy niedozwolone, dlatego pytanie, dlaczego na ten spacer nie wybrałam się już o 16, czy nawet o 18 nie powinny was nurtować. Gdy podjęłam się próby ściągania drabiny, było już po 18. Dokonawszy tego w okolicach 18:40 zaczęłam rozmyślać nad tym, z którego okna byłoby mi najwygodniej wyjść, lecz zapomniałam o jednym jak się okazało istotnym fakcie. Mianowicie o tym, że oba okna w pokoju mojego brata w pionowym sąsiedztwie są z oknami kuchni, w której to znajdowała się moja mama. Postanowiłam zatem odczekać aż mama skończy wszelkie prace kuchenne i dopiero wtedy drabinę ustawić w miejscu właściwym, zostawiając ją zresztą wtedy obok okna. Okazało się niestety, że tata akurat wychodził z biura by sprawdzić skrzynkę na listy i się zdziwił widząc drabinę. Jako, że Ordnung muss sein drabinę odstawił, a mi po krótce wyjaśniając odechciało sie ucieczek, bowiem stwierdziłam, że wiatr mi w oczy i mój plan nie ma najmniejszych szans powodzenia, a cały ten spacer odbiję sobie w Sylwestra. Alutka, a widzisz tu czołg? Idę...
10 grudnia 2007   Dodaj komentarz
Pewna_dziewczynka | Blogi