Szkoło, jak Cię kochać mam...
Sens istnienia szkoły jest chyba jednym z najgłębiej ukrytych sensów, dostrzega go jednak teraz dokładnie. Z nim to tak zupełnie jak z dobrem i złem. Gdyby zła nie było, nie istniało by także pojęcie dobra. Gdyby nie było szkoły, pojęcie wolności również straciłoby rację bytu. Chociaż dzisiejszego ranka podnosząc się z łóżka rzucałam najgorszymi przekleństwami, to dziwiąc się samej sobie, muszę przyznać, że szkoła jest tym, bez czego życie moje wionęło by pewną pustką. Z pewnością! Bo i skąd miałabym uciekać, po cóż kreślić ściagi i do kogo wzdychać, jeśli szkoły by nie było. Większość nie zdaje sobie z tego sprawy, a ja owszem, przekonałam się o tym już na pierwszej lekcji, gdy z tęsknotą wspominałam przeciskanie się przez bramkę. Gdyby ferie miały trwać jeszcze tydzień, prawdopodobnie z nudów zaczęłabym oglądać "Modę na sukces" i to niestety nie jest ponury żart, albowiem już w tygodniu drugim zainteresowałam się losami sagi Lubiczów, z której wywodzi się słynny warszawski taksówkarz Ryszard L. Przyznaję się bez bicia, źle wykorzystałam ten czas. Miało być tak pięknie i szlachetnie, miałam się uczyć Łaciny i ostatecznie zdecydować się czy zgłosić się do przygotowań do olimpiady z tegoż przedmiotu. Niestety poddałam się i mówiąc "jutro się za to wezmę" odkładałam naukę z dnia na dzień. Jedyne czym mogę się pochwalić, to tym, że rzeczywiście przyłozyłam się do matmy, ale jak by nie patrzeć, jedna godzina dobrze wykorzystana na 16 zmarnowanych razy liczbę dni ferii, to raczej kiepski bilans. Po samej pracy klasowej zresztą raczej nie liczę na sukces... A w tym tygodniu przede mną jeszcze geografia, w następnym chemia i fizyka, a jak znam życie to jeszcze biologica wciśnie swoje trzy grosze. Pociesza mnie już tylko to, ze ponoć do kolejnej dłuższej przerwy w nauce pozostało 35 dni roboczych...no, a później zaczna się matury i jakoś to bedzie...jakoś to będzie. Mój ambitny plan przewiduje, że w moim wykonaniu tych dni dziwnym trafem będzie mniej, ale na chwilę obecną, oprócz tego, że znów koleje posłużą mi za środek transportu, nie wiem jeszcze nic i nawet nie chcę nic pisać, bo jeszcze zapeszę. Nawypisuję się, czego to ja robić nie będę i znów wyjdzie na to, że to jedynie moja bójna wyobraźnia. Zresztą, dopiero co ferie się skończyły, więc też nie ma co przesadzać i juz kolejnego dnia urzadzać sobie wycieczki, pożyjemy, zobaczymy...