• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Pewna dziewczynka bez brwi

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2015
  • Lipiec 2014
  • Czerwiec 2014
  • Maj 2014
  • Luty 2014
  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2013
  • Listopad 2013
  • Październik 2013
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2010
  • Grudzień 2009
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Czerwiec 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006

Archiwum 28 stycznia 2008


Szkoło, jak Cię kochać mam...

Sens istnienia szkoły jest chyba jednym z najgłębiej ukrytych sensów, dostrzega go jednak teraz dokładnie. Z nim to tak zupełnie jak z dobrem i złem. Gdyby zła nie było, nie istniało by także pojęcie dobra. Gdyby nie było szkoły, pojęcie wolności również straciłoby rację bytu. Chociaż dzisiejszego ranka podnosząc się z łóżka rzucałam najgorszymi przekleństwami, to dziwiąc się samej sobie, muszę przyznać, że szkoła jest tym, bez czego życie moje wionęło by pewną pustką. Z pewnością! Bo i skąd miałabym uciekać, po cóż kreślić ściagi i do kogo wzdychać, jeśli szkoły by nie było. Większość nie zdaje sobie z tego sprawy, a ja owszem, przekonałam się o tym już na pierwszej lekcji, gdy z tęsknotą wspominałam przeciskanie się przez bramkę. Gdyby ferie miały trwać jeszcze tydzień, prawdopodobnie z nudów zaczęłabym oglądać "Modę na sukces" i to niestety nie jest ponury żart, albowiem już w tygodniu drugim zainteresowałam się losami sagi Lubiczów, z której wywodzi się słynny warszawski taksówkarz Ryszard L. Przyznaję się bez bicia, źle wykorzystałam ten czas. Miało być tak pięknie i szlachetnie, miałam się uczyć Łaciny i ostatecznie zdecydować się czy zgłosić się do przygotowań do olimpiady z tegoż przedmiotu. Niestety poddałam się i mówiąc "jutro się za to wezmę" odkładałam naukę z dnia na dzień. Jedyne czym mogę się pochwalić, to tym, że rzeczywiście przyłozyłam się do matmy, ale jak by nie patrzeć, jedna godzina dobrze wykorzystana na 16 zmarnowanych razy liczbę dni ferii, to raczej kiepski bilans. Po samej pracy klasowej zresztą raczej nie liczę na sukces... A w tym tygodniu przede mną jeszcze geografia, w następnym chemia i fizyka, a jak znam życie to jeszcze biologica wciśnie swoje trzy grosze. Pociesza mnie już tylko to, ze ponoć do kolejnej dłuższej przerwy w nauce pozostało 35 dni roboczych...no, a później zaczna się matury i jakoś to bedzie...jakoś to będzie. Mój ambitny plan przewiduje, że w moim wykonaniu tych dni dziwnym trafem będzie mniej, ale na chwilę obecną, oprócz tego, że znów koleje posłużą mi za środek transportu, nie wiem jeszcze nic i nawet nie chcę nic pisać, bo jeszcze zapeszę. Nawypisuję się, czego to ja robić nie będę i znów wyjdzie na to, że to jedynie moja bójna wyobraźnia. Zresztą, dopiero co ferie się skończyły, więc też nie ma co przesadzać i juz kolejnego dnia urzadzać sobie wycieczki, pożyjemy, zobaczymy...

28 stycznia 2008   Komentarze (1)
Pewna_dziewczynka | Blogi