No to grubo.
No, elo, elo pamietam, że miałam napisać po kole i tak też czynię, choć z lekkim opóźnieniem. Udało mi się zaliczyć zarówno konstytucyjne jak i logikę, do której uczyłam się niecałe dwa dni (nie masz się czym chwalić przebrzydły leniu), na głowie mam jeszcze środowe zaliczenie Powszechniej Historii Państwa i Prawa, ale ponoć ma to być przeprowadzone w formie testu, więc zupełnie nie biorę sobie tego do serca (a za 4 dni będzie ryk). W obliczu jednak tak pięknie rozkwitającej wiosny, nie mam zamiaru pisać o mojej drodze do wyrzucenia ze studiów, myślę natomiast, że pożytecznie byłoby wyjaśnić wam co miałam na myśli pisząc gruba rzecz (siebie?), choć właściwiej byłoby napisać - grube rzeczy.
Z pewnością wiecie, co miało na celu umieszczenie w jednej z poprzednich notek obrazka zawierającego obrys terytorium Czech, na tle którego umieściłam zmodyfikowaną rzeźbę Davida Cernego i enigmatyczną datę 23 - 30.06.2011. To właśnie w tych dniach, ja i mój rower, będziemy przebywać na terenie Czeskiej Republiki. Próżna mowa! - zaśmieje się każdy, kto widział deklaracje z poprzednich lat, ale ja śmiem twierdzić, że nie tym razem koldzy i koleżanki. Dlaczego uważam, że akurat tego lata spełnię swoje groźby? Otóż, już spieszę z wyjaśnieniem, twierdzę tak ponieważ mam już odpowiednie wyposażenie (rower, sakwy, namiot, karimata), które starannie gromadziłam przez ostatnie trzy lata, mam nowy absolutnie sprawny rower, mam skromne środki pozwalające mi na dotarcie i przeżycie oraz - co najważniejsze - mam osoby, które gotowe są jechać tam ze mną (wyimaginowani przyjaciele się nie liczą, Alutko). Jakim cudem? Ano, tym już nie chcę się chwalić, bo większość z was pokręci głową albo powie rodzicom (o nie, tylko nie rodzicom:>), ale w zasadzie bezpieczniej będzie jeśli jednak powiem, bo w razie, gdyby to miała być ostatnia podróż mojego życia, będziecie mogli mnie pomścić i powiadomić odpowiednie osoby, w tym media (moje wielkie 5 sekund w Faktach TVN-u:>). Pozwólcie, że zanucę: "Jest takie miejsce w czeluściach sieci, gdzie słowa płyną szybko, lecz czas wolno leci..." , miejsce, w którym to znalazłam ludzi tak bardzo podobnych do mnie(od kiedy to Pudelek ma swoje forum?), że aż przestraszyłam się tego kim jestem. Wiedziałam jednak, że jedynie z nimi będę w stanie zrealizować moje wielkie marzenie i pewnego dnia, który powinnam spędzać na nauce, napisałam post o moich planach. Odzew nie był tak duży jak się spodziewałam, ale oficjalnie zebrałam w ten sposób 5 osób, o których nie wiem nic, poza tym, że 4 z nich jest płci męskiej, a jedna osoba deklaruje się jako dziewczyna. Oczywiście nikt mi nie musi tłumaczyć, że wszelkie kontakty zawarte w sieci mają to do siebie, że nabierają nowych barw w świetle rzeczywistości (czo?), więc po pierwsze nie wiadomo czy zastanę którąkolwiek z tych osób w umówionej miejscowości na końcu Polski, po drugie, nie wiem czy w ten sposób nie załatwię sobie zatrudnienia w holenderskim burdelu ani czy w ogóle kiedykolwiek jeszcze pojeżdzę na rowerze. Co by się jednak nie miało stać, w ostatnim tygodniu czerwca mam zamiar przebywać w Czechach (to już słyszeliśmy) i nie ma od tego odwrotu. Tylko muszę o tym powiedzieć rodzicom :>
Inna gruba rzecz, która nie pozwala mi oddać się nauce, to zbliżające się wesele mojej siostry ciotecznej, na którym zamierzam tańczyć do nieprzytomności i upić się do białego rana. Cieszę się niesłychanie, bo mało mam okazji do uczestniczenia w takich ludycznych zabawach, a przecież wszyscy wiemy, że tak naprawdę, w głębi duszy, za tymi rzekomo ambitnymi Osieckimi, Okudżawami, Brelami, pociąga mnie piękno prostoty piosenek disco-polo, więc to wesele będzie dla mnie prawdziwym świętem lasu. Szkoda tylko, że termin wesela wykluczył mojego jedynego kandydata na osobę towarzyszącą, aaale ponoć niedługo szykuje się kolejne wesele, a kto wie, może w końcu, i któryś z moich braci postanowi porzucić stan kawalerski, więc będzie okazja do wyegzekwowania jego obecności:>
Pozwólcie, że na tych dwóch grubych rzeczach na razie poprzestanę, chociaż ostatnio wiele się dzieje i to rzeczy dobrych, ale właśnie zbliża się północ, a ja muszę wcześnie wstać z okazji zakupów spożywczych w hipermarkecie sieci Real. Takowoż pozdrawiam was z całego serca i obiecuję, że napiszę po kole z historii. Elo.
Wzruszyłam się, te niedzielne poranki z Disco Relax na Polsacie ukształtowały moją wrażliwość ;_;
Kto z was w latach 90 nie chciał być jak Shazza, niech pierwszy rzuci kamieniem.