• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Pewna dziewczynka bez brwi

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
25 26 27 28 29 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2015
  • Lipiec 2014
  • Czerwiec 2014
  • Maj 2014
  • Luty 2014
  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2013
  • Listopad 2013
  • Październik 2013
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2010
  • Grudzień 2009
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Czerwiec 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006

Archiwum 03 marca 2008


Rekolekcje z panem profesorem, czyli ciesz...

Dopiero teraz zaczynam rozumieć slowa pana wychowawcy, które jeszcze w pierwszych tygodniach wydawały się być jedynie próbą nastraszenia i tak struchlałych pierwszaczków. Wiem już, że wspominając, że w tej szkole nauczymy się przeklinać, nie robił sobie z nas jaj.

Siedziałam na lekcji matematyki, mijała 25 minuta lekcji i już powoli czułam wewnętrzną radość, że szanse na wizytę przy tablicy stają się nikłe, gdy pan profesor zwrócił się z pytaniem do ogółu klasy, kiedy umówiliśmy się na klasówkę (zależy co pan nazywa klasówką:>). Była to lekcja powtórzeniowa, dlatego termin ten był powszechnie znany jako piątek, 7 marca. Gdzieś z klasy dobył się jednak głos niezadowolenia. Koleżanka Kinga O. zwróciła uwagę, że tego samego dnia jedna z grup ma pracę klasową z łaciny (i szczęśliwie nie była to moja grupa). Zapadła cisza, lecz trwała krótką chwilę, trwała tyle, ile czasu potrzeba, by w czyichś oczach pojawił się dziwny blask. Nieoceniony pan Stachurski, w mgnieniu oka znalazł rozwiązanie tej sytuacji. Powiedział, że w takim razie, nie powinniśmy miec nic przeciwko temu, by termin klasówki przenieść na czwartek. Pomimo przeciągłego pomruku, jaki w tej chwili przemknął przez klasę, nikt już nie zaprotestował. Wszyscy milczeli, dopiero teraz doceniając to, co mają. A ja miałam ogromną ochotę zrobić komuś krzywdę i to wbrew pozorom nie była koleżanka Kinga. Podobny nietakt mógł się w gruncie rzeczy zdarzyć każdemu...no, może z wyjątkiem mnie, bo ja uchodzę za niemowę. I czułam się w tamtej chwili, dosłownie jak bohater "Dnia świra", w myślach miotałam jednym przekleństwem za drugim. Właściwie byłam tak zła, że aż mi przekleństw brakowało. Było słowo na k, był czasownik na p, było także coś na h i niestety na tym cała moja znajomość się kończyła...

03 marca 2008   Dodaj komentarz
Pewna_dziewczynka | Blogi