O zmianach...
Dostosowując się do prośby, zmieniłam kolor czcionki. Nie wiem, czy to poprawiło sytuacje, ale taką właśnie mam nadzieję. Całego tego zamieszania raczej z wiosną nie ma co kojarzyć, bo widoki u nas(na Świętej Warmii) takie jak na załączonym obrazku.
Z rana pada śnieg, do wieczora wszystko topnieje, robi się breja i tak apiać, w kółko to samo. Skąd ta zmiana zatem? Ano, przerobiony fragment "Irysów" Muchy i całkiem spora ilość różu dawała efekt, z którym spotkawszy się na blogu zupełnie obcej mi osoby, byłabym skłonna uznać ją za bliską rodzinę słynnej polskiej rozwódki, Doroty R. Wykluczyłam zatem elementy, które choć cień przesłodzenia dawać mogły, wstawiłam nawiązanie do mojego najnowszego hobby, czyli ciuffcię i wszystko zrobiłam na zieleń, no, w tle jeszcze jest czerwień tak dla kontrastu. Oczywiscie, jesli nadal, któryś kolor uniemozliwia lekturę, jestem na zmiany otwarta i będę wdzięczna za wszelkie sugestie.
Dzisiejszego dnia wstałam o godzinie 7:21, a nawet trochę wcześniej, lecz otworzywszy oczy uznałam, że to jeszcze nie czas, zamknęłam oczy i przedrzemałam jeszcze godzinkę, po której świat od razu lepiej wyglądał. Krótko jednak trwał mój dobry nastrój, bowiem widok roztaczający się za moim oknem skutecznie mi go popsuł. Co prawda nie planowałam dzisiejszego dnia żadnych wycieczek, nawet po bułki do sklepu, ale jeszcze wczorajszego dnia miałam nadzieję, że pogoda powoli zmieniać się będzie na tą bardziej wiosenną. Póki co wszystko wskazuje na to, że idąc ze święconką będę brnąć w śniegu, to własciwie pierwsze takie święta w całym moim 16 letnim życiu. No dobra, jest też druga strona, co ja wam będę kłamać i tak mnie znacie na wylot. Chciałam powtórzyć wycieczkę do leśniczówki Pranie, tym jednak razem wiedziałabym, że w pewnych miejscowościach PKS naprawdę staje raz dziennie i nie próbowałabym kombinować z połączeniami. No, tyle, że pogoda z jaką mam obecnie do czynienia całkowicie mnie zniechęca. Ale ja się jeszcze odegram! Zobaczymy jaka pogoda będzie we wtorek i czy ktoś mnie finansowo wesprze. Właściwie nie powinnam tak szastać pieniędzmi, niedawno postanowiłam, że zacznę zbierac na własny samochód. Jakiegoś używanego forda może. Zresztą, nie sztuka uzbierać na sam samochód, ubezpieczenie też będzie problemem. No, a gdy już będę obrzydliwie bogata, to kupię sobie trabanta, wyremontuje go i się będę wozić po mieście. Na złość wszystkim dresom, których samochody podskakują od basów, będę na cały regulator włączać 1 program polskiego radia<gromki śmiech>.