Proza życia...
Mój Czech nie odzywa się do mnie już od 4 dni. Hmm... Może nie potrzebnie mu opowiadałam o prezydencie Małkowskim:P Pewnie się chłopak przestraszył, poczuł się molestowany czy cuś. No trudno, nie ten to inny:> Sprawa mojej komórki się wyjaśniła, na szczęście sytuacja nie była tak poważna jak ja ją zdążyłam już wykreować. Okazało się, że zaszalałam na jakieś 42 złote poza limitem i system automatycznie mnie dezaktywował. Trzeba było w związku z tym pofatygować się do salonu Plusa i tam spojrzeć głęboko w oczy pani obsługującej, która najwyraźniej miała dokładnie na swoim monitorze wypisane co to się robiło, że teraz przychodzi się ze spuszczoną głową i rzuciła jedynie stwierdzenie z trzema kropkami: "po internecie się chodziło...". Na szczęście to "gdzie" się chodziło pozostało moją i pani z Plusa tajemnicą, siedząca obok mnie mama nie została uświadomiona. Odetchnęłam z ulgą i już wiem, że używanie internetu w komórce zdecydowanie ograniczę, bo widok znaczącego uśmiechu tejże pani był dla mnie karą wystarczającą. No... A dzisiaj, dzisiaj nic szczególnego się nie działo. Obudziłam się na 15 minut przed 11:00 i jak zwykle nie wiedzałam co z sobą zrobić. Postanowiłam posprzątać pokój, bo przedostanie się do łóżka wymagało już opracowywania konkretnego planu. W międzyczasie, wynosząc stertę jakichś pomazanych kartek spotkałam jeszcze dziewczyne mojego brata, (co wyraźnie wskazywało na to, że tej nocy nie spędziła w swoim łóżku) udałam, że o niczym nie wiem i skierowałam się w stronę kosza. Eh ci młodzi... I jak tu brać dobry przykład? Ja już nie wiem, wszędzie się gżą, zewsząd dochodzą do mnie wieści o "pierwszych razach" i zaczynam się czuć jak jakiś obiekt muzealny. Oczywiście mam swój rozum, ale może to zwykła walka z wiatrakami? Głupio byłoby dowiedzieć się po 40 (gdyby wcześniej nie udało mi się wyjśc za mąż), że ominęło mnie coś być może bardzo przyjemnego, a z pewnością dobrze popłatnego:P. Cóż życie, a ja znowu poruszam temat, którego nie wypada poruszać. Porozmawiajmy zatem o... podróżach. Czy ktoś, obojętnie czy kobieta, czy mężczyzna, czy niski, czy głupi, czy nieśmiały, czy niemowa, czy młody, czy wykształcony, czy stary, czy kombajnista, czy leśnik - uwaga - czy komunista, ktokolwiek, kto tylko nie boi się mnie, chciałby na jeden dzień pojechać ze mną, czy też spotkać się w (niepotrzebne skreslić)Toruniu/Rucianem/Szczytnie/Lidzbarku Warmińskim/Mrągowie/Starych Kiełbonkach/Karwicy/Elblągu/Fromborku/Braniewie/Gdańsku/jakimkolwiek mieście nie odległym zbyt od Olsztyna? Bo mnie kusi przygoda, a we dwoje, a może troje, a jak kto chce to i jeszcze więcej zawsze razniej... Proszę się nie bać, jeśli nawet ktoś ma ochotę, ale boi się, że bedzie drętwo, bo przykładowo nie należy do osób zbyt przebojowych, to ja dołożę wszelkich starań, by tak nie było. Każdy towarzysz jest dobry. Ja naprawdę nie jestem groźna, tylko trochę dzika.
Jak kto boi się publicznie deklarować, zapraszam na GG: 1165456 albo mejla ptrzmocle_pana_klemensa@o2.pl Naprawdę nie ma się czego bać.