W tą i z powrotem.
Co ja mam w tej głowie? Kurdebele, tam jest jakiś straszny rozpierdolnik. Księżną Czartoryską mi się być zachciało, dobre sobie, że to niby wszystko w imię lepszej przyszłości dzieci nienarodzonych. Popis gówniarstwa. Niby, że nie chcę żyć w zakłamaniu. A kto cię zmuszał? Kto ci kazał mówić mu, że kochasz, że będziesz zawsze, aż po grób przy nim. Wtenczas jakoś nie przeszkadzało ci, że używasz słów najgrubszego kalibru pochopnie. W życiu trzeba ponosić konsekwencje swoich czynów i słów wypowiedzianych. Jeśli mówisz, że kochasz, to kochaj. Jeśli zarzekasz się, że zawsze już będziesz to po prostu bądź. Gdy deklarujesz coś to uczestniczysz w boskim dziele stworzenia, gdy zaś tą deklaracje odwołujesz to jakbyś narzędziem ostrym dopuszczała się morderstwa na tej niematerialnej kreaturze. Jesteś morderczynią, jesteś świętokradcą, jest wszak napisane w Piśmie: co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. To Bóg musiał postawić go na mojej drodze i miał w tym swój nieodgadniony plan... Oho, właśnie próbuję się wcielić w rolę cierpiętnicy. Muszę uważać żebym sobie nie ubzdurała, że powinnam się ukrzyżować w imię woli boskiej. Jest taka piosenka nawet.. Zbawienie przyszło przez krzyż na, na, na, na... jeżeli chcesz mnie naśladować to weź swój krzyż na każdy dzień... Mnie się już to wzystko miesza. Od zawsze miałam problem z rozumieniem rzeczywistości.
Pff, jakoś muszę odkręcić tę aferę i wytłumaczyć sobie, że księcia Czartoryskiego nie będzie. Będą za to dzieci tępe, rozpuszczone i brzydkie.