Olaboga, z jaką łatwością przychodzi mi pisanie smutnych notek! Nic tylko bym siedziała i pisała ileż to przykrości mnie spotyka w tym życiu nędznym. Na szczęście od czasu do czasu zdarza mi się wypić kawkie i ulec kofeinowej euforii, w czasie której zdaje mi się, że jeszcze nic nie jest stracone, a do wysnucia wniosku o urodzie życia wystarczy jedno spojrzenie na ulicznych przechodniów płci męskiej. Taka już niestety jestem, że ja ich wszystkich bezgranicznie podziwiam i kocham. Oni mnie wyzywają od wielorybów, oni mnie wykorzystują, się śmieją ze mnie bezczelnie, ale ja nie potrafię inaczej jak pożądać ich wszystkich. Jednak mylił się Heraklit, są w życiu rzeczy niezmienne. Bardzo mię to cieszy. Trochę przesadziłam z tym niewychodzeniem z pokoju. Z tego co się orientuję, to właśnie siedzę w autobusie i z prędkością 80 km/h zmierzam w stronę Lublina. Tysięczny już raz łamiąc daną sobie obietnicę zmierzam do mojego ukochanego. Cóż poradzę, wbrew temu co sobie myślę, nie mam serca z kamienia! Podejrzewam, że ogólnie kręci mnie przemieszczanie się, obawiam się wręcz, że kręci mnie życie i jego przejawy. No dobra, ale to takie pitu-pitu. Jeśli miałabym zdawać sprawozdanie z tego co robiłam przez ostatni tydzień, to myślę, że na szczególną uwagę zasługuje fakt, że w końcu udało mi się wyjść na rower i to nie tylko wyjść (a w moim stanie już samo fizyczne przekroczenie progu domu jest "wow"), ale przejechać 45 km jednego dnia. Z jednej strony bardzo mię to podbudowało, ale z drugiej speszyło i zapętało w sidła oczekiwań stawianych samej sobie. Zaczęły się urojenia, że jakbym spięła tyłek to bym mogła codziennie robić te 45 km, to z kolei zaowocowałoby błyskawicznym zrzuceniem nadwagi i co za tym idzie znów stałabym się częścią zdrowej tkanki społeczeństwa. Niestety dzień później ból tyłka był na tyle nieznośny, że na rower nie poszłam wcale, dopiero trzeciego dnia trauma zmniejszyła się na tyle, że zrobiłam 30 km. Ciężko u mnie z logicznym myśleniem, gdybym codziennie robiła 15 km, efekty byłyby zdecydowanie lepsze, a o bólu czegokolwiek nie byłoby mowy. Niestety taka już jestem kompulsywno-obsesyjna i potrzebuję mocnych wrażeń w życiu. Naturalnie słyszałam o tym, żę... kurde wszędzie mężczyźni mi uwagę odwracają... au! au! au! DObra pitu-pitu, chciałam tylko dać znać, że żyję i to trochę mniej podle niż można myśleć po moich wpisach. Myślę, że napiszę coś więcej jutro, także na shledanou! Verka Serduchka jest absolutnie zjawiskowa! może dlatego, że to tak naprawdę mężczyzna : > au! au! au! muj borze! jak ja się męczę...