Przecież ja nigdy nie mam pomysł na tytuł......
Panowie elektrycy od siedmiu boleści! Przed chwilą przez jednego takiego przepadła mi wiadomość, którą pisałam przez ostatnie 30 minut, niech się cieszy, że to nie była notka na bloga, bo niechby mi wtedy smiał zrobić spięcie, to bym aż podniosła swoje cztery litery i powiedziała mu coś do słuchu. Panie, tak nie można, tu ludzie się lansują! I jeszcze mi wierci nad uchem, no jak ja mam w takich warunkach pracowac, ja się pytam, jak pracować?! Dobrze, teraz mniej żartem. Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem, ale widać muszę się pogodzić z rzeczywistością. Nie radzę sobie w szkole. Dokładnej w chemii i fizyce. Mogę sobie wmawiać, że przyczyną tego jest jedynie mój olewczy stosunek, a nie rzeczywista tępota, ale ostatnie wyniki świadczą niestety na niekorzyść mojego IQ. Ale to z drugiej strony też nie może być jedyną przyczyną. Ten kij ma dwa końce i niewątpliwie, gdybym chociaż zaczęła prowadzić zeszyty od tych przedmiotów, mogłabym liczyć na pozytywne stopnie. W końcu juz nie tacy debile licea kończyli, nawet 1LO w Olsztynie. Zresztą zeszyty jak zeszyty, tu rzecz tyczy się również wagarów, co gorsza wagarów bez opuszczania sali lekcyjnej. Na niektórych lekcjach potrafię tak się zamyslić, tak odpłynąć gdzieś w delekie knieje, że wyszedłwszy z sali nie wiem nawet co było tematem lekcji. Tak mi tęskno do wolności. Zepnę się jednak i zacznę uczyć, ponieważ:
Wszystko ma swój czas,
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem:
Jest czas rodzenia i czas umierania,
czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono,
czas zabijania i czas leczenia,
czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu,
czas zawodzenia i czas pląsów,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania,
czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich,
czas szukania i czas tracenia,
czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania,
czas milczenia i czas mówienia,
czas miłowania i czas nienawiści,
czas wojny i czas pokoju.
(Koh 3,1–8 tłum: Biblia Tysiąclecia)
Jakie to człowiek mądre słowa może znaleźć w googlach:P
Dlatego Alutka uwierz, nie wagaruj, bo na wycieczki krajoznawcze będziesz czasu miała po sam czubek nosa, o ile nie zawalisz chemii i fizyki. Może znajdę sobie jakiegoś przystojnego korepetytora:> Zawsze to wtedy człowiek pilniejszy w nauce, gdy wysoki brunet pochwali:P
Dzisiaj tak bardzo nieskładnie, bo ciągle się boję, że mi prad wyłączą i nic z tych moich mądrości nie pozostanie. Kolejna sprawa jaką przychodzi mi omówić, to wystep publiczny. W ramach poskramiania tremy zgłosiłam się do pewnego projektu, którego autorem jest mój klasowy kolega Kacper Zyskowski. Tak, tak, to ten sam Kacperek, o którym kiedyś już wspominałam, zapamiętajcie to nazwisko, bo wróżę mu karierę. Otóż mój szanowny kolega, amatorsko zajmuje pisaniem wierszy. Nie wyrokuję, że są one nadzwyczaj dobre, ani że są grafomańskim popisem, bo nie znam się na tym zupełnie. Samo to, że nie traktują o nieszczęśliwej miłości, jednak nakazuje mi zwrócić na nie uwagę. W kazdym razie, Kacper natworzył ich już tyle, że kwalifikuje się to na wieczorek poezji, który organizowany bedzie przez MOK w Jezioranach. Że akurat wspomniał iż na gwałt potrzebni sa mu wykonawcy, to przecież żadna sławy Alutka nie mogła się nie zgłosić. Ponoć sam burmistrz ma być. Rzecz bedzie miała miejsce 19 marca w wyżej wspomnianym MOKu, poczatek godzina 19:00. Serdecznie zapraszam http://www.miserereagnus.republika.pl/.
Ogłaszam również nabór na wyprawę kolejową. Jako, że w dniach 4-6 mam w szkole rekolekcje, na które szczęśliwie nikt nie bedzie ciągnął za kołnież, a przy ich okazji lekcji nie bedzie, to mogę sobie pozwolić na ponowne odwiedzenie dworca... Ajjj, muszę kończyć. Zostawiam wam tą informacje do przemyślenia. Miejsce również jest do ustalenia, jestem otwrta na propozycje. A wszystkie świry niech pamiętają, że ja bywam dużo groźniejsza od niejednego z poświadczeniem psychiatry. I sobie gaz na allegro kupię, tak! No pa misie...