Znowu źle...
Nadmiar wolnego czasu jednak zdał się na coś. Każdego niemal poranka, budząc się przeżywałam kryzys światopoglądowy. Leżąc i myśląc o sobie (gdy się jest takim narcyzem o niczym innym się nie mysli) dochodziłam do wniosku, że jestem kompletnym śmieciem. I najchetniej bym na tych słowach skończyła, bo to wszystko co dzisiaj chciałam powiedzieć. Dzieci, nie bierzcie przykładu z cioci Ali, bo zostaniecie więźniami własnego ciała. Będziecie się bali powiedzieć cokolwiek, bedzieccie się uśmiechali nie w chwili, gdy będziecie chcieli, lecz wtedy, gdy uznacie, że jest to odpowiednie. Odpowiednie. Przed wszystkimi będziecie robili to co odpowiednie. A, gdy przyjdzie taka chwila, gdy będzie wam na kimś zależeć - a na pewno taka chwila nadejdzie, bo mimo wszystko bedziecie dojrzewać normalnie, wasze hormony w odpowiednim czasie się odezwą - zaczniecie prowadzić grę, lecz szybko stracicie nad nią kontrolę i ani wy, ani ta druga osoba nie bedziecie wiedziec o co tak własciwie chodzi. Zdezorientowanie doprowadzi do zniechęcenia obu stron. Będziecie obwiniali siebie, w gruncie rzeczy to nie będzie wina was, lecz sytuacji jaką stworzyliscie, ale tego nie będziecie w stanie zauważyć. Nastepstwem będa kompleksy, duzo kompleksów. Dotyczyc będą wszystkiego, od tego jak jecie, po kształt waszych palców. lecz to bedzie jedynie początek, brak akceptacji samego siebie doprowadzi was do tego, że bedzie się wam zdawało, że wszyscy was obgadują, że żartują z was i wytykają palcami. Zamkniecie się w sobie, obrazicie na cały świat. Nie mając poprawnych relacji z rówieśnikami zaczniecie świrować... I skończy się to na oddziale psychiatrii, bez klamek, w otoczeniu białych ścian...
Idę, juz idę, nawet mi skończyć nie pozwolą...a to dopiero wstęp był...