No i mozna to ładniej o kolegach i koleżankach?...
Po dłuzszym zastanowieniu, zapoznaniu się z faktem obecnosci w przegladarce google po wpisaniu "lo1 1a olsztynie", postanowiłam wykasować poprzedni wpis tak haniebnie opisujacy moich nowych kolegów. Najwidoczniej nasila się u mnie syndrom starej zgorzkniałej panny. Jednak przede wszystkim budziłaby we mnie trwogę potencjalna reakcja pana wychowawcy. Nie wyglada on bowiem na człowieka, który daje sobie w kaszę dmuchać, a z pewnoscią epitety jakie w jego stosunku uzyłam również nie są chwalebne. Po cóż więc komplikować sobie życie, lepiej skasować jedna notkę niż całego bloga, a tymbardziej niż zostawić sytuację w stanie pierwotnym i tylko czekać, aż pewnego dnia w toalecie ujrzę napis "Alutka to k****". Dobra, przyznaję się więc bez bicia, nie podoba mi się ton jaki ostatnio przybrałam. Wieczne pretensje, narzekanie i wytykanie wszystkiego. Mam szczerą nadzieję, że uda mi się wyzbyć swojej snobistycznej maniery i poznać kogoś sensownego, a przynajmniej zacisnąć zęby i kolegować się jak normalny człowiek. Ja wcalę nie chcę być outsiderem. To tyle na moje usprawiedliwienie. Dla tych, którzy nie zdążyli przeczytać wpisu poprzedniego, w skrócie oznajmię. Wychowawca, pierwsza klasa, zabawny człowiek, na nikogo lepszego nie mogłam trafić. Sama klasa, cóż, tutaj opinię mam mniej entuzjastyczną, ale to chyba kwestia czasu, muszę ich trochę poobserwować żeby wydac jakiś mniej zrzędliwy osąd. Mam nadzieję, że bedzie dobrze. Jutro, po raz pierwszy w zyciu mam lekcje na 9:45...dziwnie, zawsze miałam na 8:00, chrzest bojowy, z tego co pamiętam, pierwsza lekcja to biologia...brrr...
Muszę jeszcze dzisiaj jechać po książkę od Łaciny, bo nie śmiałabym wpadać na tak perwersyjny pomysł, by przychodzić na lekcję z panem wychowawcą bez książek, gdyż jak sam wyjaśniał jest to prosty sposób by znaleźć się na Powązkach;) No, to cześć i czołem oby jutro było dobrym dniem i obym się wyspała, bo dzisiaj niestety się nie udało. Mama skutecznie zakłóciła mój stoicyzm ciągłym powtarzaniem "Boże, jak ty tam sobie poradzisz?!" i Ala w końcu sama zadała sobie to pytanie, gdy uznała, że sobie nie poradzi, to już zasnąć nie mogła. Dobranoc.