• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Pewna dziewczynka bez brwi

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2015
  • Lipiec 2014
  • Czerwiec 2014
  • Maj 2014
  • Luty 2014
  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2013
  • Listopad 2013
  • Październik 2013
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2010
  • Grudzień 2009
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Czerwiec 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006

Archiwum 03 października 2007


Spotkanie z czytelnikiem...

Bim - bom, bim - bom - taką melodię wybił mój dzwon. Było to jednak do przewidzenia. Oszczędzę was, nie przepiszę tego, co z wypiekami na twarzy wyrzucałam z siebie na ostatnie kartki jednego z zeszytów, można to bowiem subtelnie streszcić zdaniem zawartym w tytule. Spotkanie z czytelnikiem, które przebiegło wyjatkowo bezboleśnie. Dreikopel, pan profesor Dreikopel, sala 101, krzesło w krzesło. Czaicie bazę? Dreikopel, pan profesor Dreikopel, sala 101, krzesło w krzesło, zadrukowana kartka, a na kartce nagłówek "Zatem nie jestem sama...". Czy w momencie zobaczenia tej kartki akcja mojego serca się zatrzymała? Nie, miałam ten konfort, że zdołałam pogodzić się już ze świadomością mojej coraz mniejszej anonimowosci. Powiedziałabym wręcz, że z niecierpliwością wyczekiwałam momentu, reakcji, gdy ktoś ostentacyjnie zacznie deklamować kolejne wersy moich wpisów. Nie oznacza to jednak, że tego rzeczywiscie chciałam, gdyby tak było, nie miałabym oporów, by podzielić się radosną nowiną "mam bloga, na którym wytykam wszystkim wesoło ich przywary", by następnie publicznie pokutować. Wystarczyło mi już doświadczenie z poprzedniej szkoły. Jak zatem doszło do tego, że mój wychowawca wszedł w posiadanie tego adresu. "Lecz ludzi dobrej woli, jest więcej", jak to śpiewał Niemen i rzeczywiście, znalazł się jeden człowiek woli wyjątkowo dobrej i lojalnej w następstwie czego poczuł się do obowiązku, by poinformować pana Dreikopla, jako jednego z nieświadomych bohaterów. Taka jest wersja wychowawcy, co prawda nie było czasu, a i ja głowy nie miałam w tamtym momencie, by go wypytywać (zresztą program ochrony świadków by mu na to nie pozwalał), ale moja wersja, w przeciwieństwie do tej dreikoplowej, jest bardziej dokładna. W mojej wersji "dobry człowiek" jest dokładnie określony, być może zupełnie krzywdzaco, a ja popełniam elementarny błąd, co roku do znudzenia przerabiany przez wszystkich nowicjuszy. Otóż, na pierwszy rok nauki w 1LO przypadają 2 godziny lekcji informatyki. Na tychże lekcjach uczymy się wieeelu pożytecznych rzeczy, lecz bywa i tak, że wykazując się niedopuszczalnym nieposłuszeństwem, wchodzimy na strony porno i swoje blogi. Jak się można domyślić, ja popełniłam przypadek drugi. W błogiej nieświadomości wchodziłam na kazdych zajęciach na swojego bloga, by w zachwycie nad samą sobą czytac swoje notki, majac w poważaniu głębokim, że historia na szkolnym komputerze się nie wykasowuje. Widac przyszedł taki dzień, gdy pan informatyk chciał poznać uczniów klasy 1A bliżej i trafił na moje stanowisko pracy Dalszego biegu wydarzeń, możecie już się domyślić. Oczywiście, to jest tylko hipoteza, albowiem "ludzi dobrej woli" jest dużo, a ja im nawet za złe nie mam tego donosicielstwa. Gdyby tak zaszaleć z interpretacją ich zachowania, można by powiedzieć, że się o mnie najzwyczajniej zatroszczyli. Tak tez jest myślę, w przypadku wychowawcy, rozmawiając ze mną, wcale nie miał na celu atakowanie mnie, lecz najzwyczajniej, rzeczywiscie lojalnie, starał się mnie uświadmomić, że wiele świrów po świecie chodzi. Nie wiem jedynie, czy miał na mysli posczególnych uczniów, nauczycieli, a może o szerokopojety ogół ludzkości. Szczerze zdziwiło mnie, to, że podjął się tego tematu, zdawało mi się, że w tej klasie wszystko będzie takie bezosobowe. Coraz bardziej upewniam się, że wybrałam najlepszą szkołę i co więcej profil. To jest oczywiscie potworna wazelina, żeby nie było, że tu się podlizuję komukolwiek, Dreikopel wspomniał, że więcej odwiedzać mnie w tym miejscu nie będzie i ja w to wierzę, wierze również w tych dobrych ludzi, ale nie z tego względu piszę, jak piszę.  Cały ten przypadek, oprócz kompletnego odlotu na reszcie lekcji po tej pamiętnej 20-sto minutówce, otworzył przede mną nową perspektywę. Dreikopel niestety, zamiast pojechać po mnie jak po łysej kobyle, użyć rzeczownika "gówniarz" we wszystkich przypadkach, powiedział, że mam talent. Mówię niestety, bo sprawił, że nadęłam się jak balon i teraz nie wiem co zrobić, żaden espumisan nie pomaga;) A jak to jeszcze potrwa, to nabiorę burackiej maniery. Słuchanie o tym, że mam predyspozycje do pisania jest właściwie dla mnie rzeczą przykrą. Budzi we mnie lęk, że nie jest to żaden talent, lecz rzecz nabyta dzięki czytaniu książek, a przecież każda rzecz nabyta, ma tą właściwośc, że równie dobrze może być stracona. Boję się tego, że za dzień dwa zejdę na psy, schamieję, nie mając czasu wziąć książki do ręki, dlatego wolę nie wiązać z tym przyszłości. Mówię natomiast stety, bo dzięki poziomowi jaki obecnie prezentuję, Dreikopel zaproponował mi jakieś zajęcia organizowane przez Uniwersytet Warmińsko - Mazurski. Zgodziłam się. Dziwne, więc nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło? Słabość mojej pozycji polaga na tym, że nie wiem ile wpisów zdołał przeczytać, a z jego wypowiedzi wynikałoby, że zdecydowanie więcej niż jedną. Gdy pomyślę, co może o mnie wiedzieć, czuję się potwornie naga, a moja merytoryczna nagość nie jest przecież piękna.... 
03 października 2007   Komentarze (2)
Pewna_dziewczynka | Blogi