Czego bym nie pisała i tak spotyka się to z zerowym odzewem. Myślałam, że jak zagram na taką dramatyczną nutę, to ktoś dostrzeże w tym skrajną desperację, pomysli "co ta dziewczyna chce zrobić?!" i myśląc, że jestem o krok od powieszenia się na kablu od gitary zacznie znajomość, która przerodzi się - jak to we wszystkich telenowelach bywa - w wielką miłość. Ale wszyscy wy mnie macie w ciemnych zakamarkach. W sumie tak wzajemnie się mamy w tych zakamarkach. Niech Bóg nam zatem błogosławi.