• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Pewna dziewczynka bez brwi

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
25 26 27 28 29 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2015
  • Lipiec 2014
  • Czerwiec 2014
  • Maj 2014
  • Luty 2014
  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2013
  • Listopad 2013
  • Październik 2013
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2010
  • Grudzień 2009
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Czerwiec 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006

Archiwum 17 marca 2008


Tak jakoś...

Jak można się domyślić, po tym błyskotliwym wystepie pana Martyna(Autentycznie chłopak nazywa się Martyn. Ponoć miał być Martin, ale że jakaś urzędniczka nie orientowała się w obcych językach ponoć uparła się, że może być tylko Martyn i tak skrzywdziła biednego chłopca. Swoją drogą nadawanie imion anglosaskich i tym podobnych dziwactw, podczas, gdy istnieje ładny, żeby nie powiedzieć ładniejszy odpowiednik polski, to wieśniactwo, nie bójmy się nazywania rzeczy po imieniu.) nikt już nie zwracał się do mnie inaczej jak per "Muzo", może niekoniecznie psuło mi to humor, ale w podobnej sytuacji po raz kolejny znaleźć się nie mam zamiaru. Nie wiem jedynie jak z tego wybrnąć. Nie chcę tutaj ubliżać Martynowi, ani się w żaden sposób mścić, ale należy wyjaśnić, że wymieniony wyżej to osobnik o inteligencji krzesła. Nawet jeśli mu powiem "spieprzaj" (a wiadomo, że ja się na coś podobnego nigdy nie zdobędę) to on uzna, że to taki żarcik. Ha, ha, ha, ależ się uśmiałam! Dlaczego to zawsze jest tak, że ja latam za kimś, a ten ktoś tego nie dostrzega. Co za perfidna ironia losu. A wokół tego kogoś jest peeełno kobiet, które jak bym chwyciła za kudły... Grrr, kpina, ja się obrażam. A ten ktoś niech w końcu da mi znak, a nie bawi się w przyjaźń. Z drugiej strony wszystko to wygląda groteskowo. Ja - on - nic nas nie łączy, a ja tutaj się silę na wpisy o wielkiej miłości. "Fraszka, kto się przypatrzy, fraszka z każdej strony!"... No, się czyta Janka z Czarnolasu, się wie jakim cytatem zarzucić. Właściwie rzec bym mogła, że ta szkoła na coś się przydaje, chociaż w przypadku niezdania może życie komus zniszczyć. Mam nadzieję, że moje losy potoczą się torem pomyślnym dla mnie. Z ręką na sercu zresztą, od kilku dni, dzień w dzień, elegancko mam wszyściuteńkie lekcje odrobione. Dzisiaj nawet miałam ogromną ochote pójść do odpowiedzi z matematyki, lecz zaszczytu tego dostapili jedynie wybrani przez tego, którego imienia nie wolno wymawiać. I pały się posypały. Dokładnie 6, w tym żadna moja! 3 z nich miały po prostu potwornego pecha. Pierwsza, przez nieuwage nie napisała kwadratu w kanonicznej postaci funkcji kwadratowej, druga została uraczona pytaniem o wyróżnik funkcji, na co zrobiła wielkie oczy, tak jak większość klasy, która nie wiedziała, że pod ta tajemnicza nazwą kryje się Δ, której wzór większości, w tym i koleżance był dokładnie znany, dlatego Stachurski odliczywszy 10 sekund, rzekł "dziekuję", do dziennika wpisał jedynkę i do odpowiedzi wezwał kolejna osobę, która to już ukradkiem spogladnąwszy w zeszyt wiedziała, za co można dostać jedynkę. Niestety i jej się nie powiodło bowiem zapytana o to, który czynnik decyduje o tym, czy funkcja ma ramiona "uniesione", czy też "opuszczone", podobnie jak przed kilkoma minutami jej koleżanka milczała. Rozjuszyło to Stachurskiegi, który podniesionym niemal do krzyku głosem, wypomniał nam, że takie rzeczy mozna było robic w gimnazjum, a on nie przepusci do nastepnej klasy osoby, która nie wie o czym decyduje współczynnik a. Powiało grozą, Alutka skuliła się na krześle, próbowała udawać, że jej nie ma, lecz było to o tyle nieudolne, że całkiem spora część klasy wyczuwszy wcześniej niebezpieczeństwo na matematykę najprzezorniej nie przyszła. Widac był to jednak mój szczęśliwy dzień, bowiem jako jedna z nielicznych, dzisiaj przy tablicy nie stałam. Zresztą nawet gdybym stała, to powiem szczerze, że byłabym na to starcie wyjatkowo przygotowana...

17 marca 2008   Komentarze (1)
Pewna_dziewczynka | Blogi